HFM

artykulylista3

 

Yamaha CD-N500

20-22 10 2012 01Kiedy pada nazwa japońskiego koncernu, w pierwszej chwili nie wiadomo, czy rozmowa będzie dotyczyła sprzętu hi-fi, instrumentów muzycznych czy motocykli. Yamaha jest gigantem, któremu w każdej z wymienionych dziedzin wiele firm może pozazdrościć historii, dorobku i renomy.

Bogatą przeszłością chwalą się producenci sprzętu, którym niedawno stuknęło 30 albo 40 lat. Yamaha działa od… 1889 roku! Powstała dwa lata po wynalezieniu gramofonu przez Emila Berlinera. Zajmowała się wówczas naprawą, a później także produkcją organów piszczałkowych. Jej założyciel – Torakusu Yamaha – od najmłodszych lat interesował się nowoczesnymi rozwiązaniami. Z wykształcenia był zegarmistrzem, ale trudnił się także naprawianiem aparatury medycznej, jednocześnie ucząc się w pierwszej japońskiej szkole zachodniej medycyny.


Pewnego dnia poproszono go o naprawienie organów w mieście Hamamatsu. Choć nigdy się tym nie zajmował, sprostał wyzwaniu, co zachęciło go do dalszych prac w tej dziedzinie. Nie ma się co dziwić, że firma założona przez człowieka o tak wszechstronnych zainteresowaniach odnosi teraz sukcesy w wielu, nieraz zupełnie różnych dziedzinach – od fortepianów i saksofonów, przez amplitunery AV, aż do skuterów i wyczynowych ścigaczy.

Wyczucie
Jednak nawet firmy dysponujące ogromnym zapleczem i wieloletnim doświadczeniem mogą mieć problemy z odnalezieniem się w nowych realiach. Japończycy na szczęście uważnie obserwują trendy i szybko reagują na potrzeby klientów. Taki rozwój obserwowaliśmy na przykład, kiedy wybuchła moda na kino domowe. Yamaha poradziła sobie z nowym wyzwaniem tak dobrze, że dziś plasuje się w ścisłej czołówce producentów wielokanałowych amplitunerów i odtwarzaczy DVD/Blu-ray. Po raz kolejny Japończycy wykazali się świetnym wyczuciem, wprowadzając przed kilkoma laty klasyczny odtwarzacz i wzmacniacz S2000. System wzorowany na urządzeniach z lat 70. znalazł wielu nabywców, a na jego bazie powstały kolejne, tańsze modele, dzięki którym klasyczne wieże znów trafiły pod strzechy.

Dylematy
Prawdziwych dylematów nie przysporzyła jednak klientom ilość kanałów, ale inwazja plików i nowych sposobów słuchania muzyki. Kiedy w odtwarzaczach CD i wzmacniaczach zaczęły się pojawiać wejścia USB, niektórzy audiofile bagatelizowali je twierdząc, że to tylko zbędny gadżet. W ciągu kilku lat pojawiły się jednak setki serwerów, przetworników C/A i odtwarzaczy strumieniowych, a melomani zaczęli się zastanawiać, czy fizyczne nośniki są im jeszcze potrzebne. Zostawić dotychczasowy odtwarzacz CD i dokupić do niego drugi klocek do słuchania plików i radia internetowego? A co z ludźmi, którzy nie mają odtwarzacza CD i są zawieszeni między jednym a drugim? Nie wspominając już o tym, że słuchanie plików z sieci ma dla wielu melomanów zupełnie inny, mniej emocjonalny wymiar, niż celebrowanie odsłuchów ze srebrnych krążków.
Obserwując to zamieszanie z boku, można dojść do wniosku, że wraz ze wprowadzeniem każdego nowego urządzenia problemy się mnożą, zamiast rozwiązywać. Kupno odtwarzacza z gniazdem USB umieszczonym z przodu daje nam komfort słuchania plików z pendrive’a, ale wtedy trzeba raz na jakiś czas przejść się do komputera, aby zmienić repertuar. USB typu B na tylnej ściance pozwala wykorzystywać urządzenie jako zewnętrzną kartę dźwiękową, ale wtedy sprzęt musi być na stałe podłączony do komputera. Jeśli ten ostatni nie został dobrze wyciszony, będzie przeszkadzał w odsłuchu. Wybór jednej z opcji zazwyczaj wyklucza wiele innych. Płyty czy pliki, przetwornik czy streamer, laptop czy pamięć? Chyba niejeden klient w takiej sytuacji stracił rozeznanie i zamiast dobrego sprzętu kupił elegancki zegarek.

20-22 10 2012 03     20-22 10 2012 02

Pomysł
Japończycy doszli do wniosku, że zmuszanie odbiorców do wyboru jednego z dwóch światów do niczego nie prowadzi. Można przecież umieścić kolekcję muzyki na dysku sieciowym, ale zachować leżące na półce płyty CD. Zyskuje się dzięki temu dowolność wyboru formatu, nie wspominając o tym, że w formie plików można gromadzić jedne albumy, a na srebrnych krążkach – inne. Niejeden meloman przekonał się, że nie zawsze łatwo zdobyć płytę ulubionego wykonawcy. Jeżeli nie jest to Pink Floyd, U2, Madonna, Lady Gaga czy Adele – może być problem. Idea projektantów Yamahy była więc prosta – weźmy tradycyjny kompakt, odtwarzacz strumieniowy i obudowę wzorowaną na serii S2000. Wrzućmy to wszystko do miksera i naciśnijmy przycisk „start”.
Już na pierwszy rzut oka widać, że wyszło nie najgorzej.

