Kiedy Polskie Wydawnictwo Muzyczne rok temu startowało z serią „Małe monografie”, recenzenci zadawali pytanie: dla kogo właściwie są te książki? Kieszonkowy format, nieduża objętość, brak ilustracji, potoczysta narracja, unikanie żargonu muzykologicznego, niewygórowana cena – te cechy wskazują na popularny i popularyzujący charakter publikacji.
Z drugiej strony, gęstość materiału i – przy całej przystępności stylistycznej – obfitość ważnych informacji czynią z tych pozycji książki, po które może sięgnąć fachowiec (instrumentalista, nauczyciel muzyki, a nawet muzykolog), aby szybko odświeżyć sobie wiedzę i znaleźć inspirację do dalszych lektur. Standard merytoryczny podnoszą: obecność kalendarium, spisu wybranych utworów, indeksu osobowego i krótkiej bibliografii.
W zapotrzebowanie trafia również forma edycji „Małych monografii” – są one wydawane i na papierze, i jako audiobooki oraz e-booki, więc mogą towarzyszyć czytelnikom naprawdę wszędzie.
Za zaletę można uznać także wybór bohaterów serii. Dotychczas wydano lub zapowiedziano sylwetki trzynaściorga kompozytorów, polskich i obcych; w kolejności podawanej przez PWM: Lutosławski, Palester, Szymański, Bacewicz, Berlioz, Telemann, Mozart, Kilar, Wieniawski, Moniuszko, Chopin, Maria Szymanowska, Twardowski. Pozornie – groch z kapustą, gonitwa przez epoki, ale tak niekonwencjonalny zestaw, wbrew chronologii i hierarchiom, może zaintrygować i zachęcić do lektury.
Wśród autorów monografii znalazła się Danuta Gwizdalanka, wypróbowana współpracowniczka PWM-u. Niedawno za monumentalną, obrazoburczą pracę o Karolu Szymanowskim otrzymała nagrodę Koryfeusz. Teraz swoją ogromną wiedzę o muzyce spożytkowała w dwóch małych monografiach – Lutosławskiego i Mozarta.
Książeczka o Mozarcie udała się przednio. Unikając pułapki szkolarstwa, symplifikacji, czołobitności czy kumoterstwa z tytułową osobą, Gwizdalanka w przejrzysty sposób oddziela fakty od legendy. Szereguje hipotezy według stopnia prawdopodobieństwa. Dowodzi wpływu ciężkiej pracy na rozwój talentu i pokazuje, jak dorobek artystyczny pozwala twórcy istnieć po śmierci, jednakowoż nie bez udziału nowych odbiorców. I właśnie katalog współczesnych „dowodów na istnienie” Mozarta stanowi najbardziej frapującą część książki, a autorka zatytułowała go: „Na bis: Mozart czekoladowy, powieściowy, sceniczny i zekranizowany”.
Gwizdalanka przytacza wyliczenia znawców prawa autorskiego i rynku turystycznego. Zważywszy na stałą obecność swojej muzyki w teatrach, filmach i reklamach, Mozart zarabiałby dziś miliony dolarów. Dodatkowa rzeka pieniędzy płynęłaby do niego np. za wykorzystanie wizerunku na opakowaniach czekoladek, bilety w muzeach etc. Do Salzburga, miasta urodzenia kompozytora, przyjeżdża rocznie 200 tysięcy turystów ze względu na Mozarta właśnie. Ale, o dziwo, nie stanowi on głównej miejscowej atrakcji, ponieważ 300 tysięcy wizytujących Salzburg fanów ma śpiewająca rodzina Trappów (pochodziła z okolic Salzburga i po Anschlussie emigrowała do USA) – bohaterów „Dźwięków muzyki”, musicalu wszech czasów z 1965 roku. Mozart, Trappowie – i tak chodzi o muzykę.
Danuta Gwizdalanka: „Mozart”
Polskie Wydawnictwo Muzyczne
Kraków 2022
Liczba stron: 150
Hanna Milewska
07-08/2022 Hi-Fi i Muzyka