HFM

artykulylista3

 

Leszek Długosz – poeta totalny

078 083 Hifi 12 2021 008
Czuję się człowiekiem o określonych właściwościach. Nie jestem z tych, którzy
wolą „neutralnie” ustawiać się z boku. Tak by nie ucierpiała ich sztuka. Czyli, by nie ucierpiało raczej wiadomo co. Interesy. O moich wyborach i o moim wizerunku ja sam decyduję. I to świadomie. […] Czasem warto się w coś wdać, by pozostać sobą. By zostać wiernym systemowi wartości, jaki się ceni
i chce się chronić. A nie biegać od komitetu do komitetu, nadsłuchując,
który raczej ma szanse na prowadzenie... Jestem inaczej skonstruowany.
Leszek Długosz, wywiad w „Rzeczypospolitej”, czerwiec 2010


Gdzie się rodzi poeta
Niedawno obchodził 80. urodziny. Jest optymistą, więc skoro zdrowie dopisuje, pamięć świetna, głos świeży i palce żwawo przebierają po klawiaturze fortepianu, jesień życia może się jawić krainą spokoju i pogody, wolności od przymusu walki o pozycję i popularność.
Wciąż aktywny jako artysta i publicysta, czyni pierwsze podsumowania drogi, którą przebył. Na pytanie, co zostanie po Leszku Długoszu, odpowiada: „Parę piosenek, kilka wierszy i zostanie, tak myślę, trochę uśmiechu u ludzi, którzy mnie znali. I pewnie zostanie niechęć, opinie, że bufon, zarozumialec, sobek”.


078 083 Hifi 12 2021 001

 

 

 

Ktoś, kto chciałby prześledzić życie, twórczość i działalność społeczną Leszka Długosza, ma do dyspozycji mnóstwo materiałów: nagrania na płytach i online, publikacje książkowe i prasowe, programy radiowe i telewizyjne. Długosz prowadzi internetową stronę autorską, dokumentującą dorobek i bieżące przedsięwzięcia; znaleźć tu można refleksje nie tylko o sztuce i literaturze, lecz także ciekawe linki i cytaty. Trudno jest krótko przedstawić kogoś, kto śpiewa, gra, komponuje, pisze wiersze i felietony, uczestniczy w dyskusjach o historii i współczesności. Sam Długosz nie ma z tym problemu: uważa się przede wszystkim za poetę i swoje miejsce w sieci nazwał właśnie: „Oficjalna strona Poety”.
Ojczyzną każdego poety jest sama poezja i język, w którym ona powstaje, a tematy – w zasadzie przychodzą na świat razem z poetą i w nim, z nim dojrzewają. Miejscem dorastania Leszka Długosza do roli poety był Zaklików. Miasteczko leży 80 km na południowy zachód od Lublina, nad rzeką Sanną, w otoczeniu lasów, w północnej części Kotliny Sandomierskiej. Dziś liczy 3000 mieszkańców. Długosz urodził się tu w 1941 roku i mimo że jego lata szkolne przypadły na najbardziej ponury okres w dziejach powojennej Polski, zdobył staranne, wszechstronne wykształcenie, jakiego nie powstydziłby się wychowanek szkoły dla mieszczańskich elit XIX wieku. Chciał się uczyć – i tę chęć w nim i w jego rodzeństwie wzmacniali rodzice i dziadkowie; jedna z babć byłą krewną Bolesława Prusa. W domu panował kult książki, wręcz czytelnicza rywalizacja.


078 083 Hifi 12 2021 001

 

 

 

