HFM

artykulylista3

 

Arcam – pierwsza pięćdziesiątka

010 018 Hifi 4 5 2020 0012
Cambridge – miasto uczonych i studentów. Rozsławił je jeden z najlepiej rozpoznawalnych i najstarszych w świecie uniwersytetów, założony w 1209 roku przez byłych akademików Oxfordu.


Absolwenci i wykładowcy tej szanownej akademii zdobyli łącznie około stu Nagród Nobla. To więcej niż w przypadku jakiejkolwiek innej uczelni na świecie. Do najbardziej znanych osób związanych z Uniwersytetem Cambridge należą Erazm z Rotterdamu, George Byron, Isaac Newton, Karol Darwin, James Maxwell, Alan Turing czy Stephen Hawking. Przez mury uczelni przewinęło się kilkanaście koronowanych głów, kilkudziesięciu premierów i prezydentów różnych krajów oraz ekipa Latającego Cyrku Monty Pythona.




Poza tym okolice Cambridge zwyczajowo są traktowane jako kolebka brytyjskiego hi-fi, a za jednego z pionierów audiofilizmu na Wyspach uznaje się Arcama. I jest w tym ziarnko prawdy. Wszystko jednak zaczęło się o wiele wcześniej, w pokoju Johna Dawsona, zdolnego studenta nauk ścisłych Trinity College.


Na początku był chaos
Pod koniec lat 60. XX wieku popularny w Anglii sprzęt grający daleki był od naszych wyobrażeń na temat urządzeń vintage. Okazałe aluminiowe fronty, wskaźniki wychyłowe i masywne gałki regulatorów miały dopiero nadejść. U progu siódmej dekady ubiegłego wieku na świecie królowały niedrogie urządzenia monofoniczne, a nowoczesny sprzęt stereo kosztował ogromne pieniądze. Poza tym walory brzmieniowe ówczesnej elektroniki daleko odbiegały od oczekiwań wywołanych ich ceną, co powodowało dodatkowe frustracje nabywców. W rezultacie część z nich postanowiła modyfikować dostępne w sklepach urządzenia bądź budować własne, co zaowocowało powstaniem wielu manufaktur. Wróćmy jednak do Cambridge.
John Dawson i jego towarzysz studenckiej niedoli, niejaki Brian Whitnall, aktywnie uczestniczyli w kulturalnym życiu Cambridge, na które składały się liczne imprezy oraz występy mniej lub bardziej znanych artystów. Jako że obaj zaliczali się do prawdziwych miłośników muzyki, postanowili zbudować sobie wzmacniacze. Podstawowym kryterium był koszt budowy, mieszczący się w skromnym studenckim budżecie.

010 018 Hifi 4 5 2020 0001

Dzięki budowie modułowej
instalacja AVR600 nie wymagała
nadludzkich umiejętności.
 
 


Ich konstrukcje zrobiły furorę wśród znajomych i wkrótce wieść o zdolnych projektantach rozeszła się pocztą pantoflową po całym kampusie. Po dobrze brzmiące i niedrogie piecyki ustawiła się kolejka chętnych, co zapewniło młodym ludziom nadspodziewanie pracowite wieczory. Zepchnęło za to na dalszy plan wszelkie troski finansowe. Przynajmniej na razie.
Choć panowie Dawson i Whitnall nie mogli narzekać na brak zainteresowania swoimi wzmacniaczami, postanowili wypłynąć na szersze wody. Pierwszym poważnym wyzwaniem był występ znanego gitarzysty Johna Williamsa, który w murach szacownej uczelni planował zagrać „Concierto de Aranjuez” Joaquína Rodrigo Vidre (któremu, w uznaniu zasług, król Juan Carlos nadał tytuł markiza z Ogrodów Aranjuez). Jako że ten najbardziej znany na świecie koncert na gitarę klasyczną miał być wykonywany w dużej auli, konieczne było dodatkowe nagłośnienie. Spośród kilku zeprezentowanych mu wzmacniaczy Williams wybrał bezimienną konstrukcję duetu Dawson & Whitnall jako najmniej zniekształcającą brzmienie. Urządzenie pomyślnie przeszło chrzest bojowy w obecności licznie zgromadzonej publiczności, a rekomendacja mistrza Williamsa również miała swoją wagę.
W 1972 roku Brian Whitnall ukończył studia i rozpoczął karierę biznesmena, natomiast Dawson wraz z innym kolegą z uniwersytetu, Chrisem Evansem, założył stowarzyszenie o nazwie Tape Recording Society. Ich statutowa działalność sprowadzała się do wyszukiwania ciekawych nagrań, dyskusji o muzyce oraz modernizacji najróżniejszych urządzeń grających i konstruowaniu nowych.

