HFM

artykulylista3

 

Z muzyką do ludzi - Audio Styl

18-21 11 2012 01Na początku września w katowickim salonie Audio Styl pokazano nowy wzmacniacz firmy Hegel. Pierwszy egzemplarz H300 zaprezentował przedstawiciel handlowy producenta – Anders Ertzeid. Jako że tego typu imprezy są organizowane coraz częściej, postanowiliśmy zdać Państwu relację z tego wydarzenia i porozmawiać z właścicielami katowickiego salonu.

Z założycielami Audio Stylu – Wacławem i Zbigniewem Więcławami – rozmawia Tomasz Karasiński:

TK: Widzę spore zainteresowanie pokazem H300.
WW: Tak to zazwyczaj wygląda, kiedy organizujemy tego typu imprezę. Prezentacja prowadzona przez Andersa będzie polegała na porównaniu jednych urządzeń z drugimi. Dobrze, jeśli uczestnicy usłyszą, jaką zmianę wprowadza podłączenie innego kabla sieciowego czy delikatna zmiana kąta dogięcia kolumn. To nie tak, że w nocy został tu podłączony jakiś sprzęt, a teraz nie będzie można go dotknąć. U nas wszystko jest dla ludzi, a Anders ma takie samo podejście.


Dziś zaprezentuje możliwości H300, ale na pewno odbędą się też odsłuchy porównawcze z tańszymi modelami, porównania źródeł, przetworników, może również kolumn. Jeśli któryś z gości poprosi o podłączenie jakiegoś urządzenia dostępnego w naszej ofercie, prawdopodobnie spełnimy jego prośbę. Co się z tego urodzi pod koniec dnia, jakie będą obserwacje i wnioski – zobaczymy. Pewne jest, że nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu ze sprzętem i muzyką.
Czy odbyło się tu już wiele podobnych prezentacji?
WW: Dwukrotnie gościliśmy na przykład Roberto Barlettę z Xaviana. Mieliśmy również specjalne pokazy Mark Levinsona i T+A, a także warsztaty gramofonowe Pro-Jecta. Było to w zasadzie szkolenie dotyczące ustawiania gramofonów, wkładek, ramion itd. Odrębne spotkanie poświęciliśmy wzmacniaczowi Unison Research Absolute. Zorganizowaliśmy też ciekawy pojedynek formatów, w którym gramofony zmierzyły się z odtwarzaczami CD i SACD.
Która opcja wygrała?
WW: Bezdyskusyjnie gramofony.
Pracownicy Audio Stylu są miłośnikami czarnych krążków?
ZW: Oprócz nas jest tutaj czterech pracowników, z czego dwóch to specjaliści od gramofonów.
Czy klienci zdecydowani na zakup gramofonu mogą liczyć na pomoc w jego ustawieniu i podłączeniu?
WW: Po to tutaj jesteśmy. Nie ma lepszego sposobu niż wytłumaczenie problemu na przykładzie. Jeżeli coś wciąż jest niejasne, służymy pomocą nawet w domu klienta, o ile nie mieszka zbyt daleko. Jesteśmy w stanie ustawić dowolny gramofon.

18-21 11 2012 02  18-21 11 2012 03

Ile osób przychodzi do Audio Stylu na prezentacje takie jak dzisiejsza?
WW: Nigdy tak naprawdę nie wiemy, co zdecyduje o frekwencji. Obserwujemy jednak stały wzrost zainteresowania takimi imprezami. Czasami są to znane nam twarze, a czasami zupełnie nowi klienci, którzy zobaczyli w prasie reklamę takiego wydarzenia. Niekiedy prezentacje prowadzą dystrybutorzy lub nawet producenci sprzętu, a kiedy indziej organizujemy je sami. Chodzi o to, żeby ciągle coś się działo. Nasi klienci mogą ze sobą porozmawiać i wymienić się doświadczeniami. Potem przekazują wieść dalej, a na kolejny pokaz przychodzą ze znajomymi.
Czy często się zdarza, że po prezentacji decydują się na zakup sprzętu?
WW: Takie imprezy procentują długoterminowo. Nie organizujemy ich z myślą o tym, żeby od razu coś sprzedać. To nie wyprzedaż, tylko okazja do eksperymentów. Czasem to klienci uczą się konfigurowania gramofonów, a czasem to my uczymy się czegoś od nich. Nikt nie jest w stanie przerobić wszystkich połączeń, chociaż my stawiamy na dużą różnorodność sprzętu.
Jak wybieracie produkty na półki?
WW: Z oferty każdego dystrybutora wybieramy to, co uważamy za najbardziej wartościowe. Przez tyle lat działalności przetestowaliśmy już sporo produktów. Wyrobiliśmy sobie także zdanie o poszczególnych markach. Zmiany w tej branży nie zachodzą szybko. Jeśli np. Focal ma swoje firmowe brzmienie, to nie zmieni strategii w ciągu roku. Wiemy, czego się po tym sprzęcie spodziewać i staramy się podsuwać klientom to, co przeszło naszą wstępną selekcję. Jeżeli jednak pojawiają się nowości, dajemy im szansę. Ostatnio większość nowych produktów okazuje się naprawdę dobra. Niestety, utrzymywanie takiej różnorodności jest dla nas bardziej kosztowne niż promowanie pięciu czy sześciu marek. Gdybyśmy jednak nie dawali szansy nowym firmom, nie mielibyśmy dziś na przykład Hegla.

