HFM

artykulylista3

 

10 nieoczywistych utworów na Gwiazdkę

christmas decorations 1150006 640Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. A święta to nie tylko pasterka, prezenty i wypoczynek.


To również muzyka.


Czy jednak musimy być skazani na „Last Christmas” George’a Michaela?
Wystarczy, że supermarkety częstują nas tym od listopada. Może dla odmiany warto postawić na utwory niekoniecznie wszystkim znane, a dobre?


76 79 122008 001


Jon and Vangelis „Italian Song”
Na początek niespodzianka. To nie kolęda, choć każdy dźwięk brzmi uroczyście, niczym dostojnie opadający płatek śniegu. Pochodząca z albumu „Private Collection” (1983) „Włoska pieśń” ujmuje delikatnością. W nieśpiesznym metrum trzy na cztery akcenty są tyleż subtelne co wyraźne. Aranżacja to niemal ambient, bez perkusji i tradycyjnie zaznaczonego rytmu. A jednak natychmiast sprawia, że czujemy się magicznie.
To przede wszystkim zasługa melodii, która błyskawicznie wpada w ucho, pozostając równocześnie niebanalną. Jon Anderson (Yes) i grecki kompozytor Vangelis dostarczyli nam wrażeń idealnie pasujących do klimatu świąt. Cudownie wyważona „kantyczka” przywodzi na myśl łagodne włoskie kołysanki. Choć płyta, z której pochodzi, zawiera wiele równie udanych kompozycji, to właśnie ta ją otwiera i czaruje nas od samego początku. Wokalista snuje kojącą frazę niczym włoska mamma usypiajaca pociechę. Pociechą jesteśmy my, zaś pokryty śniegiem świat – wielką kołyską.


76 79 122008 001


The Vandals „Oi to the World”
Rzecz działa się w jednej z wielokulturowych metropolii. Haji – punk arabskiego pochodzenia – nie spodobał się skinheadowi Trevorowi. Na jednym z dachów, będących tradycyjnym miejscem ustawek, panowie prawie się pozabijali. Tak się jednak złożyło, że akcja miała miejsce w wigilijny wieczór. Na niebie zaświeciła pierwsza gwiazdka i obaj stwierdzili, że oto czas się pogodzić i razem napić bourbona.

Jeśli Bóg zejdzie na Ziemię w Boże Narodzenie
Dokładnie wiem, co powie:
„Oi do punków, Oi do skinów,
Oi dla świata” i każdy będzie wygrany.

Tak rysuje się warstwa liryczna. Przyznacie, że jak na świąteczny repertuar, jest nietypowa. Nie inaczej jest w muzyce, ponieważ utwór pozostaje konsekwentnie punkowy, nawet jeśli to punk kalifornijski, przez wielu bagatelizowany i uznawany za zbyt „wakacyjny”.
Oryginalna wersja pochodzi z roku 1996. Cover, w wykonaniu No Doubt z piękną Gwen Stefani, powstał rok później. Obie wersje są jednak godne uwagi.


76 79 122008 001


Queen „Winter’s Tale”
Walcowe metrum, rozlana przestrzeń kojących dźwięków, dostojne tło, piękny głos Freddiego Mercury i chłodna, a mimo to rozkoszna gitara Bryana Maya. Sekcja rytmiczna też jest delikatna, choć grający na perkusji Roger Taylor i basista John Deacon nieraz udowodnili, że pracują jak dobrze konserwowany reaktor atomowy. Tym razem nawet oni są spokojni.
Piosenka pochodzi z płyty „Made in Heaven”, wydanej już po śmierci wokalisty. W najmniejszym stopniu nie stanowi jednak odrzutu z sesji – to w pełni wartościowy utwór. Jednak bez kontekstu religijno-celebracyjnego nie jest uznawany za song świąteczny. A przecież mógłby nim być i nikomu by to nie przeszkadzało. Ponoć Mercury napisał go, zainspirowany pięknymi widokami w Montreux nad Jeziorem Genewskim, gdzie często bywał w ostatnich latach życia.