010 018 Hifi 4 5 2020 0001

Jedno z licznych stanowisk
kontrolno-pomiarowych.
 
 


Brzydkie kaczątko
W 1974 roku Dawson ukończył studia z wyróżnieniem i otworzył przewód doktorski. Skontaktował się z Evansem, który także właśnie kończył studia. Od słowa do słowa obaj absolwenci postanowili podreperować swe budżety, wykonując wysokiej klasy wzmacniacze stereo. Bazując na dotychczasowych projektach, we wrześniu 1976 roku zbudowali debiutancki A60, przeznaczony na rynek konsumencki. Mimo że odznaczał się „kontrowersyjną” urodą, szybko znalazł pięćdziesięciu nabywców wśród znajomych Dawsona i Evansa.
Prawdziwą szansą rozwoju nieistniejącej jeszcze firmy była pierwsza wystawa Penta Hi-Fi Show, która miała się odbyć w Londynie w maju 1977 roku. Wieści o niej rozprzestrzeniały się w raczkującym środowisku brytyjskich audiofilów z prędkością płonącej prerii. Nie mogło więc na niej zabraknąć spółki Dawson & Evans. Na przeszkodzie stał jednak dość istotny problem: nasi bohaterowie nie dorobili się jeszcze formalnego przedsiębiorstwa. Szybko jednak go rozwiązali – pod koniec 1976 roku zarejestrowali w hrabstwie Cambridgeshire firmę Amplification & Recording Company (Cambridge), zwaną w skrócie A&R. Do nowo powstałego przedsięwzięcia każdy wniósł wkład finansowy w wysokości kilkuset funtów. John Dawson objął funkcję prezesa, zaś Chris Evans – wiceprezesa i dyrektora technicznego. Na tym lista zatrudnionych na razie się kończyła.
Formalną działalność rozpoczęto w lutym 1977 roku, a na wystawę do Londynu pojechał – jedyny w ofercie – wzmacniacz A60. Niepozorny piecyk został bardzo ciepło przyjęty przez zwiedzających i reprezentantów prasy branżowej. Największe wrażenie zrobił na dziennikarzu „Hi-Fi World”, który jako pierwszy podzielił się swoim entuzjazmem z brytyjskimi czytelnikami. Wkrótce A60 trafił do testów w każdym liczącym się magazynie hi-fi na Wyspach, a pochwały pod adresem jego brzmienia odsuwały na dalszy plan nietuzinkowy wygląd.
Ach, co to był za wzmacniacz… W czasach rozkwitu „dalekowschodniego baroku” Dawson z Evansem zaproponowali naleśnik o wysokości 6 cm. Niepozorny czarny front ozdabiało kilka przycisków, pokręteł i masywny włącznik zasilania, rodem ze sprzętu przemysłowego. Jedynym elementem luksusu była pokrywa zasłaniająca górę i boki, wykonana z litego drewna wiśniowego. We wnętrzu królował okazały toroid, otoczony kilkoma garściami pierwszorzędnych komponentów.
A60 oferował moc nominalną 40 W, co w tamtych czasach w zupełności wystarczało do nagłośnienia kilkunastoosobowej potańcówki. W sumie wyprodukowano ponad 30000 egzemplarzy, z czego 3/4 sprzedano w samej Anglii. Wiele z nich gra do dziś.

