HFM

artykulylista3

 

Jeff Tweedy z Wilco (i nie tylko) Doceniam, że ktoś chce mnie słuchać

088 091 Hifi 01 2020 0001Rock z elementami folku i country to w amerykańskiej muzyce popularna mieszanka. Jednym z przedstawicieli tego nurtu jest formacja Wilco z Chicago.
Zespół jest wart wzmianki o tyle, że działa już ćwierć wieku. Ma na koncie jedenaście albumów (w tym wydany w 2019 „Ode to Joy”), a jeden z nich – „A Ghost is Born” – otrzymał w 2005 roku Grammy w kategorii wydawnictw alternatywnych. Pozłacany gramofon odebrali także autorzy okładki – Peter Buchanan-Smith i Dan Nadel. Wcześniej grupę nominowano do tego prestiżowego wyróżnienia aż siedmiokrotnie.




Historia
Wilco powstało w 1994 roku. Zespół tworzą m.in. byli członkowie Uncle Tupelo oraz instrumentaliści zaproszeni do składu na miejsce tych, którzy zrezygnowali ze współpracy pod nowym szyldem. O ile bowiem Uncle Tupelo grali przede wszystkim ostrzejszą odmianę country, o tyle Wilco odeszło od muzyki amerykańskiego Południa. Na debiutanckim longplayu „A.M.” słychać jeszcze, co prawda, wpływy Nashville, jednak już na kolejnych albumach przeważa rockowa awangarda.
Jest tam niemal wszystko, co się trafia na płytach amerykańskich rockmanów – folk, blues, a nawet muzyka improwizowana. Ta ostatnia nie ma może wiele wspólnego z jazzem, ale nawiązuje do niego poprzez spontaniczność i zaskakujące harmonie.

088 091 Hifi 01 2020 0002

W pierwszych latach działalności skład Wilco kilkakrotnie ulegał zmianom. Jednym z członków założycieli był basista John Stirratt (Uncle Tupelo), który współpracuje z grupą do dziś. Większość muzyków z obecnego składu dołączyła do zespołu na początku XXI wieku. Są nimi perkusista Glenn Kotche, klawiszowiec Mikael Jorgensen, gitarzysta Nels Cline (wcześniej grający jazz; współpracownik Mike’a Watta i Thurstona Moore’a) oraz multiinstrumentalista i wokalista Pat Sansone.
Brzmienie Wilco nie byłoby takie, jakim je znamy, bez drugiego założyciela grupy – Jeffa Tweedy’ego. Zanim powołał do życia Wilco, nagrał z Uncle Tupelo cztery albumy. Już wtedy się wyróżniał i rywalizował o pozycję lidera z Jayem Farrarem. Kiedy ten postanowił opuścić grupę, pozycja Tweedy’ego wyraźnie się umocniła.
Przekształcenie Uncle Tupelo w Wilco pozwoliło mu rozwinąć skrzydła. Pisze niemal wszystkie piosenki i to od niego zależy, w jakim kierunku pójdzie muzyka zespołu. Ponadto gra na gitarach i jest głównym wokalistą.
„Doceniam, że ktoś chce mnie słuchać!” – mówi skromnie.

088 091 Hifi 01 2020 0002

Lider
Jeff Tweedy z muzyką zetknął się dość wcześnie. Pierwszą gitarę dostał od mamy, gdy miał sześć lat. Na poważnie zaczął się jednak uczyć grać, kiedy skończył 12. „Zawsze chciałem być muzykiem – wyznaje. – W młodości wyobrażałem sobie, że jestem Bruce’em Springsteenem. W czwartej klasie nagrałem z radia na kasetę całą jego płytę ‘Born To Run’. Później puszczałem ją w szkole, wmawiając kolegom, że jestem autorem wszystkich utworów i je śpiewam.”
Lidera Wilco fascynuje muzyka lat 60. i 70. XX wieku. Jego ulubionymi wykonawcami z tego okresu są John Lennon, Neil Young i Brian Wilson. Ceni też zespół Television, a zwłaszcza jego lidera Richarda Lloyda (którego zastąpił Jimmy Rip). Zdarzyło się nawet, że Tweedy pobierał u Lloyda lekcje gry na gitarze.

088 091 Hifi 01 2020 0002

Tweedy nie stroni także od jazzu, zarówno mainstreamowego, jak i w odmianie „free”. Ostatnio porwały go płyty saksofonisty Kamasi Washingtona, łączącego jazz z soulem i muzyką popularną.
Niezależnie od kierowania Wilco, Tweedy występuje i nagrywa samodzielnie. Ma w dorobku trzy albumy solowe i jeden zarejestrowany z synem Spencerem, grającym na perkusji. We dwóch, wraz z kilkoma innym muzykami, stworzyli grupę o niezbyt oryginalnej nazwie Tweedy. Jej płytowy debiut nosi tytuł „Sukierae”. Wypadł nieźle, ale na razie nic nie słychać o kontynuacji.
„Rzuciłbym to wszystko, gdybym czuł, że nie jestem coraz lepszy – wyznaje Tweedy. – Trudno powiedzieć, czy akurat teraz piszę najlepsze piosenki, ale na pewno doskonalę się w procesie komponowania, a przede wszystkim czerpię z pracy coraz większą radość.”

