HFM

Nowe testy

czytajwszystkieaktualnosci2

 

Wharfedale

004 009 Hifi 12 2019 001

22 listopada, w czasie śniadania prasowego, nowe produkty prezentowała marka Wharfedale. Założona w 1932 roku przez Gilberta Briggsa wytwórnia zespołów głośnikowych, w 1997 roku została przejęta przez International Audio Group.

Za największy sukces komercyjny Wharfedale’a w czasach nam współczesnych uznaje się wprowadzoną w 1981 roku serię Diamond. Wcześniej, jako jedna z pierwszych w branży, firma inwestowała w zaawansowane metody pomiarowe i badawcze, a sam Gilbert Briggs był autorem lub współautorem 22 książek na temat transmisji sygnału, sprzętu odtwarzającego i akustyki. Naukowe podejście docenili profesjonaliści. W marcu 1975 założyciel Wharfedale’a otrzymał tytuł honorowego członka Audio Engineering Society. W ostatniej dekadzie o marce zrobiło się cicho, co nie znaczy, że spędziła ten czas w uśpieniu. Po prostu zintensyfikowała działalność na rynku chińskim, co odciągnęło uwagę decydentów od Starego Kontynentu. Pierwsze jaskółki zmian pojawiły się w 2018 roku, kiedy to na wystawie High End w Monachium zaprezentowano statycznie reedycje dwóch historycznych monitorów – Denton i Linton. Sprawy szybko nabrały tempa i już na następnym High Endzie odbyła się oficjalna premiera flagowej linii Elysian. W efekcie, rok 2019 Wharfedale kończy trzema nowymi seriami. Wśród nich znalazł się model, który może nieźle namieszać na rynku.

LINTON

Linton to monitor należący do serii Heritage. Aktualnie tworzy ją z mniejszym modelem Denton. Egzemplarze pokazane w 2018 roku były tylko makietami, służącymi do zbadania reakcji zwiedzających. W zależności od zainteresowania, mogły zostać wdrożone albo uśpione na wiele następnych lat. Najwyraźniej się spodobały, bo IAG postanowiło dokończyć projekt. I bardzo dobrze, bo Linton w wersji produkcyjnej wygląda na potencjalny bestseller. Trójdrożny monitor na zdjęciach wydaje się większy niż w rzeczywistości. Ustawiony w niewielkiej salce konferencyjnej nie przytłaczał jej wizualnie. Co nie znaczy, że nie zwracał na siebie uwagi. Jego proporcje, wzornicza integracja z podstawką oraz klasa wykonania przypadną do gustu zwłaszcza słuchaczom lubiącym tradycyjne kształty monitorów BBC. Nawet stojące obok flagowe Elysian 2 nie robiły takiego wrażenia, mimo że są większe i pokryte kilkunastoma warstwami szlifowanego na wysoki połysk lakieru. Lintony prezentują się skromnie, ale zarazem z wielką klasą. Ich harmonijne proporcje wyglądają dobrze już z daleka. Podchodząc bliżej, docenimy wykończenie naturalnym fornirem – nie lakierowanym, a olejowanym w celu podkreślenia głębi koloru i naturalnego rysunku drewna. Wszystko jest tu dyskretne i spokojne, a przy tym zrobione dokładnie i z dbałością o detale. Linton stanowi wizualną całość z zaprojektowaną specjalnie dla niego podstawką. Cztery nogi oraz platformy górną i dolną wykończono czarnym matowym lakierem, tak jak przednią ściankę monitora. Ozdobę stanowią dwie drewniane wstawki w fornirze identycznym jak pozostałe płaszczyzny obudowy. Przestrzeń pomiędzy nimi umożliwia przechowywanie w stendzie płyt analogowych. Z takim „wypełnieniem” monitory stają się jeszcze bardziej gustowne i rasowe. Od strony technicznej Linton jest układem trójdrożnym, trzygłośnikowym. Obudowę typu bas-refleks sklejono z kanapki, w której środku znajduje się płyta wiórowa, a na zewnątrz warstwy MDF-u. Nie ma w tym nic z chęci zaoszczędzenia. Projektant Peter Comeau jest zwolennikiem stosowania gęstej płyty wiórowej ze względu na jej nieregularną strukturę wewnętrzną. MDF usztywnia całość. Dwa wyloty tuneli rezonansowych wyprowadzono do tyłu. Taka lokalizacja ułatwia podbicie basu, gdyby zaszła taka potrzeba, ale też wymusza odsunięcie głośnika od tylnej ściany. Kiedy znajdzie się zbyt blisko niej, proporcje składowych mogą ulec zaburzeniu. Po raz pierwszy Linton pojawił się w katalogu Wharfedale’a w roku 1965. Nowa wersja, pomimo że wyglądem nawiązuje do pierwowzoru, przetworniki ma jak najbardziej współczesne.

