HFM

artykulylista3

 

Billy Lee Tipton - Jazzman, który był kobietą

084 087 Hifi 7 8 2020 002
Gdyby ta historia nie wydarzyła się naprawdę, można by pomyśleć, że to scenariusz jakiegoś filmu klasy B. Życie pisze jednak czasem scenariusze bardziej nieprawdopodobne niż nawet najbardziej rozfantazjowany twórca. Pianista i saksofonista jazzowy Billy Lee Tipton przeżył 56 lat jako mężczyzna, mimo że był kobietą. Nie wiedziały o tym nawet jego życiowe partnerki.







Dorothy Lucile Tipton przyszła na świat 29 grudnia 1914 roku w Oklahoma City. Jej ojcem był lotnik, kierowca wyścigowy i playboy, matką – gospodyni domowa. Rozwiedli się, gdy Dorothy miała cztery lata. Żadne nie miało głowy do wychowywania dziecka. Oddali dziewczynkę ciotce mieszkającej w Kansas City. Te przenosiny zadecydowały o całym jej późniejszym życiu. Ciotka kochała muzykę i potrafiła tą miłością zarazić dziecko. Uczyła ją gry na fortepianie, słuchania i przeżywania muzyki. A reszty dokonały liczne kluby jazzowe, rozsiane po całym mieście.


Kobiety jazzu nie grają
Bo Kansas City w latach 20. było miastem jazzu. Jazz wprawdzie narodził się w spelunkach Nowego Orleanu, ale dojrzał i rozkwitł właśnie w Kansas City, leżącym na granicy stanów Kansas i Missouri. To tam, w latach 20. i 30. XX wieku, rozwinął się charakterystyczny dla tego miasta styl, będący brakującym ogniwem pomiędzy należącym do jazzu tradycyjnego swingiem, a nowoczesnym bebopem. W grze muzyków z Kansas dominował blues i – w   odróżnieniu od raczej zespołowego grania w innych częściach Stanów Zjednoczonych – bardziej stawiano tam na solistów. To tam działały zespoły takich liderów, jak Bennie Moten, Andy Kirk, Harlan Leonard, George E. Lee, Count Basie czy Jay McShann. To wreszcie w Kansas City urodził się jeden z największych muzyków w historii jazzu, współtwórca i bożyszcze bebopu – Charlie „Bird” Parker.
W tej atmosferze jazzowego fermentu dorastała Dorothy Tipton. Jako nastolatka odwiedzała liczne kluby. Słuchała koncertów i brała udział w jam sessions. Wszędzie było jej pełno. Muzycy nazywali ją „Tippy” i traktowali jak maskotkę. Już wtedy była świetną pianistką, a wkrótce zaczęła sobie dobrze radzić również jako saksofonistka. Nikt nie miał wątpliwości, że dziewczyna ma talent. Kiedy jednak pytała kolegów muzyków czy właścicieli klubów o możliwość pracy, niezmiennie otrzymywała odpowiedź: „kobiet nie zatrudniamy”. W tamtych latach w zespołach jazzowych było miejsce tylko dla wokalistki. Jazz instrumentalny pozostawał niemal wyłącznie domeną mężczyzn.

084 087 Hifi 7 8 2020 001

 

 