010 018 Hifi 4 5 2020 0001

Wzmacniacz A18 w trakcie
montażu.
 
 


Debiutanckie urządzenie Amplification & Recording Company kosztowało 115 funtów + VAT, co w tamtych czasach było kwotą dość poważną. Dzięki pochlebnym recenzjom w prasie wśród brytyjskich audiofilów wybuchła moda na A60. Każdy szanujący się strojniś, ubrany w szetlandzki sweter i workowate sztruksy, pragnął się nim pochwalić w gronie znajomych, więc do niewielkiego warsztatu na jednej z bocznych uliczek Cambridge zaczęły spływać coraz liczniejsze zamówienia. Chcąc sprostać rosnącej popularności A60, szefowie A&R systematycznie zwiększali zatrudnienie, aż doszli do 20 osób. Ciasnota i trudne warunki pracy groziły buntem załogi i sprawą gardłową stało się znalezienie nowego lokum.


Zmiany, zmiany, zmiany
Na początku 1980 roku Dawson i Evans kupili tanio spory kawałek ziemi w niewielkiej wiosce Waterbeach, leżącej kilka kilometrów na północny wschód od Cambridge. Nowa hala produkcyjna, wraz z częścią biurową i zapleczem badawczo-rozwojowym, miała kosztować 80 tysięcy funtów. Optymistyczne z początku założenia szybko zostały zweryfikowane i w efekcie całość inwestycji zamknęła się kwotą niemal pięciokrotnie większą. Stanowiło to ponad połowę wartości rocznej sprzedaży Amplification & Recording Company. Jednak w tym przypadku czas był wart każdych pieniędzy. Większość początkujących firm po takim ciosie finansowym podnosiłaby się długo, ale dla A&R był to silny bodziec do rozwoju. O dalekowzroczności ówczesnych szefów firmy niech świadczy fakt, że kilka lat później w hali produkcyjnej pracowało już ponad 100 osób i nikt nie narzekał na ciasnotę.


Po przeprowadzce do nowej siedziby żwawo ruszyły prace nad nowymi konstrukcjami. Jako pierwszy powstał w Waterbeach stereofoniczny tuner FM T21, dopasowany wzorniczo do wzmacniacza A60. Następnie pojawiła się kombinacja przedwzmacniacza C200 i końcówki mocy dual mono SA200, oferującej 100 W/8 ? na kanał. Za dzielony wzmacniacz z serii 200 płacono bez mrugnięcia okiem około 700 funtów, co na początku lat 80. XX wieku świadczyło o jego wyjątkowych własnościach technicznych i brzmieniowych.
Wśród zatrudnionych w A&R inżynierów i techników nie brakowało autentycznych pasjonatów. Jeden z nich zaraził szefów firmy swoją fascynacją kolumnami. Po długich namowach, pod przewodnictwem Antony Holdena zmontowano mały zespół, który miał opracować monitory, dopasowane brzmieniowo do produkowanych przez A&R wzmacniaczy.

010 018 Hifi 4 5 2020 0001

W przyfabrycznym serwisie wciąż można naprawiać starsze urządzenia,
np. wzmacniacz Alpha 10.
 
 


