HFM

artykulylista3

 

Mikołaj Giaurow – Basowe piękno śpiewu

93-95 01 2011 01„Prawdę mówiąc, wolałbym być oceniany jako pierwszy Giaurow, choćby nawet mały Giaurow, niż jako drugi Szaliapin. Szaliapin był geniuszem, ale ja nie chcę nikogo naśladować.” Mikołaj Giaurow (1965)

Bułgarska muzykalność
We wszystkim, czego się podejmował, dążył do perfekcji. Nazywano go „Re di bassi” – „Królem basów”. I chociaż w operze największe brawa na ogół zarezerwowane są dla tenorów i sopranów, on często stawał się największą gwiazdą przedstawienia.
„Wraz z odejściem Mikołaja Giaurowa świat muzyczny stracił olbrzyma” – powiedział Placido Domingo. Natomiast Carlo Bergonzi stwierdził, że Giaurow pozostawił po sobie pustkę na scenie operowej, był to bowiem ostatni wielki bas verdiowski. Sam Giaurow kontynuował wspaniałą tradycję bułgarskich głosów, w tym basa o międzynarodowej renomie – Borisa Christowa (1914-93).

Czytaj więcej...

Muzyczna włoszczyzna - Drupi

88-89 02 2011 01„Chrypi Drupi” – te słowa nieco starszym miłośnikom muzyki zapewne nie są obce. Potoczne określenie maniery wokalnej włoskiego piosenkarza, Giampiero Anelli, na trwałe weszło do polskiego języka.

Drupi musi coś w sobie mieć, bowiem stale koncertuje i nagrywa. Jego piosenka „Vado Via” wprawdzie nie spodobała się członkom jury festiwalu w San Remo w 1973 roku, za to rok później trafiła na brytyjskie listy przebojów. Po „Vado Via” sporą popularnością cieszyła się „Rimani”, a w 1978 roku artysta dotarł do Polski z przebojami „Sereno è” i „Provincia”, dając znakomity występ w Sopocie. Kiedy wyszedł na scenę, swoją osobowością, temperamentem, luźnym strojem – wtedy jeszcze trampki nie były synonimem mody – oraz chwytliwymi melodiami zawładnął publicznością. Dzięki sopockiemu koncertowi przez jakiś czas był popularniejszy u nas niż w swojej ojczyźnie.

Czytaj więcej...

Mieczysław Weinberg - muzyczne dziękczynienie

82-84 02 2011 01„Jeśli uważam siebie za osobę wyróżnioną poprzez ocalenie życia, fakt ten daje mi swoiste przekonanie, że spłacenie długu jest niemożliwe, że nawet ciężka praca twórcza dwadzieścia cztery godziny na dobę, przez cztery dni w tygodniu nie przybliży mnie ani o cal do tej spłaty”. Mieczysław Weinberg

Weinberg, Wajnberg, Vaynberg, Vijnberg... Mieczysław, Moisei, Moisey...
Na początku XX wieku Szmul Weinberg, mołdawski Żyd, uciekł z Kiszyniowa przed pogromami, w których zginęli jego rodzice i dziadkowie. Osiadł w Warszawie i pracował jako kompozytor, dyrygent i skrzypek w teatrach żydowskich, a jego rodzina zasymilowała się do tego stopnia, że dzieci – Mietek i Esterka – ledwie rozumiały jidysz, a hebrajskiego, nawet alfabetu, nie znały w ogóle.

Czytaj więcej...

Enrico Caruso – Tenor niezapomniany

76-80 02 2011 01Choć żył w czasach, w których główne źródło informacji stanowiły gazety, a fonografia dopiero raczkowała, umiał przewidzieć znaczenie nagrań dla kariery artysty. Zmarł u szczytu sławy, 90 lat temu, a jednak jego płyty wciąż nie znikają z katalogów i półek sklepowych. Wciąż jest też uznawany za jednego z największych śpiewaków wszech czasów. I tak już pewnie zostanie.