Choć Długoszów nie stać było na prywatne lekcje dla dzieci, udało się im pozyskać nauczycieli gotowych bezinteresownie przekazywać wiedzę zdolnym uczniom. Leszek uczył się gry na fortepianie i teorii muzyki od dyplomowanego pianisty Konstantego Sołtana. Ćwiczył na pleyelu należącym do arystokratki Anny Nagórskiej, poetki i filozofki, absolwentki Sorbony, która rodzinny majątek w Radnej Górze przekazała klasztorowi, a sama, żyjąc w ascezie, poświęciła się misji pedagogicznej i straży pamięci zmarłych pokoleń. Od niej uczył się języków obcych, historii literatury i sztuki, dobrych manier oraz otwartej humanistyczno-franciszkańskiej postawy wobec ludzi. Nagórska ochotniczo sprzątała cmentarz, a ponieważ Długoszowie mieszkali tuż obok nekropolii, mały Leszek pomagał w pracach porządkowych.
Wolał spędzać czas sam lub w towarzystwie dorosłych niż z rówieśnikami. Uwielbiał obserwować pogrzeby, rozszyfrowując zakodowaną w nich teatralną symbolikę. Pasjonowały go prawdy wiary i religijne rytuały, a nawet marzył o zostaniu świętym męczennikiem. Wymyślił sobie, że jeśli zrobi coś bardzo złego, ojciec się zdenerwuje i w szale go zabije, a wtedy chłopiec natychmiast zostanie ogłoszony świętym. Potłukł zastawę stołową, ale ojciec, zamiast wpaść w gniew, wybaczył mu. Stan świętości oddalił się od Leszka, lecz dowody na opiekę Opatrzności dalej otrzymywał; między innymi wtedy, gdy cudem uniknął śmierci po wpadnięciu do studni.
Po maturze w lokalnym liceum (1959) Długosz wyjechał z Zaklikowa na stałe. Wracał czasem na wakacje, odwiedzić najbliższych. Później – już tylko groby najbliższych albo uczcić pamięć swej wspaniałej tutorki Anny Nagórskiej. Ale nigdy nie zapomniał o rodzinnym miasteczku i niedawno Europejczyk z Zaklikowa (jak o sobie mawia) został oficjalnie mianowany Ambasadorem Zaklikowa.


078 083 Hifi 12 2021 001

 

 

 

Podwawelskie blaski…
Długosz wspomina: „Przyjechałem pod Wawel biedny, nie miałem pięciu złotych, ale z bogactwem duchowym. No i z ambicjami, nadziejami. Wiedziałem, że nie jestem gorszy, a dość szybko zorientowałem się, że może jestem lepszy – większość ma kłopoty z egzaminami, a ja wychodzę znowu z piątką w indeksie”.
Długosz pojechał na studia do Krakowa, bo studiował tam już jego starszy brat. Miał rozległe zainteresowania i potrzebę tworzenia – na razie nie wiedział, w jakiej dziedzinie – poezji, muzyki, a może kina? Film wydawał się najbardziej uniwersalny, interdyscyplinarny, ale do łódzkiej szkoły filmowej przyjmowano z reguły kandydatów już po innych studiach. Osiemnastoletni Leszek zdecydował się na polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, a zamieszkał w domu studenckim Żaczek, w jednym pokoju z Michałem Jagiełłą, taternikiem, późniejszym pisarzem i dyrektorem Biblioteki Narodowej. Obaj obdarzeni „znanymi” nazwiskami, wykorzystywali żartobliwie tę zbieżność, zgłaszając się na egzaminy w duecie. Niestety, nie wszyscy wykładowcy mieli tyle poczucia humoru co rektor UJ, u którego w parze zdali historię.


078 083 Hifi 12 2021 001

 

 

 

Długosz od razu zaangażował się w studencki ruch artystyczny w ramach uniwersyteckiego Teatrzyku Piosenki „Hefajstos”. Pierwsze twórcze kroki stawiali tam m.in. poeta i tekściarz Aleksander Moczulski, kompozytor i wokalista zespołu „Skaldowie” Andrzej Zieliński, pianista jazzowy Adam Makowicz (wtedy jeszcze: Matyszkowicz) i jeden z głównych kompozytorów „Piwnicy Pod Baranami” – Andrzej Zarycki, który został współlokatorem Długosza w „Żaczku”. Matyszkowicz akompaniował Leszkowi w czasie jego debiutu w „Hefajstosie”, czyli wykonania „Ballady o piratach”. Aby jednak uniezależnić się od angażowania pianisty i nadać skomponowanym przez siebie piosenkom autorski szlif, Długosz został własnym akompaniatorem. Na zawsze.
W 1964 roku, jako absolwent polonistyki, zrezygnował z marzeń o zgłębianiu tajników reżyserii w łódzkiej Filmówce. Wrósł w krakowskie środowisko. Był tu już znany i ceniony jako śpiewający poeta; miał przyjaciół i narzeczoną. Zaczął następne studia pod Wawelem, w Szkole Teatralnej – na wydziale aktorskim, razem z Wojciechem Pszoniakiem, Olgierdem Łukaszewiczem i Krzysztofem Jasińskim. Wytrwał trzy semestry. Jak wyjaśnia: „Wziąłem urlop dziekański i już tam nie wróciłem, bo ogarnęła mnie trwoga, że zatracę samodzielność, będąc narzędziem mówiącym cudze teksty. Zacząłem układać piosenki i zamiast uczyć ich kogoś, śpiewałem je sam. Przez szkołę aktorską pozbyłem się kompleksów. Bo takie było na nią parcie, a ja zostałem przyjęty. Myślałem też, że zrobią tam ze mnie artystę, ale zrozumiałem, że to niemożliwe”.