76 79 122008 001


Ronnie Hilton „Magic Moments”
Piosenka „Magic Moments” jest bardziej miłosna niż świąteczna, ale jej ciepły klimat idealnie do świąt pasuje. Niejednokrotnie też pojawiała się na licznych składankach, pomiędzy „Jingle Bells” a „Santa Claus Is Coming to Town”. Jako że to standard, wersji melodii było wiele. Oryginalna napisana przez Burta Bacharacha i Davida Hala, została zaśpiewana przez Perry’ego Como w 1957. Rok później wziął ją na warsztat Ronnie Hilton. Choć poprzednia wersja zyskała największą popularność, to jednak ta polecana przez nas ma w sobie najwięcej ciepła. O wyborze przesądziła barwa głosu. W przypadku Ronniego jest ona bardziej okrągła i gładka. Dlatego właśnie jego wykonanie uważamy za najlepsze w kontekście naszych świątecznych propozycji.
76 79 122008 001


Cliff Richard „We Should Be Together for Christmas”
Wszyscy znamy nieśmiertelny standard Cliffa Richarda „Mistletoe and Wine”, ale ileż można? Tymczasem gdzieś w czeluściach popkultury kryje się inny uroczy utwór. To spokojna, popowo-rockowa kompozycja, utrzymana w tempie średnim i zbudowana na bardzo ciekawej harmonii. Melodia może nie jest szczególnie wyrazista, jednak aranżacja, w której skompresowana perkusja, bezprogowa gitara basowa i przestrzenne syntezatory budują uroczysty klimat, z nawiązką to wynagradza. Warto też zwrócić uwagę na bardzo nowoczesną, jak na tamte czasy, produkcję. Umiejętnie wplecione sample nadają utworowi ciekawy klimat.
Przesłanie tekstu jest proste, ale konserwatywnie słuszne. Nieważne, jak wielkie rzeczy dla świata zwykle robisz, jak bardzo jesteś zajęty, jak ważne plany snujesz – w święta powinieneś być z najbliższymi. Bo, w sumie, trudno sobie wyobrazić inny scenariusz. Choć niektórzy sobie wyobrażają.
76 79 122008 001


Mel and Kim „Rocking around the Christmas Tree”
Piękna Kim Wilde nagrała świąteczny utwór z brytyjskim komikiem Melem Smithem. W roku 1987 piosenka nie przerwała wprawdzie monopolu George’a Michaela, ale była bardzo chętnie słuchana.
„Rocking around...” to w istocie cover. Oryginał, w 1958 roku, wykonała Brenda Lee. Tamten utwór cieszył się wielkim powodzeniem, a singiel rozszedł się w nakładzie ponad 25 mln egzemplarzy.
W 1987 roku Kim była już całkiem rozpoznawalna, choć jeszcze przed kulminacyjnym punktem kariery – płytą „Close” z 1988 roku. Mel Smith – u nas kompletnie nieznany – na Wyspach był szalenie popularny; w latach osiemdziesiątych więcej osób kojarzyło jego niż blond piękność.
Kim wciąż żyje i ma się dobrze. W roku 2013 nagrała ponownie „Rocking around the Christmas Tree” z Nikiem Kershawem. Mel, niestety, odszedł od nas kilka lat temu, po długich zmaganiach z problemami zdrowotnymi. Pozostała jego specyficzna, wesoła twórczość, którą możemy się cieszyć do dziś.


76 79 122008 001

 


Kurt Elling „Same Old Lang Syne”
Czarodziej z Chicago przyzwyczaił nas do faktu, że za cokolwiek się bierze – robi to dobrze. Kiedy więc nagrywa świąteczną piosenkę – jest jak zawsze wspaniały.
Ci, którzy nie lubią świdrującego barytonu Ellinga, mogą się uspokoić. Mistrz potrafi śpiewać także o wiele lżej i właśnie tak się dzieje tym razem. Jazzman wziął na warsztat okolicznościowy standard „Auld Lang Syne”, wykorzystywany w krajach anglosaskich w noc sylwestrową. Następnie  przerobił go prawie nie do poznania, dodając swoją charakterystyczną warstwę liryczną. Czy można mówić o coverze, czy raczej o swobodnej wariacji na temat? Ani o jednym, ani o drugim. Elling jedynie delikatnie nawiązuje do znanych motywów, a pożegnalną, uroczystą, leciwą pieśń przerabia na swoją osobistą opowiastkę.
Podobnie, choć w nieco innym stylu, zrobił z „Moonlight Serenade” Gershwina. Wówczas jednak stawiał pierwsze kroki na jazzowej scenie, więc zachował umiar. Tutaj pozwala sobie na znacznie więcej, choć zdajemy sobie z tego sprawę dopiero po wsłuchaniu się w tekst utworu. Pod względem muzycznym song zachowuje niezbędną jazzową elegancję.
76 79 122008 001