088 091 Hifi 01 2020 0002

Współpraca
Lider Wilco chętnie współpracuje z innymi artystami. W 2013 wziął udział w sesji albumu „Corsicana Lemonade” mało u nas znanej teksańskiej formacji White Denim. Udostępnił nawet zespołowi swoje studio The Loft w Chicago i podpisał się jako producent nagrania. Pracował też z Richardem Thompsonem nad jego płytą „Still” (2015).
Najwięcej czasu jako twórca i producent poświęcił wokalistce R&B i gospel, Mavis Staples. Dwa lata temu skomponował wszystkie piosenki na jej płytę „If All I Was Was Black”. Podobnie jak Tweedy, artystka mieszka w Chicago, co ułatwiło współpracę. Wcześniej nagrali razem albumy „You Are Not Alone” i „One True Vine”, na których lider Wilco występuje zarówno jako współautor części kompozycji, jak i producent. Za pierwszy z nich muzyk otrzymał Grammy.
Tweedy ma także talent literacki. Jest autorem tomiku poezji „Adult Head”, zaś w ubiegłym roku pokusił się o napisanie autobiografii. Swoją historię z Wilco i poza zespołem opowiedział w książce pod intrygującym tytułem „Let’s Go (So We Can Get Back)”, czyli „Chodźmy (żebyśmy mogli wrócić)”.

088 091 Hifi 01 2020 0002

„Dzielę się z czytelnikami sprawami, o których nie każdy chciałby opowiadać. Próbowałem ponadto odpowiedzieć na pytania, które zadają mi fani, zwłaszcza dotyczące grupy Uncle Tupelo oraz procesu twórczego. Podzieliłem się też osobistymi doświadczeniami związanymi z moim odwykiem.”
Niemal równocześnie z książką Tweedy wydał solowy longplay „Warm”.

088 091 Hifi 01 2020 0002

Koncert w Progresji
Wilco zagrali u nas 15 września 2019, niedługo przed premierą „Ode to Joy”. Występ otworzyły dwie piosenki z tego krążka: „Bright Leaves” i „Before Us”. To nietypowy zabieg, bo zwykle wykonawcy rozpoczynają od znanych kawałków i dopiero później przechodzą do promocji nowego repertuaru. Tymczasem w Progresji premierowe piosenki dominowały – usłyszeliśmy ich aż siedem. Inne longplaye nie były reprezentowane tak licznie. Z „Yankee Hotel Foxtrot” grupa zagrała pięć utworów, z „A Ghost Is Born” – cztery, a z „Being There” – trzy. Z pozostałych – dwa lub jeden. W sumie 29 piosenek, z których siedem zabrzmiało na bis.

088 091 Hifi 01 2020 0002

„Dziękuję, że pozwoliliście nam tutaj być” – powiedział Jeff Tweedy po kilku utworach. Był to jego pierwszy słowny kontakt z publicznością. Poza tym mało się odzywał; skupił się na śpiewie i grze na rozmaitych gitarach.
„Dziś złożyłem autograf na najlepszej płycie, jaką wydaliśmy. Nie licząc oczywiście «Ode to Joy», która zadebiutuje 4 października – oznajmił w kolejnej wypowiedzi. To «Star Wars». Zagramy z niej jednak tylko jedną kompozycję.” Po chwili usłyszeliśmy mocny kawałek „Random Name Generator”, który należy do stałych punktów koncertowego repertuaru grupy.
W miarę zbliżania się do finału muzycy prezentowali coraz więcej znanych utworów. Bisy rozpoczęła wprawdzie nowość z „Ode to Joy”, ale po niej pojawiały się już wyłącznie starsze hity. Wśród niuch „California Stars” z albumu „Mermaid Avenue”, który Wilco nagrali razem z angielskim piosenkarzem Billym Braggiem.

088 091 Hifi 01 2020 0002

Tweedy zajmuje na scenie centralne miejsce, więc trudno było go nie rozpoznać w Progresji. Tym bardziej, że jako jedyny z sześciu muzyków nosił kapelusz. Tak samo zaprezentował się niedawno w popularnym amerykańskim programie telewizyjnym „Late Show”, prowadzonym przez Stephena Colberta. Jeżeli nie nosi kapelusza, to przeważnie jest w czapce. Bez nakrycia głowy pokazuje się rzadko.

088 091 Hifi 01 2020 0002

Nowy krążek
Album „Ode to Joy” został zarejestrowany w chicagowskim studiu należącym do Tweedy’ego. Program tworzy 11 kompozycji – wszystkie auorstwa Tweedy’ego. Przed premierą ukazały się dwa single: „Love Is Everywhere (Beware)” oraz „Everyone Hides”.
Tweedy jest zadowolony z tego, czego dokonał. Ustatkował się, wyzwolił z nałogów i ma na koncie książkę oraz kolejną płytę. „Czuję się lepiej niż kiedykolwiek podejrzewałem, że będę się czuł – wyznaje. – Nie mam wprawdzie basenu w kształcie gitary, jak rockowe gwiazdy, ale jestem spełniony. Zresztą, nigdy się nie spodziewałem kokosów z tego biznesu. Dawniej szczytem moich marzeń było nagrywać płyty dla niezależnej wytwórni. Tymczasem udało mi się osiągnąć znacznie więcej. To mnie cieszy!”

 

 

2020 01 25 16 48 51 088 091 Hifi 01 2020.pdf Adobe Reader

 

Grzegorz Walenda
Źródło: HFM 01/2020