078 083 Hifi 12 2021 001

 

 

 

Górę wziął wrodzony indywidualizm. I zamiłowanie do postawy obserwatora. O ironio losu: „[…] kiedy zrezygnowałem z tej szkoły, posypały się propozycje z kina. Szukano nowych, nieopatrzonych twarzy. Gdybym się troszkę postarał, mógłbym tę karierę filmową rozwinąć, ale pomyślałem, że będę musiał wstawać o piątej rano, będą mnie pchali na jakiś plan filmowy, na mrozie, chłodzie, a ja mam przecież coś ciekawszego do roboty w życiu”. Pozostaje żałować, że Długosz odpuścił sobie kino. Dwie role epizodyczne, które zagrał w filmach Andrzeja Żuławskiego „Trzecia część nocy” i „Na Srebrnym Globie”, dowodzą, że w aktorstwie miałby wiele do powiedzenia.
W 1965 roku nastąpił najważniejszy fakt dla artystycznej kariery Długosza. Za namową swojego szwagra, Wiesława Dymnego (którego ówczesna żona była siostrą świeżo poślubionej przez Długosza Barbary; są zresztą szczęśliwym małżeństwem do dziś), wystartował w otwartym castingu do Piwnicy pod Baranami – i został przyjęty. Poczuł się częścią zespołu-rodziny Piwnicy, a przez publiczność był postrzegany jako główny, obok Ewy Demarczyk, tamtejszy wykonawca poezji śpiewanej. Inspirowany twórczą atmosferą „Piwnicy”, obcując na co dzień z takimi osobowościami, jak Piotr Skrzynecki, Jadwiga Garycka, Wiesław Dymny, Krzysztof Litwin, Zygmunt Konieczny czy Krystyna Zachwatowicz, wzbogacił swój repertuar o kilka słowno-muzycznych pereł, w tym jedno arcydzieło. Chodzi o „Jurgowską karczmę”, piosenkę skomponowaną przez Długosza do wiersza (z roku 1928) Jerzego Lieberta. I gdyby miał w życiu napisać tylko ten jeden utwór, zapewniłby sobie poczesne miejsce w dziejach gatunku.


078 083 Hifi 12 2021 001

 

 

 

Oto wspomnienie autora:
„Ten arcywiersz podsuwany był różnym kompozytorom, łącznie z Zygmuntem Koniecznym i Staszkiem Radwanem. Nie udawało się, nie trafiali w ton? Napisałem piosenkę, o której i dziś mogę powiedzieć, że jest udana pod każdym względem. Nie wymyślałem, nie pisałem jej, otrzymałem gotowy prezent. Mam na myśli atrakcyjność motywu melodycznego, rodzaj napięcia, jakąś spójność semantyczną i emocjonalną. Wszystko w niej rwie «łeb w łeb», rozwija się, rozwiązuje właściwie i naturalnie. Nic bym w tej całości, jednego miejsca nie zmienił, nie ulepszył. «Karczmę» zaśpiewałem w 1966 roku. Wielka premiera odbyła się z okazji dziesięciolecia Piwnicy na balu w Pieskowej Skale. Uważałem, że to jeszcze niegotowe, zbyt świeże, ale ochota, potrzeba ryzyka, to też kusiło i rwało do przodu. Półżywy z przerażenia, świadomy ceny tej gry, z impetem rzuciłem się z estradki z tą «Karczmą» na oślep… I ustrzeliła serca widowni. Poczułem to zwłaszcza od momentu, kiedy rozpęd piosenki osiąga kulminację, a potem następuje sekunda zawieszenia między światem i zaświatem. […] Zagarnia wszelaką przestrzeń ów diabelski walczyk. „Raczej zawróć, raczej nadłóż parę staj / Choćby ziąb cię spalił, wiatr oślepił / Przed tą karczmą nie zatrzymuj sań / Nie pij, moja miła, nie pij…” Tak, wtedy na tym balu, słodko łkający, ten uwodzicielski, „czarci ten walczyk” chyba objął nad widownią władzę? Dzieje się tak do dziś”.
Wspomniane perły piosenkarskie z „piwnicznych” i późniejszych czasów to na przykład: „Berlin 1913” (do wiersza Juliana Tuwima), „Jaka szkoda” (do poezji Stanisława Balińskiego), „Ja chciałbym być poetą” (wiersz Andrzeja Bursy), „Dzień w kolorze śliwkowym” i „Także i ty” (słowa własne).