Wharfedale Linton


Membrany dwudziestocentymetrowego niskotonowca i 13,5-cm głośnika średniotonowego wykonano z plecionki kewlarowej. Łączność z tradycją zachowuje 25-mm miękka kopułka wysokotonowa. Na desce głośnikowej zamontowano sześć metalowych kołków do mocowania maskownic. Zwykle producenci walczą z nimi jak mogą, nie chcąc zaburzać gładkiej powierzchni. W przypadku tradycyjnego monitora, w dodatku z frontem pomalowanym na czarny mat, ich obecność nie razi. Trzpienie utrzymują maskownice, które producent zaleca pozostawić założone na czas odsłuchu. Ich kształt dobrano bowiem do niecentrycznej pozycji tweetera. Poprawiają rozpraszanie dźwięku na boki i mają wpływać na subiektywne odczucie lepszego napowietrzenia przestrzeni. Linton nie będzie stanowił wyzwania dla wzmacniacza. Efektywność 90 dB i minimum impedancji przy 3,5 oma to parametry przyjazne nawet urządzeniom, których zasilacze zrobiono z kredek świecowych. Jedyne, co czasem może się nie zgrać, to impedancja nominalna 6 omów z odczepami transformatorów dopasowujących we wzmacniaczach lampowych. Te zwykle dają wybór pomiędzy 4 a 8 omami, więc 6 przypada dokładnie pośrodku i nie wiadomo, co wybrać. Wzmacniacze z jednym odczepem są przeważnie ustawiane na 5 omów i wtedy połączenie będzie niemal idealne. Sam Wharfedale nie opowiada się po stronie żadnej technologii, zwłaszcza że jego macierzysta grupa IAG ma w katalogu zarówno tranzystorowego Audiolaba, jak i lampowego Quada. Jedyne zalecenie dotyczy mocy wzmacniacza: 25-200 W. W trakcie prezentacji Lintony zagrały po flagowych Elysianach 2. Tak się nie robi. Najpierw prezentuje się tańszą, w domyśle – słabszą ofertę, a dopiero na koniec to, co najdroższe i najlepsze. Tutaj tę zasadę złamano, co mogło się skończyć katastrofą. Ale wiecie co? Katastrofa nie nastąpiła. Dźwięk nie zachował na pewno selektywności Elysianów 2, bo prosta tekstylna kopułka nigdy nie dorówna dużemu, kosztownemu AMT. Ale poza tym naprawdę nie było wstydu. Powiem jeszcze, że Linton dawał więcej przyjemności ze słuchania, bo nie punktował tak precyzyjnie błędów budżetowej elektroniki. Więcej wybaczał, to i owo maskował i wnosił nieco ciepła oraz wypełnienia. Elysian 2 był poza jakościowym zasięgiem Audiolaba i nie robił z tego tajemnicy. Dlatego – jeżeli dysponujecie dobrym, ale mimo wszystko budżetowym wzmacniaczem i źródłem – nie porywajcie się na Elysiany. Wybierzcie Lintony, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczcie na płyty. Kupicie ich tyle, że się nie zmieszczą w firmowych podstawkach. A teraz będzie najlepsze. Elysian 2 kosztują 20000 zł; Linton… 4400 zł. Za parę, plus ewentualnie 1400 zł za stendy. I to jest okazja. Sam dźwięk można by spokojnie wycenić na 8000 zł i nikt by okiem nie mrugnął. A w pakiecie dostajemy jeszcze pięknie wykończone obudowy i stylowe maskownice. W IAG naprawdę się postarali. Jeżeli tak mają wyglądać powroty w ich wykonaniu, to poproszę częściej.

DENTON

Drugim głośnikiem w serii Heritage jest Denton. To mniejszy monitor – dwudrożny, dwugłośnikowy. Współczesną wersję opracowano z okazji 85. rocznicy założenia firmy Wharfedale. W konstrukcji połączono 16,5-cm przetwornik nisko-średniotonowy z membraną kewlarową oraz 25-mm miękką kopułkę wysokotonową. Ten duet pracuje w wentylowanej z tyłu obudowie bas-refleks o pojemności 13,5 litra.

 

DENTON Lifestyle 6

 

Jest w stanie wytworzyć maksymalne ciśnienie akustyczne 95 dB (Linton – dla porównania – 110 dB). Impedancja nominalna wynosi 4 omy (minimum przy 3,8 Ω), a efektywność: 88 dB. Podział pasma odbywa się przy 3,1 kHz. Cena to 3400 zł, także za parę.

