HFM

artykulylista3

 

Wileńska, wiedeńska, warszawska

076 079 Hifi 03 2020 0005O czym marzy młody kompozytor, zdolny, pracowity, wykształcony w zacnej uczelni w Berlinie, posiadający już spory, do tego chwalony dorobek? Z pewnością o dalszym rozwoju i karierze. Jeśli, z różnych względów, osiada w (dość) małym mieście, ma na utrzymaniu coraz liczniejszą rodzinę i pełni absorbujące obowiązki organisty – musi w swych planach twórczych uwzględniać nie tylko czynnik artystyczny.


Sen w małym mieście
W Wilnie lat 40. i 50. XIX wieku nie można liczyć na tłumy melomanów. Nie ma teatru operowego, ba, nawet profesjonalnych muzyków jest jak na lekarstwo. Jako realista Stanisław Moniuszko komponuje to, co ma szansę na wykonanie miejscowymi siłami, w miejscowych warunkach. Z dzieł wokalnych – kantaty i komediowe jednoaktówki. Szczytem twórczej zuchwałości jest dwuaktowa opera do libretta sporządzonego przez Włodzimierza Wolskiego według jego własnego poematu.
1 stycznia 1848, na półprywatnym koncercie w salonie teściów Moniuszki, grupa złożona po części z amatorów, pod dyrekcją kompozytora wykonuje „Halkę”. Sześć lat później „Halkę” poznaje szersza publiczność wilnian, zgromadzona w sali ratusza. Gdy zainteresowanie wystawieniem wyraża wreszcie opera warszawska, Moniuszko zostaje zobligowany do rozbudowania dzieła o standardowe wówczas „numery” sceniczne: efektowne arie i tańce. Dziś są to najbardziej znane fragmenty „Halki”. Fundamentalną zmianą jest powierzenie partii Jontka tenorowi, a nie barytonowi, jak w wersji pierwotnej. Cóż, w Wilnie Moniuszko miał do dyspozycji tylko barytona, Achille Bonoldiego, włoskiego śpiewaka i pisarza mieszkającego w tym mieście, późniejszego uczestnika powstania styczniowego i Komuny Paryskiej. Gdyby Bonoldi był tenorem, prawdopodobnie Jontek też od początku śpiewałby wyżej. Jeśli na scenie wokół bohaterki krąży dwóch amantów, muszą się różnić głosem.

076 079 Hifi 03 2020 0001

Co kryje „Halka”
Warszawska premiera „Halki” w 1858 dała Moniuszce prestiż i stanowisko dyrektora stołecznej opery, a krytykom i widzom – temat do rozważań, o czym jest to dzieło. W znakomitej monografii „Mit wieszcza. Stanisław Moniuszko w piśmiennictwie lat 1858–1989” Agnieszka Topolska pokazuje, jak zmieniał się odbiór „Halki” w kolejnych epokach polskich dziejów. Publiczność współczesna Moniuszce zachwycała się przede wszystkim wprowadzeniem „ducha narodowego” – w postaci rzewnych melodii i tańców narodowych oraz barwnych szlacheckich rytuałów zaręczyn i ślubu. Lud na scenie budził lęk; wszyscy pamiętali krwawy bunt chłopów w Galicji w 1846 roku. Wiejska dziewczyna nie budziła sympatii ani współczucia. Wytykano jej nieślubne dziecko i samobójstwo.
Krytyka i publiczność przełomu wieków XIX i XX doceniała obecność folkloru i potencjał dramatyczny, wynikający z udziału w akcji przedstawicieli różnych sfer społecznych.
W PRL-u dominowała, jak to określa Topolska, „moniuszkologia Witolda Rudzińskiego”. Ów muzykolog upatrywał w „Halce” operę piętnującą nierówności społeczne i pokazującą rewolucyjne nastroje, panujące w dumnym góralskim ludzie. Przez lata nie-doczytań i nie-dorozumień narosła warstwa stereotypów, spod której trudno wydobyć prawdę o „Halce”. Jak twierdzi Piotr Beczała – pomysłodawca i dobry duch najnowszej inscenizacji (2019 Wiedeń, 2020 Warszawa – koprodukcja Teatru Wielkiego i Theater an der Wien) – kierpce i warkocze można obejrzeć w internecie, a najważniejszą wartością opery Moniuszki jest uniwersalna opowieść o miłości.