078 083 Hifi 12 2021 001

 

 

 

Największym sukcesem komercyjnym Leszka Długosza okazały się piosenki, które w połowie lat 70. XX wieku napisał dla Zbigniewa Wodeckiego. Skrzypek z Piwnicy i zespołu muzycznego Ewy Demarczyk startował wtedy do solowej kariery piosenkarza pop. Wznowione po 40 latach jego wczesne przeboje w odświeżonych bigbandowych aranżacjach („1976: A Space Odyssey”) zdobyły kilka nagród „Fryderyk”, w tym w kategorii „utwór roku” za „Rzuć to wszystko, co złe” Długosza.


078 083 Hifi 12 2021 001

 

 

 

… i cienie
 

W 1978 roku Długosz rozstał się z Piwnicą pod Baranami. Pytany o powód decyzji, podaje ich kilka: śmierć Wiesława Dymnego, odejście Ewy Demarczyk, zastój myślowy w zespole, planowany wyjazd na stypendium rządu francuskiego do Paryża. Serdeczny, regularny kontakt z duchowym szefem Piwnicy – Piotrem Skrzyneckim – trwał aż do jego śmierci w 1997 roku, natomiast od kolegów artystów Długosz oddalał się coraz bardziej, aż w pewnym momencie obcość przerodziła się w niechęć.
W roku 2006 ukazała się książka „Kolacja z konfidentem” Jolanty Drużyńskiej i Stanisława M. Jankowskiego. Dziennikarze ustalili, że przez wiele lat w szeregach „Piwniczan” działał agent SB. Okazał się nim Michał Ronikier – tłumacz i reżyser. Ronikier stwierdził, że nie chciał nikogo skrzywdzić i przeprosił kolegów, a oni mu wybaczyli. Podpisali się pod listem sformułowanym przez Krystynę Zachwatowicz, szukającą okoliczności łagodzących dla niegodnych czynów: „Nie wnikam w przyczyny, dla których Michał zaczął współpracę z SB. Żyliśmy w tamtym obrzydliwym czasie i wiemy, jakie metody stosowali funkcjonariusze SB. Miałam szczęście przeżyć ten czas nigdy niepoddana szantażowi. Nikt nie może z góry twierdzić, że szantażowany nie podpisałby zgody na współpracę! Nie mamy prawa nikogo skazywać na śmierć cywilną – a tak uczynili z naszym przyjacielem autorzy książki i niektóre media. Uważam to za głęboką niesprawiedliwość”.
Długosz odmówił podpisania tego listu i zakwestionował tezę, że gdyby Piotr Skrzynecki żył, wspaniałomyślnie wybaczyłby konfidentowi. Pytał z goryczą: „W imię jakich nadrzędnych cnót, jakich istotniejszych więzi pospieszono z tą medialną odsieczą?”. Zaiste, nikt nie wie, jak oceniałby Piotr Skrzynecki postawy byłych i aktualnych „Piwniczan” w XXI wieku.

 

 


078 083 Hifi 12 2021 001

 

 

Długosz nie unika wypowiedzi na aktualne tematy społeczne i polityczne. Chętnie też się dzieli opiniami o nowościach z literatury pięknej i historii literatury – czy to w publikowanych wierszach i felietonach, czy na spotkaniach z czytelnikami i słuchaczami. Swoją twórczość, szeroko rozumianą, uważa za służbę, a za wzorce w tej mierze – wielkich polskich poetów: Jana Kochanowskiego i Kazimierza Wierzyńskiego; spośród poetów dzisiejszego średniego pokolenia bliscy mu są Wojciech Wencel i Przemysław Dakowicz.
W księdze pamiątkowej, wydanej z okazji jubileuszu 80-lecia w czerwcu 2021 roku, krakowski pieśniarz został nazwany „artystą totalnym”, ponieważ potrafi splatać życie i sztukę, aktywność społeczną i twórczą w nierozerwalną całość. Według niego główne zadanie sztuki to: „[…] potwierdzanie się we wspólnocie wzruszeń, rozbawienia, zamyślenia, refleksji nad tym, co ważne”.


078 083 Hifi 12 2021 001

 

 

 

 


Hanna Milewska
Hi-Fi i Muzyka - 12.2021