Dorothy czyli Billy
Wtedy w głowie Dorothy powstał szalony plan, który zaczęła precyzyjnie realizować. Na ostatni rok szkoły powróciła do Oklahomy. Tam ukończyła naukę, ale nie odebrała dyplomu. Zamiast tego załatwiła sobie dokumenty, w których figurowała jako mężczyzna – Billy Lee Tipton. W 1933 poszła na kolejne przesłuchanie kandydatów do orkiestry jazzowej, ale tym razem wyglądała zupełnie inaczej. Ścięła włosy, założyła garnitur, a wcześniej z pomocą kuzynek obwiązała biust bandażami. Trudno się było domyślić, że jest kobietą.
Jako Billy nie tylko dostała pracę, ale szybko zdobyła lokalną sławę. Początkowo przebierała się tylko na próby i koncerty. Jednak wraz z popularnością pojawili się wścibscy fani i dziennikarze. Koncertów było coraz więcej i takie przebieranki groziły zdemaskowaniem. Wtedy na dobre zrezygnowała z damskich ubrań; stała się mężczyzną „na cały etat”.
Po okresie występów klubowych ruszyła w trasę koncertową z zespołem Banner Playboys, który wykonywał dość wówczas popularny gatunek, zwany Western Swingiem, łączący swing z muzyką country. Tipton nie oszałamiała jakąś niezwykłą wirtuozerią, ale jej gra była emocjonalna, improwizacje opierały się na ciągu melodycznych pomysłów i zapadały w pamięć. Nic więc dziwnego, że na brak pracy Dorothy-Billy nie narzekała. Przemierzała połacie Mid-Westu z takimi zespołami, jak big band Scotta Camerona, grupa George’a Mayera, a jako solistka popularnego Ross Carlyle Band zwiedziła sale koncertowe środkowych i południowych stanów. W przerwie pomiędzy trasami sformowała własny zespół, który dostał stały angaż w rozgłośni radiowej KFXR w Dallas, w Teksasie.
W 1949 powróciła do współpracy z George’em Mayerem – tym razem grali razem blisko dwa lata. Mayer był ambitnym i utalentowanym klarnecistą oraz showmanem. Jako klarnecista nawiązywał do stylu Benny’ego Goodmana, natomiast jego sceniczny show wiele zawdzięczał niesłychanie wówczas popularnemu Cabowi Callowayowi. Zaczęli od spelunek Oklahomy, gdzie czasem żądano od nich grania country. Stopniowo jednak zdobywali coraz większą sławę. Grali w coraz większych salach, za coraz większe pieniądze. W końcu stanęli o krok od wejścia do absolutnego topu amerykańskiej sceny jazzowej. Dzielili scenę z takimi sławami, jak trębacz i wokalista Billy Eckstine.

084 087 Hifi 7 8 2020 001

 

 


Sława jest niebezpieczna
I wtedy nastąpił jeden z charakterystycznych momentów w karierze Dorothy Tipton. Odeszła od dobrze rokującego zespołu, bo przestraszyła się rosnącej popularności. Zdawała sobie sprawę, że sława skoncentruje na niej uwagę mediów i publiczności, że wszyscy będą się jej bacznie przyglądać i śledzić każdy krok. I że łatwo wówczas popełnić błąd i odsłonić swoją prawdziwą naturę. W 1951 założyła własne trio z basistą Kennym Richardsem (później zastąpionym przez Rona Kilde) i perkusistą Dickiem O’Neilem. Znów rozpoczęła się tułaczka koncertowa po kraju i mozolne budowanie pozycji na rynku. W końcu trafili do Santa Barbara w Kalifornii i tam, w klubie King’s Supper, zauważył ich poszukiwacz talentów wytwórni płytowej Tops Records. Gra Billy’ego Tiptona i jego kolegów spodobała mu się tak bardzo, że jeszcze tamtego wieczoru zaproponował im kontrakt. Wkrótce Billy Tipton Trio weszło do studia Capitol Records w Hollywood i nagrało od razu dwie płyty „Sweet Georgia Brown” i „Billy Tipton Plays Hi-Fi on Piano”. Obie zostały wydane w 1957 roku. Znalazły się na nich takie standardy jak „What’ll I Do”, „The Man I Love”, „Willow Weep For Me”, „Can’t Help Lovin’ Dat Man” czy „Don’t Blame Me”. Oba krążki sprzedawały się całkiem dobrze, a krytyka wypowiadała się o nich w superlatywach. Znów pojawiły się lukratywne propozycje koncertów. Z podrzędnych knajp zespół przeniósł się do prestiżowych klubów muzycznych, a stamtąd – do luksusowych hoteli i sal koncertowych.
W końcu nadarzyła się okazja, na jaką czeka wielu muzyków. Duże, bogate kasyno Holiday Hotel w Reno (słynące z hazardu miasto w Nevadzie, skutecznie rywalizujące z Las Vegas) zaoferowało im stały angaż za sutą gażę. To była nie tylko szansa na dobre zarobki. Kasyna w Reno odwiedzało wielu znanych ludzi. Występowali tam najlepsi muzycy w kraju. W tym samym kasynie swój show prezentował np. słynny Liberace – bohater filmu Stevena Soderbergha „Wielki Liberace”. Angaż w takim miejscu to był bilet do pierwszej ligi amerykańskiego show-biznesu. Do tego firma Tops Records zaoferowała kontrakt na nagranie i wydanie czterech płyt tria. Wszystko układało się idealnie. I tym razem jednak Dorothy nie przekroczyła progu dzielącego ją od wielkiej sławy. W ostatniej chwili zrezygnowała z pracy w Reno i kontraktu płytowego. Przeniosła się do średniej wielkości miasta Spokane w stanie Michigan, gdzie wieczorami grywała ze swoim triem w klubach. Jej podstawowym zajęciem stało się wyszukiwanie młodych talentów i pomaganie im w uzyskaniu kontraktów i propozycji koncertowych. W latach 70. XX wieku postępujący artretyzm zmusił ją do rezygnacji z koncertów.