076 079 Hifi 03 2020 0001

Fabuła
Fabuła wygląda z grubsza następująco: Janusz herbu Pomian, dziedzic góralskiej wsi, przeżył gorący romans ze swoją poddaną – Halką. W pobliskim mieście odbywają się zaręczyny Janusza z Zofią herbu Odrowąż, córką Stolnika. Góral Jontek, od dziecka zakochany w Halce, widzi, jak chorobliwą postać przyjmuje tęsknota dziewczyny i sądzi, że lekarstwem będzie brutalna prawda. Zabiera Halkę do miasta, aby uwierzyła, że Janusz ożeni się z inną kobietą. Janusz, obawiając się skandalu, nakłania Halkę do opuszczenia posiadłości Stolnika. Obiecuje, że się spotkają w okolicy wsi. Halka szaleje z radości i nie rozumie, że Janusz po prostu ją zbył. Mieszkańcy wsi nie mają złudzeń – widzieli już niejeden przypadek uwiedzenia przez panów.
Miesiąc później w wiejskim kościele odbywa się ślub Janusza i Zofii. Halka znów ma nadzieję na spotkanie z ukochanym. Jontek relacjonuje na żywo przebieg ceremonii. Halka, pojmując zdradę Janusza, chce się zemścić, podpalając kościół. W ostatniej chwili rezygnuje z odwetu. Życzy młodym szczęścia i rzuca się do rzeki. Jontek spieszy z ratunkiem. Janusz chce mu pomóc, ale jest już za późno. Obaj kochali Halkę. Obaj ją teraz opłakują.
Wszystko jest w libretcie, a to, co niewyrażalne słowami, dopowiada muzyka. Są też miejsca niejasne, wieloznaczne – i tu interpretacja należy do widza, słuchacza i reżysera. W „Halce” te „punkty tajemnicy” dotyczą dwóch kwestii: proporcji między szaleństwem a świadomym działaniem w postawie głównej bohaterki oraz statusu jej dziecka (czy urodziło się i zmarło z głodu; czy nastąpiło poronienie w wyniku złej kondycji matki; czy dziecko istniało tylko w wyobraźni).

076 079 Hifi 03 2020 0001

Górala nie żal?
Maria Fołtyn (1924-2012) po zakończeniu kariery śpiewaczej (a śpiewała m.in. partię Halki) zajęła się reżyserią operową i swoją misją artystyczną uczyniła popularyzację oper Moniuszki w świecie. W latach 70. XX wieku wystawiła „Halkę” w stolicach Kuby, Meksyku i Turcji. Fołtyn uważała, że zagranicznych widzów przyciągnie narodowy koloryt dzieła Moniuszki – góralskie stroje, tańce ludowe. Fołtyn plasowała „Halkę” w kategorii oper słowiańskich, obok choćby „Sprzedanej narzeczonej” Bedřicha Smetany, jednak – w przeciwieństwie do Smetany – nie udało się włączyć dzieła Moniuszki do żelaznego repertuaru scen świata. Zapewne zaważyło na tym wiele czynników. Można jednak podejrzewać, że zabrakło pomysłu na atrakcyjną inscenizację i uniwersalne przesłanie. Wirujące spódnice i tupiące kierpce to za mało. Nikomu nie przychodziły wtedy do głowy śmiałe pomysły realizacyjne spod znaku Regietheater.
Dyrektorujący w stołecznym Teatrze Wielkim duet Waldemar Dąbrowski-Mariusz Treliński zaczął zapraszać do współpracy znanych reżyserów współczesnego polskiego teatru dramatycznego. W 2011 roku „Halkę” wzięła na warsztat Natalia Korczakowska. Przeniosła konflikty społeczne i uczuciowe w XXI wiek, w realia wielkiego miasta i korporacji. Wplotła akcenty baśniowe (anioł); elementy diagnozy socjologicznej (pasy kontuszowe wystające spod smokingów) i prawdę fizjologii (poronienie na scenie). Walorami partytury zainteresował się Marc Minkowski, który przygotował spektakl muzycznie. Korczakowska przetarła szlak „Halki” tym, którzy poważnie traktują stronę literacką dzieła operowego, a pracę reżyserską zaczynają od wnikliwego studiowania libretta.
Tacy otwartogłowi artyści stworzyli projekt „Halka/Haiti 18°48'05”N 72°23'01”W”, czyli pracę audiowizualną, reprezentującą Polskę na Międzynarodowej Wystawie Sztuki w Wenecji w 2015 roku. C.T. Jasper i Joanna Malinowska postanowili zrealizować plan bohatera filmu Wernera Herzoga „Fitzcarraldo”. Co prawda oni również nie wybudowali gmachu opery w południowoamerykańskiej dżungli, ale udało im się wystawić „Halkę” w plenerze, na drodze przebiegającej przez wioskę Cazale na Haiti. Poloneza zatańczyli mieszkańcy, nota bene potomkowie Polaków, walczących w armii Napoleona. Dyrygent i soliści przybyli z Poznania, instrumentaliści – z filharmonii w stolicy Haiti Port-au-Prince. Inscenizacyjnie ogarnął całość Paweł Passini. Doświadczenia haitańskie Passini wykorzystał przy realizacji „Halki” na scenie w Poznaniu, a główny pomysł polega tam na zderzeniu kultury i natury: świata Janusza (fraki i suknie balowe) i świata Halki (wieśniacy odziani w skóry zwierząt).