Pomysł w pierwszej chwili wydawał się genialny, jednak jego realizacja dalece odbiegła od założeń. Po kilku miesiącach wytężonej pracy w ciężkich bólach narodziły się sporawe monitory Arcam One. Zamontowano w nich najlepsze przetworniki Elaca i Vify, a obudowy wytłumiono matami bitumicznymi i gąbką. Zabiegi te przełożyły się na cenę wynoszącą 300 funtów. Plus 50 L za podstawki. Arcam One były zaawansowanymi, jak na tamte czasy, zestawami, z możliwością zastosowania aktywnej zwrotnicy. Wiele jednak wskazuje, że rynek nie był jeszcze gotowy na tego typu konstrukcje. Choć monitory zdobyły kilka branżowych nagród, kosztowny projekt okazał się ślepą uliczką. Szefowie A&R postanowili więc wrócić do tego, na czym się znali najlepiej, choć jeszcze wiele lat później John Dawson wspominał Arcamy One ze śmiechem jako interesujący eksperyment. Wtedy jednak do śmiechu mu nie było.
W nowej siedzibie i z większą załogą, firma nie miała problemów z zaspokajaniem apetytu klientów. Wprawdzie za swoje urządzenia żądała poważnych kwot, ale wzmacniacze z Waterbeach idealnie wpisywały się w kanon brytyjskiego hi-fi. Za tym pojęciem kryły się niezbyt atrakcyjne wizualnie urządzenia, odznaczające się przemyślaną, solidną budową i wyszukanym brzmieniem.
I życie byłoby bajką, gdyby nie nadszedł orwellowski…

 

 


Rok 1984
Zwiastun nadciągających kłopotów wyglądał równie szpetnie, jak wzmacniacze A&R. Oferował podobne brzmienie, jednak kosztował ułamek ceny piecyków z Waterbeach. Sprawcą zamieszania okazała się firma New Acoustic Dimension. Pragmatyczni Anglicy zagłosowali portfelami i nie miało dla nich znaczenia, że wzmacniacze NAD-a były produkowane na Dalekim Wschodzie. Przed szefami Amplification & Recording Company, kultywującymi tradycyjne angielskie rzemiosło, stanęło widmo poważnych problemów. Zamiast jednak czekać na bankructwo konkurenta, wybrano wariant ucieczki do przodu. Postanowiono całkowicie zmienić nazwę, wizerunek i ofertę, choć nie odcinano się od dotychczasowych dokonań. Nowa marka miała być ewolucją starej dobrej Amplification & Recording Company i kontynuować produkcję w Cambridgeshire.
Zmiany rozpoczęto od nazwy. Nie było z tym problemu, bowiem sięgnięto po symbol monitorów Arcam One. Na nową ofertę trzeba było nieco poczekać, jednak zmodernizowane urządzenia A&R z naddatkiem wynagrodziły klientom cierpliwość.
Niestety, wraz ze zmianą marki zaszły zmiany w kierownictwie. Po wielu latach współpracy, w 1985 roku z Arcamem rozstał się Chris Evans. Nie odszedł daleko, bowiem już rok później objął funkcję dyrektora technicznego w firmie… NAD.

010 018 Hifi 4 5 2020 0001

W przyfabrycznym serwisie wciąż można naprawiać starsze urządzenia,
np. wzmacniacz Alpha 10.
 

 

 