18-21 11 2012 04  18-21 11 2012 05

Jeszcze dwa lata temu mało kto w Polsce o nim słyszał. A teraz?
WW: Też nie spodziewałem się takiego sukcesu, ale po pierwszych odsłuchach wiedziałem, że te produkty zostaną w naszym salonie. Hegel niewątpliwie namieszał w Polsce. Zaczęło się od kilku klientów, którzy umówili się na odsłuchy porównawcze, a potem poszło już lawinowo. Najczęściej wybór klientów wynika po prostu z przeprowadzonego odsłuchu. Często okazuje się, że bezpośrednie starcie sprzętu innych marek z produktami Hegla jest po prostu przegrane.
Czy owa popularność nie wynika z tego, że Hegel postawił na przetworniki i wzmacniacze z wejściami USB?
WW: Na pewno w dużej mierze tak. Nie można lekceważyć klientów, których interesuje słuchanie plików. Sprzedajemy teraz o wiele mniej odtwarzaczy CD, chociaż wciąż na dziesięciu klientów znajdzie się jeden, który szuka standardowego systemu: wzmacniacz plus kompakt.
Czy przetworniki wyrównały spadek sprzedaży odtwarzaczy CD?
ZW: Powiedziałbym nawet, że dziś przetworników i odtwarzaczy strumieniowych sprzedaje się więcej, niż kiedyś odtwarzaczy CD. Problem polega na tym, że klienci są zdezorientowani i tutaj wielką rolę odgrywa doświadczenie i wiedza pracowników salonu. Kiedy klienci słuchali wyłącznie płyt CD, nie mieli wielkich rozterek. Teraz każdy ma inną sytuację. Jeden słucha muzyki tylko z komputera, drugi chciałby odtwarzać również CD, a jeszcze inny chciałby do tego podłączyć tuner telewizji cyfrowej i konsolę do gier. Każdego trzeba traktować indywidualnie.
Czy klienci pytający o przetworniki kierują się wygodą czy jakością brzmienia?
ZW: To ciekawe zagadnienie. Mogłoby się wydawać, że plików słuchają tylko ludzie, dla których liczy się wygoda. Z naszych obserwacji wynika jednak, że jest odwrotnie. Ludzie kierują się głównie jakością brzmienia i często na ucho wybierają przetworniki jako te, które dają dźwięk bardziej rozdzielczy, dynamiczny, po prostu lepszy. Dopiero potem dowiadują się, jak można zarządzać muzyką z dysku, jak wygodnie ją odtwarzać, jak zgrywać płyty do plików itd. Widać, że zainteresowanie odtwarzaczami CD będzie spadało i chyba nic już nie odwróci tej tendencji, ale z naszego punktu widzenia to nic złego.