076 079 Hifi 03 2020 0001

Wiedeń
Jako że libretto „Halki” od czasów Moniuszki istnieje też w wersji włoskiej, powstał pomysł nagrania opery po włosku, z zagranicznymi solistami, orkiestrą i dyrygentem. W 2018 roku Fabio Biondi ze swoim zespołem Europa Galante, Katalonka Tina Gorina (Halka) i Brazylijczyk Matheus Pompeu (Jontek) zarejestrowali płytę, która jest obecnie nominowana do operowego Oscara (International Opera Award) w kategorii albumów z pełnymi operami.
O oddaniu sprawiedliwości talentowi Moniuszki i artyzmowi „Halki” będzie jednak można mówić dopiero wtedy, gdy opera pojawi się na scenach zagranicznych, w wykonaniu międzynarodowych gwiazd. Tak jak się stało w Wiedniu w grudniu 2019 roku. Nie w szacownej Staatsoper, lecz w bardziej otwartym na nowinki i odkrycia Theater an der Wien.
Kiedy przed siedmiu laty występował tam Piotr Beczała, dyrektor zaproponował mu nowe role. Beczała odparł, że jeśli w Theater an der Wien zostanie wystawiona „Halka” Moniuszki, może podpisać kontrakt natychmiast. Po kilku latach planowania i uzgodnień, po przystąpieniu do koprodukcji warszawskiego Teatru Wielkiego, doszło do premiery akurat na zwieńczenie Roku Moniuszkowskiego (dwóchsetlecie urodzin kompozytora). W ekipie znaleźli się polscy śpiewacy ze światowej ekstraklasy – tenor Beczała (Jontek) i basbaryton Tomasz Konieczny (Janusz), nota bene obaj są ulubieńcami wiedeńskiej publiczności. Poza tym świetna Amerykanka Corinne Winters w partii tytułowej, Łukasz Borowicz za pulpitem dyrygenckim, scenograf Boris Kudlička i kostiumograf Dorota Roqueplo, choreograf Tomasz Wygoda i, last but not least, reżyser Mariusz Treliński.

076 079 Hifi 03 2020 0001

Gwoli ścisłości trzeba wspomnieć, że Wiedeń już „Halkę” oglądał. Jesienią 1965 roku w Volksoper wystawiono „Halkę” w reżyserii Aleksandra Bardiniego, pod batutą Jana Krenza, a wcześniej – w 1926; w obu inscenizacjach śpiewano po niemiecku. Natomiast w 1892 „Halkę” pokazał w Wiedniu zespół Opery Lwowskiej.
Przełożoną na niemiecki operę Moniuszki wykonywano też w Niemczech przed II wojną światową – w 1935 roku w Hamburgu (partię Janusza śpiewał młody Hans Hotter, później słynący z kreacji wagnerowskich) i w 1936 w Berlinie (z udziałem znanej Tiany Lemnitz w roli Halki). Obecność „Halki” na scenach świata prześledził sławny brytyjski krytyk John Allison w artykule „Za górami: recepcja Moniuszki i jego Halki za granicą” („Studia Chopinowskie” 2019, nr 3).
XX-wieczne wystawienia „Halki” w licznych krajach Europy miały charakter jednorazowy. Nie przysparzały popularności operze Moniuszki; nie wprowadziły jej do kanonu repertuarowego. Może zadecydowała o tym ich incydentalność? Nie towarzyszyły im nagrania płytowe, transmisje radiowe ani publikacje.
W przypadku grudniowej premiery w Theater an der Wien można mówić o przemyślanej kampanii medialnej. Zdaniem Piotra Beczały, szanse promocji zostały wykorzystane w 100 %. Reportaże w radiu i telewizji austriackiej; recenzje prasowe, transmisja radiowa, transmisja wideo na kraje niemieckojęzyczne, a w planach – wydanie DVD. Sześć spektakli przy pełnej sali (1129 miejsc siedzących).