Gdy powie się „A”…
Pierwszą serią urządzeń z logiem Arcama była Alpha. W odróżnieniu od purystycznych wzmacniaczy A&R, nowe modele wyposażono w regulatory barwy tonu i inne udogodnienia, np. zdalne sterowanie. Kwestię cięcia kosztów załatwiono poprzez rezygnację z aluminiowych frontów i drewnianych elementów wykończeniowych na rzecz plastiku i malowanej proszkowo blachy. Na szczęście, nie dokonano radykalnych zmian architektury wewnętrznej. Pod nowymi obudowami kryły się stare, dobre wzmacniacze A&R, nieco rozbudowane w związku z większą funkcjonalnością Alphy. Za to pod względem stylistycznym nowe Arcamy powaliły konkurencyjne NAD-y na deski. By podkreślić stuprocentowo rodzime pochodzenie urządzeń, na froncie każdego z nich dumnie łopotała flaga Brytyjskiego Imperium.
Alpha postawiła Arcama na nogi. Urządzenia bardzo polubili zarówno dystrybutorzy (duża sprzedaż), jak i klienci, otrzymujący tradycyjnie bardzo dobre brzmienie za wyraźnie niższą cenę. Nowa stylistyka okazała się na tyle udana, że jej różne warianty Arcam stosował jeszcze długo.
Po zbudowaniu bazy zajęto się nadbudową w postaci serii Delta. Oferowano w niej urządzenia dzielone, kosztujące zdecydowanie więcej.
W 1987 roku Arcam zaprezentował swój debiutancki odtwarzacz srebrnych krążków – Delta 70. Prowadzone w głębokiej tajemnicy prace trwały niemal dwa lata, a Arcam był pierwszym brytyjskim producentem sprzętu hi-fi, który uzyskał od Philipsa stosowną licencję. Pierwsze maszyny były zarezerwowane dla najzamożniejszych miłośników dobrego brzmienia, dlatego też cena 500 funtów za Deltę 70 nie powinna nikogo dziwić. Miłym zaskoczeniem było natomiast wypuszczenie niedługo po niej odtwarzacza CD z serii Alpha, a demonstracją możliwości Arcama w dziedzinie cyfrowych źródeł dźwięku stał się bezkompromisowy dzielony CD Delta 250, z zewnętrznym przetwornikiem c/a Black Box.
Równolegle z projektowaniem Delty 70 podjęto prace nad pierwszym na świecie zintegrowanym urządzeniem, łączącym wzmacniacz, odtwarzacz CD i tuner o roboczej nazwie „CDeiver”. Niestety, ówczesny stan wiedzy nie pozwolił na uporanie się z problemami technicznymi, zwłaszcza dotyczącymi oddziaływania promieniowania elektromagnetycznego zasilacza końcówek mocy na czułe układy cyfrowe odtwarzacza. Wobec powyższego, pomysł odłożono na długie lata do archiwum.

010 018 Hifi 4 5 2020 0001

Testy obciążeniowe nowych
urządzeń.
 

 

 


Jeśli myślicie, że monitory Arcam One były odosobnionym wypadkiem przy pracy, to jednym z najpilniej strzeżonych wstydliwych sekretów firmy jest magnetofon D100. Jedyny w ofercie Arcama kaseciak ukazał się w… 1992 roku, u schyłku panowania formatów analogowych. John Dawson popełnił niewiele błędów, ale zbytni optymizm w kwestii przyszłości kaset magnetofonowych z pewnością był jednym z nich.
Prace nad D100 trwały kilka ładnych lat i kosztowały małą fortunę. Ich rezultatem była potężna maszyna, wyposażona w najlepszy mechanizm Nakamichi, system Dolby S i kilka innych wodotrysków. Za kasetowy magnetofon Delta 100 winszowano sobie oszałamiającą kwotę 850 funtów, co spotkało się z niewielkim zrozumieniem wśród potencjalnych klientów, łagodnie rzecz ujmując. W efekcie, po niespełna roku zrezygnowano z produkcji Delty 100 oraz planowanej tańszej wersji, przeznaczonej do serii Alpha. Kubeł zimnej wody, który wylądował na głowach zarządu Arcama, uzmysłowił im nieuchronne nadejście panowania formatów cyfrowych. I pozwolił się odpowiednio przygotować.
Odpowiedzią na rosnącą popularność kina domowego był pierwszy na świecie audiofilski wzmacniacz AV o symbolu Xeta 1, wyprodukowany przez Arcama w 1995 roku. Wyposażony w pięć końcówek mocy i dekoder Dolby ProLogic – jak na tamte czasy – był zaawansowany technicznie. Choć wielokanałowa Xeta 1 wizualnie nawiązała do Alphy i Delty, tylko kwestią czasu pozostawała kolejna zmiana wizerunku Arcama. Ostatnie urządzenie z linii Alpha pojawiło się w 1999 roku. Był to pierwszy na Wyspach cyfrowy tuner DAB powszechnego użytku. Otworzył on nowy rozdział w historii Arcama.
Jeszcze w 1997 roku John Dawson zatrudnił człowieka, który stał się motorem napędowym firmy przez następne dekady. Mowa o Charliem Brennanie.
Brennan oficerskie szlify w branży hi-fi zdobywał w Linnie i Tannoyu, gdzie odpowiadał za sprzedaż i marketing. Choć znali się z Dawsonem od dawna, na Arcama zwrócił uwagę dopiero za sprawą serii Alpha. Kiedy kupił odtwarzacz CD Alpha 6, przez długi czas pozostawał pod wrażeniem jego brzmienia. Po kolejnej udanej sesji odsłuchowej, kierowany impulsem, zadzwonił do starego przyjaciela i zaproponował rozwinięcie sieci sprzedaży za granicą. Liczył, że popracuje tam przez 3-4 lata, ale życie miało wobec niego inne plany. Po pięciu latach został poproszony o objęcie funkcji dyrektora zarządzającego i zbudowanie „Arcama MK 2”.