 

ELYSIAN

Ważną nowością w katalogu Wharfedale’a jest flagowa seria Elysian. Składa się z monitora Elysian 2 i wolnostojącej kolumny Elysian 4. To już inna liga cenowa i technologiczna niż Heritage. Obie konstrukcje są trójdrożne. Wysokie tony przetwarza w nich 90-mm głośnik AMT. Trudne zadanie dorównania mu selektywnością i szybkością postawiono przed 15-cm stożkiem średniotonowym. Jego membranę wykonano z powlekanej plecionki włókna szklanego, zaś resor – z materiału zbliżonego do spienionej gumy, zaimpregnowanej dla większej trwałości. W centrum znajduje się korektor fazy, który linearyzuje charakterystykę częstotliwościową, także poza osią główną. Za bas odpowiada 22-cm woofer; w monitorze jeden, a w podłogówce – dwa. Jego membrana z powlekanej plecionki włókna szklanego jest zawieszona na gumowym resorze. Efektywność niskich częstotliwości poprawia tunel bas-refleksu, którego wylot skierowano w dół. W obu Elysianach promieniuje on w cokół zintegrowany z obudową. Szczelinę pomiędzy owym cokołem a spodem skrzynki zapewniają niskie stopki.

004 009 Hifi 12 2019 003

 

Taka architektura pozwala konstruktorowi ściśle określić odległość pomiędzy wylotem tunelu rezonansowego a najbliższą powierzchnią odbijającą i uwzględnić ten parametr w strojeniu. Ponadto wszechkierunkowe rozchodzenie się basu z podstawy powinno korzystanie wpłynąć na przestrzenność dźwięku. Elysian 2 przeznaczono do ustawienia na firmowej podstawce; Elysian 4 mają w komplecie metalową bazę oraz regulowane kolce, umożliwiające wypoziomowanie na każdym podłożu. Skuteczność monitora Wharfedale określa na 89 dB, impedancję nominalną – na 4 omy, a pasmo przenoszenia mieści się w przedziale 35 Hz – 22 kHz (+/- 3 dB). W przypadku podłogówki parametry te wynoszą: 92 dB, 4 omy i 30 Hz – 22 kHz (+/-3 dB). Flagowce występują w trzech wariantach wykończenia na wysoki połysk: białym, czarnym i orzechowym. Elysian 2 kosztują 20000 zł, a Elysian 4 – 30000 zł (za parę).

004 009 Hifi 12 2019 002

 

EVO4

Ostatnią nowością Wharfedale’a jest seria EVO, zajmująca w hierarchii miejsce poniżej Elysianów i wyraźnie od nich tańsza. W konstrukcji wykorzystano przetwornik AMT, jednak mniejszy niż w szczytowych modelach. Zestawiono go z 50-mm miękką kopułką średniotonową, wyposażoną w układ napędowy, który pozwoli jej nadążyć za głośnikiem wysokotonowym. Bas powierzono stożkom z membranami kewlarowymi. EVO4 składa się z dwóch monitorów, dwóch kolumn podłogowych oraz „didaskaliów” do kina domowego – dwóch głośników centralnych i efektowego. Koncepcję podłogówki ze zdublowanym wooferem i trójdrożnego monitora przeniesiono tu z serii flagowej. W tym kontekście od reszty odstaje najtańszy dwudrożny monitor EVO4.1, wyposażony tylko w dwa głośniki – AMT i nisko-średniotonowy z kewlaru. Elysian od EVO4 różni się przetwornikami, komponentami, konstrukcją, a w konsekwencji – brzmieniem. Kompromisy osładzają znacznie niższe ceny. Para trójdrożnych monitorów EVO4.2 kosztuje 3000 zł, a nie 20000 zł. Podobnie z najwyższymi podłogówkami EVO4.4, za które zapłacimy 6000 zł (zamiast 30000 zł). Jeżeli chodzi o dostępność, to jest z nią różnie. Najłatwiej kupić EVO4 – kolumny są już w sklepach. Elysian, ze względu na wyraźnie wyższe ceny, będą sprowadzane na zamówienie. W przypadku Lintona cena nie stanowi bariery, ale popularność już tak. Dwadzieścia par, sprowadzonych nieśmiało w pierwszym transporcie, postało w magazynie dystrybutora… niecałe pół godziny. Kolejne mają się pojawić w styczniu 2020. Trzeba więc będzie uzbroić się w cierpliwość, ale relacja jakości do ceny podpowiada, że warto.

 

Jacek Kłos