076 079 Hifi 03 2020 0001

Warszawa
Wiedeńska inscenizacja została przeniesiona na scenę Teatru Wielkiego, znacznie większą i wygodniejszą dla dekoracji Kudlički, której głównym modułem jest wielka obrotowa konstrukcja, podzielona na kilka przestrzeni-wątków akcji równoległej. Tu każda z postaci (głównych protagonistów, gości Stolnika, górali etc.) ma swoje zadania aktorskie.
Całą opowieść spięta jest klamrą kompozycyjną; zaczyna ją i kończy w pustym pokoju hotelowym Janusz, sam ze swoimi wspomnieniami i rozpaczą. Żałuje utraconej miłości do Halki; żałuje ubezwłasnowalniającego go kontraktu, który zawarł, żeniąc się z córką dygnitarza. Żałuje czasu straconego na powierzchownych relacjach i w imprezowym ciągu. Bezradność i rozpacz Janusza sugestywnie oddaje kreacja wokalna Tomasza Raka.
Libretto Włodzimierza Wolskiego zaskakująco łatwo wpasowało się w kostium pretensjonalnego blichtru późnego PRL-u. Jak wyjaśnia Treliński: „Struktura nierówności okazała się wieczna i odradza się w każdym systemie. Idealnym miejscem akcji, mającym tę nierówność niejako u podstaw, okazał się hotel. Hotel jest metaforycznym skrótem relacji społecznych. Odzwierciedla klasowość społeczeństwa, naturalny porządek, w którym jedni są na górze, drudzy na dole, jedni bici, drudzy bijący – odwieczne koło pogardy, działające zresztą w obie strony”.
Janusz-karierowicz jest narratorem, ale nie najważniejszą osobą. Mimo pozycji społecznej o niebo wyższej od pokojówki Halki jest nieporównanie słabszy. Halka w ujęciu Trelińskiego to moc i dzikość. To wojowniczka, kobieta „biegnąca z wilkami”, jak brzmi tytuł książki Clarissy Pinkoli Estés, przywoływanej przez Trelińskiego. Szaleństwo Halki polega na jej dzikiej śmiałości, by walczyć o uczucie, o prawo do szczęścia. Walczy też o swoje dziecko – choć poronione, ma prawo do pochówku i żałoby (jak w „Obsoletkach” Justyny Bargielskiej). Życiową rolę (nareszcie!) zaśpiewała i zagrała Izabela Matuła. Jontek (rewelacyjny aktorsko i zaskakująco wyrazisty wokalnie Rafał Bartmiński) idzie o krok za Halką. Pilnuje jej, pomaga, lecz ze swym uczuciem i lamentem pozostaje sam. Jest swoistym odbiciem Janusza – nawet wygląd mają podobny – obaj ubrani w białe marynarki; z daleka trudno odróżnić dandysa od kelnera. Otacza ich tłum hotelowych gości, w ubraniach jak uniformach, w jednakowych fryzurach. Nawet górale, wmieszani w ciżbę, upodabniają się do większości, a ich parzenice przybierają odcienie szarości.
Cały świat przedstawiony na scenie jest pogrążony w czerni, bieli i szarości. To najbardziej konsekwentna pod względem wizualnym i najbardziej spójna interpretacyjnie z operowych inscenizacji Trelińskiego. O samej muzyce zawsze pisać najtrudniej. Tego, co wydobywa z partytury (gruntownie zrewidowanej) Łukasz Borowicz i jego orkiestra – trzeba po prostu posłuchać na żywo.

 

Hanna Milewska
Źródło: HFM 03/2020