010 018 Hifi 4 5 2020 0001

John Dawson – współtwórca
brytyjskiego hi-fi.
 
 


Nowy wiek, nowa era
W 1999 roku Arcam nawiązał współpracę z amerykańską firmą Zoran, jednym z czołowych producentów układów scalonych. Efektem tej kooperacji była seria specjalnie zaprojektowanych scalaków o nazwie Vaddis, przeznaczonych do współpracy z odtwarzaczami DVD i procesorami dźwięku przestrzennego. Procesory Zorana znalazły zastosowanie w nowej serii DiVA, czyli Digitally integrated Video and Audio.
DiVA zastąpiła Alphę, a jej nowoczesność podkreślały aluminiowe fronty wykończone srebrną farbą. Dla konserwatywnych klientów pozostawiono wersję czarną. Pierwszy odtwarzacz DVD Arcama pojawił się w roku 2000, a w ciągu kilku lat przez serię DiVA przewinęło się blisko 40 urządzeń stereo i wielokanałowych. Dla osób preferujących tradycyjne stereo przygotowano natomiast flagową serię FMJ. Jej nazwę można rozszyfrować jako „Full Metal Jacket” (z czasem zastąpiło ją „Faithful Musical Joy”). Seria FMJ przez długie lata pozostawała na szczycie cennika. Z czasem do stereo dołączyło high-endowe kino domowe, które pod koniec produkcji FMJ całkowicie zastąpiło sprzęt dwukanałowy.
W XXI wiek Arcam wkroczył z zimnym spokojem zawodowca. Eksplozja kina domowego była niezwykle trudnym testem dla producentów hi-fi; wielu z nich przypłaciło ją życiem, jednak firma z Waterbeach w nowych warunkach odnalazła się bez problemu. Do zagospodarowania pozostał natomiast, zyskujący na popularności, segment urządzeń lifestyle’owych. Zanim jednak się za niego zabrano, w Arcamie nastąpiły zmiany na szczytach władzy.
W 2004 roku John Dawson zrezygnował z bezpośredniego zarządzania firmą, powierzając te obowiązki radzie dyrektorów. Na jej czele stanął Charlie Brennan, wspomagany przez dyrektora operacyjnego Michaela Sheridana, dyrektora finansowego Alana Wyliego oraz szefa działu IT, Jacky’ego Crossa. Jednocześnie Dawson sprzedał część swoich udziałów pierwszym trzem członkom rady dyrektorów, zachowując pakiet kontrolny oraz funkcję prezesa i głównego konsultanta. Cross stał się udziałowcem Arcama już wcześniej. W tym czasie sytuacja firmy była stabilna. W Arcamie pracowało 90 osób, a zysk brutto wynosił 13 mln funtów. Nowe kierunki, w których zmierzała branża hi-fi, wymagały jednak nieustannej czujności.

010 018 Hifi 4 5 2020 0001

Niezmordowany Charlie Brennan
(z prawej) nie kryje zadowolenia
z kolejnej nagrody.
 
