HFM

Nowe testy

czytajwszystkieaktualnosci2

 

… i zostało ich trzech Charlie Watts – Rolling Stones

078 081 Hifi 10 2021 012
Taki tytuł, nawiązujący do powieści „I nie było już nikogo” Agathy Christie, nosił dziewiąty album grupy Genesis. Nieprzypadkowo, bo przed jego nagraniem – po odejściu z zespołu Petera Gabriela i Steve’a Hacketta – w formacji pozostało tylko trzech muzyków. Teraz w takiej samej sytuacji znaleźli się The Rolling Stones. 24 sierpnia w londyńskim szpitalu, w wieku 80 lat, zmarł perkusista grupy – Charlie Watts.


Wydawało się, że Stonesi zostaną z nami na zawsze. Po śmierci Briana Jonesa, który utonął w swoim basenie 2 lipca 1969 roku i po dwóch zmianach gitarzystów (w 1975 Micka Taylora zastąpił Ronnie Wood, a w 1991 roku z zespołu odszedł basista Bill Wyman) skład grupy skrystalizował się, a jej członkowie, pod wodzą Micka Jaggera i Keitha Richardsa, systematycznie tworzyli i regularnie koncertowali na światowych scenach.


Wiecznie młodzi?
W 2016 roku odbyli spektakularne tournée po krajach Ameryki Południowej. Miało ono finał w Hawanie, gdzie darmowy występ obejrzało pół miliona fanów.
Polskę Stonesi odwiedzili ostatnio 8 lipca 2018 roku w ramach trasy „No Filter”; zagrali na Narodowym. Pierwszy raz gościli u nas w 1967 roku. Wystąpili wówczas dwukrotnie tego samego dnia w Sali Kongresowej. Koncerty przeszły do historii, bo w czasach PRL-u muzyka rockowa, zwłaszcza ta zagraniczna, nie była mile widziana przez władze.
Nawet w czasie pandemii grupa nie zawiesiła działalności, i to pomimo faktu, że średnia wieku jej członków przekroczyła 77 lat. 23 kwietnia 2020 roku ukazał się singiel z premierową kompozycją „Living in a Ghost Town”. Opisuje ona czas lockdownu. „Życie było piękne, dopóki nas nie pozamykano – śpiewa Jagger. – Czuję się jak w mieście duchów.” Piosenka trafiła na listy przebojów w wielu krajach, a w Niemczech dotarła do pierwszego miejsca. Zaraz potem Stonesi zabrali się za nagrywanie kolejnych i zamierzali kontynuować przerwaną trasę; tym razem bez Wattsa, bo ten był leczony na serce. Przy perkusji miał go zastąpić Steve Jordan, z którym Richards współpracuje w projektach solowych pod nazwą The X-Pensive Winos. Choroba pałkarza okazała się jednak poważniejsza, niż początkowo sądzono, i ostatecznie w jej wyniku muzyczny świat stracił kolejnego wirtuoza.
„Odszedł spokojnie w szpitalu, otoczony członkami rodziny” – poinformował Bernard Doherty, rzecznik zespołu. – Był kochanym mężem, ojcem i dziadkiem. A do tego jednym z najlepszych perkusistów swojego pokolenia.”


078 081 Hifi 10 2021 004


Skromny, ale niezawodny
Watts należał do czołówki rockowych pałkarzy, obok Keitha Moona z The Who, Johna Bonhama z Led Zeppelin, Gingera Bakera z Cream i Ringo Starra z The Beatles. Jego grę cechowała prostota, ale rytm trzymał niczym metronom. Nie lubił grać solówek. Skupiał się na budowaniu podkładu pod popisy innych członków zespołu. Grał na bardzo oszczędnym zestawie perkusyjnym. O ile wielu jego kolegów po fachu ma do dyspozycji kilkanaście bębnów, w tym niekiedy dwa basowe, oraz niezliczone talerze i „przeszkadzajki”, perkusja Wattsa składała się jedynie z podstawowych elementów. Za to sposób, w jaki na niej grał, był wyjątkowy. Z minimalistycznego zestawu wyczarowywał potężne, tętniące energią podkłady rytmiczne. On i Darryl Jones, ciemnoskóry basista, który od wielu lat gra ze Stonesami, choć oficjalnie nie jest członkiem zespołu, tworzyli mistrzowską, jedyną w swoim rodzaju sekcję.