18-21 11 2012 06  18-21 11 2012 07

Czyli klienci nie zrazili się do pierwszych DAC-ów, które nie mogły nawiązać równorzędnej walki z dobrymi odtwarzaczami?
ZW: To prawda, że dopiero z czasem zaczęły się pojawiać przetworniki, które brzmieniowo potrafiły pokonać niejeden odtwarzacz CD w porównywalnej cenie, ale nie zauważyłem, żeby jakiś klient się tym zraził. Jeśli przetwornik kosztuje 1000 zł, to nikt się po nim nie spodziewa high-endowego dźwięku. A kiedy zagra i okaże się, że można to porównać z odtwarzaczem CD za 3000 zł, zaczyna się inna rozmowa. Ludzie boją się nie tyle złej jakości brzmienia, co skomplikowanej obsługi. Z tego powodu do streamerów podchodzą jak pies do jeża. Czasem nawet nie wiedzą, że można zgrać całą muzykę na dysk sieciowy i obsługiwać wszystko za pomocą jednego małego ekraniku.
Ilu jest nowych klientów, a ilu takich, którzy wracają, bo chcą coś poprawić?
ZW: 20 % jest nowych, a 80 % to ludzie, którzy albo już u nas byli, albo mieli jakieś doświadczenie ze sprzętem i chcą uzyskać lepszy dźwięk. To pozytywny efekt, bo wiemy, że mają do nas zaufanie. Wierzymy, że jeśli coś klientowi wytłumaczymy, to będzie nam wdzięczy, że nie popełnił błędu. Może przyprowadzi znajomego, który również ma problem z wyborem sprzętu. Byłoby nam łatwiej, gdybyśmy wciskali im pierwszą rzecz, jaką zobaczą na półce, ale stawiamy na długodystansową satysfakcję. Zdarzają się i tacy, którzy nie dają się przekonać, że monitorów z bas-refleksem dmuchającym do tyłu nie powinno się wieszać na ścianie. Czasem, gdy tłumaczymy klientowi, że wstawienie do 15-metrowego pokoju największych podłogówek Focala jest złym pomysłem, ten się obraża i mówi, że to sprzedawca czy instalator jest od tego, żeby upatrzone kolumny dobrze zagrały. Staramy się i takich klientów nie zostawiać na pastwę losu, ale pewnych rzeczy nie przeskoczymy.
Jak wygląda rynek instalacji?
ZW: To jedna trzecia naszej działalności. Na pewno na tyle dużo, że nam się to opłaca. Czasami instalacji życzy sobie klient, który kupił sprzęt za kilkanaście tysięcy, ale zdarzają się i realizacje w cenie powyżej 100000 zł. Coraz większą rzadkością stają się klienci, którzy chcą po prostu przyjść, wziąć pudełko i zainstalować sobie sprzęt samodzielnie. Większość potrzebuje pomocy lub nawet wykonania przez nas całego montażu. Jeśli coś już robimy, to porządnie, z całym sterowaniem, oświetleniem itd. Nie chcemy zostawiać zwisających kabli i pięciu pilotów, każdy do innego urządzenia.
Jakie są teraz bestsellery?
WW: Trudno powiedzieć. Rzadko trafia się klient, który już od drzwi krzyczy: „Hegla H70 poproszę”. Zazwyczaj jest to kwestia wstępnej rozmowy, dwóch czy trzech spotkań i odsłuchów, czasami wizyty w domu klienta. Na pewno sprzedajemy dużo systemów hi-fi i kina domowego, a znacznie mniej wychodzi od nas paczek z małymi urządzeniami. Słuchawki, małe radyjka, najtańsze przetworniki – ten rynek raczej przejęły sklepy internetowe. Ale kupując sprzęt w takich miejscach, klient podejmuje pewne ryzyko. Nie mówię o ryzyku odebrania przesyłki z kartoflem, tylko o tym, że jeżeli brzmienie sprzętu się komuś nie spodoba albo urządzenie nie okaże się tak dobre, jak ktoś sobie wyobrażał, to nie może mieć do nikogo pretensji. Popełnił błąd i kropka, będzie musiał ten sprzęt sprzedać i spróbować szczęścia ponownie. U nas można założyć słuchawki na głowę, posłuchać i poprosić o poradę. Wystarczy, że ktoś przeznaczy na to pół godziny, a będzie wiedział, że wybrał dobrze i będzie się z tego zakupu dłużej cieszył.
ZW: Każdego zachęcamy do słuchania. Sprzęt hi-fi to zazwyczaj spory wydatek, więc dobrze jest się upewnić, że dokonało się słusznego wyboru. A słuszny wybór to taki, który odpowiada klientowi. Mieliśmy taki plan już na etapie wyboru lokalizacji salonu. Jesteśmy w samym sercu Śląska. Można tu łatwo dotrzeć komunikacją miejską, więc wszystkich do tego zachęcamy. Tu zawsze będą mogli zobaczyć nowe urządzenie i porozmawiać z naszymi pracownikami, a nie po nietrafionym zakupie szukać ratunku w internecie.

Autor: Tomasz Karasiński
Źródło: HFiM 11/2012

Pobierz ten artykuł jako PDF