 


Solo i w zespole
W 2005 roku Arcam zaprezentował nową serię Solo. Dotychczasowych użytkowników podzieliła ona na dwa obozy. Pierwsi zarzucali firmie zdradę ideałów. Drudzy podkreślali nowoczesny wygląd i walory użytkowe przy zachowaniu firmowego brzmienia. Pod linią Solo osobiście podpisał się Charlie Brennan, dla którego było to największe wyzwanie w dotychczasowej karierze.
Sprawcą całego zamieszania było zintegrowane urządzenie odtwarzająco-wzmacniające, którego pomysł wrócił na tapetę po blisko 20 latach leżakowania w szufladzie. Lifestyle’owe Solo nie miały nic wspólnego z dalekowschodnimi kombajnami z supermarketów. Pod względem technicznym połączono w nich odtwarzacze i tunery ze wzmacniaczami znanymi z serii DiVA, przy okazji gruntownie je modyfikując. Nowym urządzeniom nadano rewolucyjny wygląd, zrywający z dotychczasową tradycją Arcama. Zamiast typowych kanciastych prostopadłościanów, „Soliści” kusili niewielkimi gabarytami, obłymi kształtami i seksownymi wcięciami w talii. Wkrótce ofertę stereofonicznych Solo powiększono o linię Movie, przeznaczoną do kina domowego. Tym samym Arcam stał się znaczącym graczem w segmencie lifestyle’owym klasy średniej i wyższej.
Kolejnym powiewem świeżości były malutkie akcesoria z serii „r”, które wkrótce dołączyły do Solo. Z początku były przeznaczone do obsługi zdematerializowanej muzyki (stacja dokująca dla iPodów rCube, przetwornik c/a rDAC), jednak w następnych latach pojawiły się również miniaturowe wzmacniacze słuchawkowe, moduły phono, zewnętrzne odbiorniki Bluetooth i inne.

010 018 Hifi 4 5 2020 0001

Wzmacniacz A&R A60.
Od niego wszystko się zaczęło.
 

 

 


W cieniu klonowego liścia
Choć firma produkowała cenione urządzenia, szybko reagowała na zmieniające się trendy i nie miała kłopotów wewnętrznych, to zalew sprzętu z Dalekiego Wschodu, zwłaszcza kina domowego, zaczął być dla niej problemem. Klocki z Waterbeach nie wytrzymywały bowiem konkurencji cenowej. Groźbę utraty płynności finansowej mogło odsunąć tylko dokapitalizowanie firmy oraz przeniesienie produkcji za granicę.
Z doraźną pomocą finansową w zamian za część udziałów przyszedł jeden z funduszy typu venture capital, jednak sprawą życia i śmierci Arcama stało się znalezienie inwestora branżowego. Dyskretnie prowadzone poszukiwania trwały zaledwie kilka miesięcy i pod koniec 2012 roku wybrano ofertę kanadyjskiego koncernu JAM Industries z siedzibą w Montrealu. Mało znany w branży hi-fi, jest prawdziwym potentatem w elektronice estradowej. Decyzja o zakupie Arcama zapadła pod wpływem osobistych zainteresowań członków zarządu koncernu.
W zamian za 100 % udziałów w Arcamie Kanadyjczycy wpompowali w firmę miliony dolarów i przeprowadzili brutalną, lecz, jak się później okazało, skuteczną reanimację.
W marcu 2013 roku zwolnili część załogi, sprzedali zakłady w Waterbeach i przenieśli siedzibę Arcama do nowego biurowca w Cambridge. Miesiąc później John Dawson zrezygnował z funkcji prezesa, zatrzymując dla siebie jedynie rolę głównego konsultanta. I nie zrobił tego bynajmniej na znak protestu. Tym samym najważniejszą osobą w firmie stał się Charlie Brennan. Większość produkcji przeniesiono do Chin, a najbardziej prestiżowe urządzenia zaczęto wytwarzać w USA, w zakładach JAM Industries w stanie Nowy Jork. Szefom koncernu nie zależało na likwidacji firmy, lecz na jej ratowaniu, dlatego cały zarząd oraz najcenniejsze aktywa, czyli dział konstrukcyjny, pozostawili niezmienione.
Choć operacja sprawiała wrażenie prawdziwej rewolucji, została praktycznie niezauważona przez większość prasy branżowej i klientów. Ci ostatni mogli się tylko zastanawiać, dlaczego z frontów zniknęły brytyjskie flagi.
Przed Arcamem, jako spółką zależną od JAM Industries, otworzyły się zupełnie nowe rynki zbytu, głównie w Ameryce i Azji. Kanadyjczycy nie wtrącali się w prace nad nowymi konstrukcjami, pozostawiając wolną rękę zespołowi Johna Dawsona. Ten zaś wprowadzał do katalogu coraz lepsze i nowocześniejsze urządzenia hi-fi.