078 081 Hifi 10 2021 004


Najpierw jazz…
Charles Robert Watts urodził się 2 czerwca 1941 roku w Londynie. Pierwszym instrumentem, na którym grał, było banjo. Ponieważ przytrzymywanie strun palcami sprawiało mu trudność i nie gustował w kropkach na gryfie, odłączył go od instrumentu, a pudło rezonansowe potraktował jak werbel. W ten sposób zaczął kompletować prowizoryczną perkusję. W 1955 roku dostał od rodziców prawdziwą.
Mimo że przez większość życia grał muzykę rockową, swoją instrumentalną edukację rozpoczął od jazzu. Poznawał technikę gry, wybijając rytm do nagrań takich mistrzów, jak Chico Hamilton, Johnny Dodds, Charlie Parker czy Duke Ellington. Wzorując się na tych artystach, wypracował własny styl. Nawet kiedy już grał ze Stonesami, niejednokrotnie wracał do jazzu. Jako lider zespołu The Charlie Watts Quintet oraz we współpracy z innymi znanymi muzykami (m.in. z Jimem Keltnerem i orkiestrą Danish Radio Big Band) wydał w tym stylu kilka płyt.


078 081 Hifi 10 2021 004


…później blues i rock
Bluesem i rockiem zainteresował go Keith Richards, u którego Watts mieszkał na początku lat 60. XX wieku. Stracił wtedy pracę i wpadł w przejściowe kłopoty finansowe. Jego przyszły współpracownik zachęcił go do słuchania nagrań Jimmy’ego Reeda, Muddy Watersa i Elvisa Presleya. Wattsowi spodobała się ich muzyka. Był nawet przez krótki czas członkiem zespołu Alexis Korner’s Blues Incorporated.
Kiedy Stonesi zaproponowali mu współpracę, myślał, że będzie to zajęcie tymczasowe. Wtedy jeszcze mało kto wierzył, że rock ma przyszłość. Watts uważał, że zespół The Rolling Stones szybko się rozpadnie. Nie przewidział, że będzie w nim grał 58 lat.
Spokojny, opanowany, był dla kolegów dobrym duchem, łagodząc spory w zespole. Nie chciał dominować i zazwyczaj trzymał się z boku. W pracy studyjnej ograniczał się do perfekcyjnego nagrania własnych partii. Nie interesowało go finalizowanie płyt. Pozostawiał to zadanie Jaggerowi i Richardsowi. Nie obchodziło go, kiedy ukaże się kolejny album. Jednak z uwagi na swoje artystyczne wykształcenie – skończył szkołę plastyczną – i doświadczenie w pracy grafika, ściśle współpracował z Jaggerem przy opracowywaniu scenografii koncertów.
Na co dzień nie było łatwo się z nim skontaktować, ponieważ Watts nie używał telefonu komórkowego. Nie lubił wywiadów. Rzadko pojawiał się przed kamerami, o ile nie chodziło o sprawy zawodowe związane ze Stonesami. Kiedy jednak okazjonalnie się wypowiadał, to zwykle podkreślał, że nie chciałby skończyć z muzyką. „Byłoby mi smutno – mówił. – Kiedy gramy ostatni koncert trasy, zawsze myślę, że to już finał. Później mijają trzy tygodnie i żona mówi, żebym wracał do pracy, bo ją denerwuję.”
W 1964 roku ożenił się z Shirley Ann Shepherd, z którą nie rozstał się do śmierci. Mieli córkę Seraphinę i wnuczkę Charlotte. Rodzina była dla niego najważniejsza. Dopiero na drugim miejscu stawiał muzykę. Kiedy Stonesi koncertowali, rysował wnętrza pokoi hotelowych, w których spał na trasie. Robił to, by czymś się zająć, zanim wróci do domu.