Anna Maria Jopek i Pat Metheny „Biel”
Ileż to świątecznych songów nagrała Anna Maria Jopek! Wie o tym każdy, kto kiedyś, choć przez chwilę, słuchał radia w okresie gwiazdki. W roku 1999 porwała się nawet na w pełni kolędową płytę „Dzisiaj z Betleyem”. Tytuł to żart, ponieważ całość produkował Paweł Betley. Dziś jednak nie o tym. Pomijając genialny utwór „Chcę, byś miał spokojne, dobre święta”, będący w istocie coverem standardu Judy Garland „Have Yourself a Merry Little Christmas”, Jopek przede wszystkim nagrała „Biel”. Stało się to na początku XXI wieku, gdy wraz z Patem Methenym stworzyła album „Upojenie”. Oczywiście, gitara Amerykanina robi tu sporą robotę, ale Jopek nie odstaje poziomem. To naprawdę zgrabna kompozycja. Choć w pełni zrozumiemy ją dopiero wtedy, gdy ze słuchawkami i dobrym źródłem dźwięku udamy się w naturę.


76 79 122008 001


Paul McCartney „Once Upon A Long Ago”
Dawniej był klimat i liczyła się przede wszystkim miłość. Tym przesłaniem Paul McCartney przenosi nas w zupełnie inny wymiar. Jest popowo, melodyjnie, a jednocześnie staroświecko i nostalgicznie.
Utwór nosi wszelkie znamiona superprodukcji z lat 80. XX wieku. Eks-Beatle przeżywał wówczas trzecią dekadę swej wielkiej kariery, ale zaryzykowałbym stwierdzenie, że właśnie wtedy był u szczytu artystycznej mocy. Kompozycja idealnie pasuje do świątecznego klimatu. Może stało się tak dzięki zimowemu teledyskowi, w którym szczęśliwa rodzina śpiewa pastorałki i spędza ze sobą magiczny czas? Cudownie by było znaleźć się w tej niesamowitej przestrzeni.


76 79 122008 001


Aldona Orłowska „Lulajże Jezuniu”
Na koniec coś z przymrużeniem oka. Pani Aldona Orłowska to świetny przykład wokalistki, która śpiewa czysto i potężnie, a mimo to wiele osób traktuje jej działalność jako humorystyczną. Istotnie, jej wrażliwość jest nierówna, a niektóre aspekty owej wrażliwości – przesterowane. To coś jak naręczny zegarek z drewna. Niby drewno to materiał szlachetny, ale jako główny budulec czasomierza zwyczajnie się gryzie.
Niewykluczone, że chodzi jedynie o image artystki – lekko przerysowany, przekoloryzowany i niekoniecznie pasujący do wieku. A może po prostu o to, że jej możliwości wokalne nie korespondują z wyczuciem i smakiem. Jeśli jednak Święta Bożego Narodzenia nie są dla Was duchową celebracją i lubicie wszystko brać w nawias oraz zwykliście żartować w stylu Monty Pythona, to będzie świetny wybór.
Kanoniczna kolęda w wykonaniu Aldony Orłowskiej nie jest może takim odlotem jak jej klasyczne hity, np. „Zakupy” albo „To przeznaczenie”, ale i tak sporo w niej charakterystycznej dla gwiazdy YouTube’a ekstrawagancji.
Wesołych Świąt!

 

 

Michał Dziadosz
Źródło: HFM 12/2018


Pobierz ten artykuł jako PDF