010 018 Hifi 4 5 2020 0001

Wzmacniacz A70 z serii DiVA
był jednym z najnowocześniejszych
w swojej klasie.
 
 


Big deal
Niestety, nic nie trwa wiecznie. W lipcu 2017 roku światek hi-fi obiegła hiobowa wieść o przejęciu Arcama przez koncern Harman International. Z pozoru nie było w tym nic złego, tyle tylko że na początku 2017 roku Harman sam został przejęty przez Samsunga (proces trwał kilka miesięcy i zakończył się 10 marca 2017 roku).
Przez dziesiątki lat burzliwej historii tego koncernu jego założyciel, Sidney Harman, pozostawał wierny zasadzie niepozbywania się przejętych firm. A tych w portfolio giganta ze Stamford w stanie Connecticut było kilkanaście. Niestety, Koreańczykom te szlachetne idee były najwyraźniej obce. Jedną z ich pierwszych decyzji biznesowych, jeszcze przed formalnym przejęciem Harmana, była bowiem likwidacja AKG, znanego producenta słuchawek, kupionego przez Amerykanów w 1994 roku. Bazując na przykładzie Austriaków, wszyscy pracownicy, użytkownicy i sympatycy Arcama mogli mieć uzasadnione obawy o los brytyjskiej firmy. Na szczęście, w tym przypadku strach miał wielkie oczy. Przejęcie Arcama przez Harmana, a w konsekwencji Samsunga odbyło się o wiele łagodniej niż pięć lat wcześniej przez koncern JAM. Najwidoczniej dla Koreańczyków, żywo zainteresowanych samochodami autonomicznymi, hipsterskie wynalazki Arcama nie są polem do potencjalnej eksploatacji.
W tym samym 2017 roku z Arcamem ostatecznie rozstał się John Dawson. Wbrew pozorom, nie odwiesił lutownicy na kołku, lecz założył kolejną firmę konstruującą urządzenia elektroniczne – Jade Electronics Ltd. Coś mi się wydaje, że jeszcze o niej usłyszymy.
Przejęcie Arcama przez Amerykanów zaowocowało nową linią HDA (High Definition Audio), wykorzystującą doświadczenia Harmana w dziedzinie łączności bezprzewodowej i streamingu.

010 018 Hifi 4 5 2020 0011

AVR600 – flagowy amplituner AV
z serii FMJ.
 
 
 



Epilog, ale to jeszcze nie koniec
Na tę chwilę, przyszłość Arcama w objęciach Amerykanów wydaje się bezpieczna, choć nic w tej branży nie jest pewne. Trudno przewidzieć, jak rozwiną się za kilka lat urządzenia hi-fi. Z jednej strony, można oczekiwać pełnej dematerializacji muzyki i rozpowszechnienia głosowych systemów sterowania. Z drugiej, po gigantycznej burzy słonecznej wszyscy mogą wrócić do winyli. Pewność mam tylko co do jednego: jeżeli będziecie szukać nowoczesnych, dobrze zaprojektowanych i dobrze brzmiących urządzeń w przystępnej cenie, nie zapomnijcie o Arcamie. Blisko pół wieku doświadczenia w tej branży to nie w kij dmuchał.

 


Mariusz Zwoliński
Źródło: HFM 04-05/2020