 


078 081 Hifi 10 2021 004


Zamiłowania
Watts był wielkim miłośnikiem koni. On i jego żona nabywali je zwykle na aukcjach w Polsce, najpierw w Janowie Podlaskim, później m.in. w Michałowicach. Mieli własną stadninę w Devonshire. Gustowali zwłaszcza w koniach arabskich i płacili za nie zawrotne sumy. Zakupiona w 2009 roku klacz Pinta kosztowała pół miliona euro (dane portalu Horsetalk). Mogli sobie na to pozwolić. Majątek Wattsa w chwili śmierci został wyceniony na 250 mln dolarów (wg Celebrity Net Worth).
Watts słynął również z zamiłowania do eleganckich strojów. O ile na scenie nosił na ogół T-shirt i bawełniane spodnie, o tyle poza nią przykładał dużą wagę do garderoby. W 2006 roku pismo „Vanity Fair” włączyło go do swojej listy najlepiej ubranych ludzi.
Perkusista Stonesów miał też słabość do staroświeckich samochodów. Był właścicielem
kilku, mimo że… nie miał prawa jazdy. „Siadam tylko za kierownicą i robię brum, brum – odpowiadał, kiedy pytano go o powód kolekcjonowania. Po czym zwykle dodawał: – Lubię kształty starych aut.”


078 081 Hifi 10 2021 004

Zostały nagrania
Odszedł wirtuoz, ale jego muzyka pozostanie z nami na zawsze. Stonesi wydali w Wielkiej Brytanii 23 albumy studyjne, a w USA dodatkowo dwa. Mają też na koncie mnóstwo nagrań koncertowych. Na wszystkich słychać Wattsa. A jeżeli dodamy do tego jego albumy solowe, to jeszcze długo będzie czego słuchać. Tym bardziej, że co rusz pojawiają się reedycje z niepublikowanymi utworami.
Niedawno na listy bestsellerów trafiło nagranie „Living In The Heart of Love”. Mimo że usłyszeliśmy je dopiero w tym roku, nie jest nowe. Utwór promuje reedycję longplaya „Tattoo You” (premiera 22.10.2021), który po raz pierwszy ukazał się 24 sierpnia 1981 roku.


078 081 Hifi 10 2021 004

Krążek powstawał inaczej niż wcześniejsze płyty zespołu. W czasie kompletowania nagrań muzycy przygotowywali się do trasy promocyjnej, zaplanowanej na lata 1981-82. Nie mieli więc wiele czasu na tworzenie nowych piosenek. Ponadto Jagger i Richards byli wtedy skłóceni, więc nie układało im się wspólne komponowanie. Jako że brakowało nowego repertuaru, program albumu skompletowano w oparciu o nagrania z sesji do wcześniejszych płyt. Muzycy tylko okazjonalnie wpadali do studia – niekoniecznie razem – i je uzupełniali, jeśli było trzeba. W wydaniu luksusowym tegorocznego wznowienia „Tattoo You” – oprócz „Living In The Heart of Love” i kilku innych odkurzonych utworów studyjnych – znalazł się zapis koncertu na stadionie Wembley z 1982 roku. Publiczność usłyszała wtedy najsłynniejsze hity kapeli, z „Under My Thumb”, „Honky Tonk Women” i „Brown Sugar” na czele.
Mimo że „Tattoo You” składa się z odrzuconego wcześniej materiału, zyskał dużą popularność w wielu krajach, a w USA, Kanadzie i Australii dotarł do pierwszego miejsca tamtejszych list bestsellerów.


078 081 Hifi 10 2021 004

Album miał się nazywać po prostu „Tattoo” („Tatuaż”), ale ktoś dodał „You” – Jagger nie pamięta kto – i wyszło: „Zrób sobie tatuaż”. Grafikę zaprojektował Peter Corriston. Ciekawe, że był to pierwszy raz, kiedy wydawnictwo grupy otrzymało Grammy. Wprawdzie nagrodę w kategorii „najlepsza obwoluta albumu” odebrał Corriston, ale przecież bez zespołu by jej nie zdobył.
Pozłacane gramofony długo omijały Stonesów. Pierwszy przypadł im w udziale w 1986 roku i to nie za konkretny utwór czy longplay, ale za całokształt twórczości. Dopiero w 1994 grupę uhonorowano Grammy za „najlepszy album rockowy” („Voodoo Lounge”) i za klip („Love Is Strong”), a w 2017 jej longplay „Blue & Lonesome” zwyciężył w kategorii „najlepszy tradycyjny album bluesowy”.
Czy po śmierci Wattsa będą odnosić podobne sukcesy i czy jeszcze długo będą z nami? Trudno teraz odpowiedzieć na to pytanie. Czas pokaże.


078 081 Hifi 10 2021 004

 Grzegorz Walenda
10.2021 Hi-Fi i Muzyka