084 087 Hifi 7 8 2020 001

 

 


Miłość w ciemności
Dorothy przeistoczyła się w Billy’ego Lee Tiptona nie tylko na scenie czy w salach prób. Stała się mężczyzną także w życiu prywatnym. Nigdy formalnie nie zawarła małżeństwa, ale miała pięć partnerek życiowych, z którymi żyła jak mąż z żoną. Chyba najszczęśliwsze było siedem lat, które spędziła z Betty Cox, na przełomie lat 40. i 50. Betty wspominała później, że „Billy był najlepszym kochankiem, jakiego w życiu miała”. Jak to możliwe? Dorothy wymyśliła całą historię o tym, jak przeżyła „straszny wypadek samochodowy”, w którym połamała żebra i miała inne obrażenia w klatce piersiowej (tym tłumaczyła ciągle obwiązane bandażami piersi). W tym wypadku miała też stracić genitalia. Ze swoimi partnerkami kochała się zawsze przy zgaszonym świetle i używając protezy.
W roku 1954 rozstała się z Betty Cox i wraz z nową miłością – Maryann – zamieszkała w Spokane. W 1960 poznała tancerkę i striptizerkę Kitty Kelly. Wkrótce zamieszkali razem i adoptowali trzech synów: Johna, Scotta i Williama. Nie był to jednak szczęśliwy związek. Już na początku kolejnej dekady para się rozstała, a Dorothy zamieszkała ze swoimi synami i znów zaczęła się spotykać z Maryann. Od dłuższego czasu cierpiała na rozedmę płuc, spowodowaną paleniem papierosów. Do tego przyplątały się wrzody. Nie leczyła się, bo wiedziała, że wtedy cała mistyfikacja, w której żyła, wyjdzie na jaw. Wrzody zaczęły krwawić i stan jej zdrowia gwałtownie się pogorszył. Syn William wezwał znachora, który próbował ją reanimować i wtedy okazało się, że Billy jest kobietą. Zmarła 21 stycznia 1989 roku. Miała 74 lata.

084 087 Hifi 7 8 2020 001

 

 


Można powiedzieć, że prawdziwej sławy Dorothy Tipton zaznała dopiero po śmierci. Obszerne artykuły poświęciły jej tabloidy w rodzaju „National Enquirer” czy „Star”. O całej historii pisały także poważniejsze periodyki – „New York Magazine” i „The Seattle Times”. Pojawiły się też programy w lokalnych i ogólnokrajowych stacjach telewizyjnych. Przypadek Dorothy-Billy’ego Tiptona był także przedmiotem długich analiz psychologów, socjologów, badaczy kultury, a także przedstawicielek ruchów feministycznych. Mieszkający w USA kubański dramaturg Eduardo Machado poświęcił jej swoją sztukę „Stevie Wants to Play the Blues”. Punkowy zespół The Video Dead nagrał utwór „The Legend of Billy Tipton”. Powstał także musical oparty na życiu Tipton „A Girl Named Bill”. W 1991 roku folkowy bard Phranc nagrał piosenkę „Tipton”. Ukazała się też książka „Suits Me: The Double Life of Billy Tipton” autorstwa Diane Wood Middlebrook.

Marek Romański
Źródło: HFM 07-08/2020