Możliwości
Japończycy nazywają CD-N500 odtwarzaczem CD z funkcjami sieciowymi. Sugerowałoby to, że owe funkcje są jedynie dodatkiem, ale lektura broszurki i tabeli danych technicznych prowadzi do wniosku, że urządzenie można traktować jako pełnowartościowe źródło plikowe. Znajdziemy tu właściwie wszystko, czego szukają audiofile – możliwość odczytu Apple Lossless i FLAC do 24 bitów/192 kHz, odtwarzanie w trybie gapless i 24-bitowy przetwornik Burr-Browna. Dzięki temu CD-N500 nie będzie postrzegany jak zabawka, nawet przez miłośników hi-fi wysokiej klasy.
Yamaha zadbała także o wygodę użytkowania. Odtwarzacz można obsłużyć zarówno przyciskami na przedniej ściance, jak i eleganckim pilotem. Jest jednak jeszcze inna, coraz popularniejsza opcja – sterowanie za pomocą aplikacji na urządzenia z Androidem i iOS-em. NP Controller pozwala m.in. wybrać źródło i utwór oraz wyświetlić informacje o piosence i albumie. Co więcej, można odtwarzać muzykę bezpośrednio z telefonu lub tabletu, co oznacza, że nie trzeba kopiować plików na komputer lub dysk. Aby skorzystać z tego dobrodziejstwa, trzeba mieć telefon lub tablet z systemem iOS (4.2 lub wyższy) lub Android (2.1 lub wyższy) i podłączyć CD-N500 do domowej sieci LAN.
Kolejną korzyścią płynącą z takiego rozwiązania będzie możliwość słuchania internetowych rozgłośni radiowych. A jeżeli ktoś nie lubi mieć w domu plątaniny kabli, będzie mógł dokupić opcjonalny adapter YWA-10, dzięki któremu CD-N500 będzie się łączył z siecią przez Wi-Fi.
Mogłoby się wydawać, że w porównaniu z urządzeniami zaprojektowanymi od początku jako odtwarzacze strumieniowe wielofunkcyjna Yamaha będzie miała ograniczone możliwości. O poważnym podejściu konstruktorów do odsłuchu plików świadczy jednak chociażby tryb Gapless Playback, którego próżno szukać w wielu tego typu urządzeniach, bez względu na cenę. Chodzi o brak przerw między utworami, które w przypadku albumów koncertowych bywają irytujące. Jeśli wydawało Wam się, że z każdego odtwarzacza muzyka będzie płynęła bez pauz, byliście w błędzie. Na szczęście dla Yamahy nie stanowiło to problemu. Oprócz najbardziej audiofilskich formatów, można słuchać plików MP3, WMA i AAC. Bezkompromisowi audiofile, którym nie szkoda miejsca na dysku, mogą używać starych, dobrych WAV-ów.
Konserwatystów ucieszy wiadomość, że da się ominąć całe to nowoczesne dobrodziejstwo i po prostu używać CD-N500 jak tradycyjnego odtwarzacza CD. Poradzi sobie zarówno z oryginalnymi krążkami, jak i płytami CD-R i CD-RW. Co ciekawe, tutaj także mogą nas zaatakować pliki, chociaż o wiele mniej audiofilskie – MP3 i WMA. O wiele lepiej podłączyć zewnętrzną pamięć do umieszczonego z przodu USB (typ A).
Na tylnej ściance znajdziemy natomiast gniazdo zasilające i sieciowe RJ-45, dwa wyjścia cyfrowe (koaksjalne i optyczne) oraz analogowe wyjście RCA. Można więc podłączyć odtwarzacz bezpośrednio do wzmacniacza lub próbować podciągnąć jakość brzmienia za pomocą zewnętrznego przetwornika. Ważne, że wyposażenie CD-N500 daje możliwość rozbudowy w przyszłości.

20-22 10 2012 04     20-22 10 2012 05

Z czym to się je?
CD-N500 jest dostępny w kolorze srebrnym i czarnym. Będzie pasował do pozostałych urządzeń z serii Yamaha Hi-Fi. Zważywszy jednak na jego możliwości, większość użytkowników będzie potrzebowała już tylko wzmacniacza. Dwa urządzenia utrzymane w stylistyce retro, a „pod maską” radio internetowe, odtwarzacz CD i pełnowartościowy streamer z funkcją sterowania smartfonem – to dopiero ciekawy system. Wystarczy podłączyć głośniki i słuchać. Yamaha najwyraźniej znakomicie się odnajduje w nowych rozwiązaniach. Po 123 latach w branży Japończycy nadal mają nosa i dobrze wiedzą, co robią.

20-22 10 2012 T

Źródło: HFiM 10/2012

Pobierz ten artykuł jako PDF