Errico Caruso przyszedł na świat 25 lutego 1873 roku przy Via San Giovannello agli Ottocalli 7 w Neapolu. Ówczesnym zwyczajem już następnego dnia został ochrzczony w kościele San Giovanni e Paolo. Jego imię początkowo pisano w dialekcie neapolitańskim „Errico”, a przez rodzinę i przyjaciół chłopiec był nazywany „Eri”. Dopiero jako nastolatek Caruso zmienił je na oficjalną włoską formę – Enrico, czyli odpowiednik naszego Henryka.

Czytaj więcej...

Ludomir Różycki - Człowiek sukcesu

87-91 03 2011 01Nuta, Lucio, Lura, Miras
Wśród przodków Ludomira Różyckiego byli żołnierze napoleońscy, uczestnicy powstania listopadowego i styczniowego, słowem – kwiat polskich szlachciców patriotów. Oboje rodzice przyszłego autora „Pana Twardowskiego”, Aleksander i Anna z Mańkowskich, byli absolwentami warszawskiego Instytutu Muzycznego. Aleksander Różycki (1855-1914) poświęcił się pracy pedagogicznej w swojej Alma Mater. Opracowywał repertuar odpowiedni dla uczniów na różnych poziomach zaawansowania. Był autorem jednego z najpopularniejszych podręczników dla początkujących pianistów – „Elementarnej szkoły ABC na fortepian” (w późniejszej wersji – „Nowa szkoła na fortepian”), najwyraźniej cenionego, bo wydawanego wielokrotnie do dziś (ostatni raz – PWM w 2010). Czy był dobrym nauczycielem? Artur Rubinstein, który jako ośmiolatek przez kilka miesięcy pobierał u niego prywatne lekcje, miał o nim fatalne zdanie. Różycki zasypiał na lekcjach. Nie miał indywidualnego podejścia do ucznia. Zniechęcał do własnych poszukiwań. W opinii Aleksandra Różyckiego mały Artur nie miał talentu. Pewnego razu drzwi mieszkania profesora otworzył jego syn, Ludomir, niewiele starszy od Rubinsteina. Zapytał: „Przyniósł kawaler pieniądze?”. Artur akurat tego dnia nie miał koperty z odliczoną kwotą, bowiem zwykł płacić hurtem co kilka lekcji. Ludomir oświadczył: „No to nie będzie lekcji” i zatrzasnął drzwi. W swojej karierze Artur Rubinstein nigdy nie zagrał ani jednej kompozycji Ludomira Różyckiego...

Czytaj więcej...

Pod prąd – Ornette Coleman

88-91 04 2011 01Ornette Coleman to już dziś legenda. Jego wpływ na kolejne pokolenia jazzmanów można porównać z tym, jaki wywierali Charlie Parker, Miles Davis czy John Coltrane. Nie tylko dlatego, że jego brzmienie, frazowanie i kompozycje są nie do podrobienia. To muzyk, który zawsze szedł pod prąd. Wszystko robił inaczej niż inni.

Demonstracyjnie odżegnywał się od saksofonowej wirtuozerii, kiedy akurat wirtuozi byli w modzie. Mimo że jego ton zawsze był charakterystyczny, pokazywał, że można grać na tanich instrumentach. W roku 1977, kiedy fusion zaczęło popadać w niełaskę, Coleman założył swój elektryczny, harmolodyczny zespół. W 1966, kiedy wydanie płyty w Blue Note było marzeniem każdego jazzmana, nagrał album... wraz ze swym 10-letnim synem.
Urodził się 19 marca 1930 roku w Fort Worth w Teksasie. Był samoukiem; ćwiczył w domu grę na saksofonie altowym. Namówił go do tego kuzyn, choć młodemu Ornette’owi bardziej podobał się głębszy, chrapliwy dźwięk tenoru. Jako nastolatek nie przepuścił żadnej okazji, żeby pograć z każdym zespołem, jaki akurat się nawinął.

Czytaj więcej...