HFM

artykulylista3

 

Na skraju jutra

ufo 3014638 1920„Yoga Book C930 – futurystyczna wizja. Pierwszy na świecie laptop z dwoma wyświetlaczami i technologią E Ink. Współpracujące ze sobą ekrany dają nowe kreatywne możliwości. Funkcje laptopa, tabletu, czytnika e-booków oraz notesu zostały połączone w jedno wszechstronne urządzenie. Drugi ekran, E-Ink, działa jak notatnik, szkicownik, czytnik i samoucząca się klawiatura. Można ją personalizować na trzy różne układy klawiszy, dwie skórki oraz wiele wersji językowych, innych niż QWERTY”.


Tak o nowym komputerze piszą pijarowcy Lenovo. Wygląda kosmicznie, a nieistniejące klawisze sprawiają wrażenie trójwymiarowych. Lenovo wpadło na genialny pomysł? Będzie pionierem na rynku, który w ciągu kilku lat zmieni się nie poznania?
Odpowiedź na drugie pytanie brzmi: prawdopodobnie tak. Na pierwsze: nie. Co więcej, nie sądzę, aby ta, znakomita skądinąd firma mogła opatentować ten „wynalazek”, bo… Widziałem go w serialu „Czarne lustro”. Polecam, świetny; takie lekkie science-fiction na granicy teraźniejszości i przyszłości. A ile tam gadżetów! I radość, i strach, jeżeli inne firmy zechcą się nad nimi pochylić. Nasze życie zmieni się nie do poznania.
Od razu zaznaczam, że wstęp nie ma na celu „demaskowania” Lenovo i sugerowania, że coś małpuje. To żaden wstyd ani łamanie prawa. Twórcy „Czarnego lustra” nie opatentowali pokazywanych tam cudów, tak jak Verne nie zastrzegł pomysłu łodzi podwodnej, a Wells – wehikułu czasu. Łodzie już są, wehikułu nie ma, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Podobnie militarnych egzoszkieletów z „Elizjum”, „Na skraju jutra” czy „Avatara”. Chociaż zaraz, zaraz – już powstają. I wcale nie są pomysłem ze wspomnianych filmów. O żołnierzach w nie wyposażonych pisał George Friedman w 2009 roku („Następne 100 lat, prognoza na XXI wiek”). Podobno ostatnio opracowano taki szkielet w wersji gotowej do produkcji i dziesięcioletnia dziewczynka bez trudu podniosła w nim ciężar 200 kg. Nie wierzycie w to, że koncerny zbrojeniowe eksperymentują z tak wspaniałym pomysłem? Przypuszczam, że są już nawet prototypy.
A ile pomysłów znajdziecie w książkach klasyków, choćby Lema.
Zawsze myślałem, że podobne wynalazki są dziełem naukowców. Swoistej kasty techników na uniwersytetach czy w firmach zajmujących się „wysoką” technologią, choćby dla rządów. Ale niezupełnie. Mój siostrzeniec kończy właśnie studia na Politechnice Warszawskiej i specjalizuje się w szkłach metalicznych. To materiał o niesłychanej sprężystości. Wykonana z niego kulka, rzucona z góry na taką samą płytkę, będzie się odbijać niemal bez końca. Materiał jest znany, a metodę produkcji opanowano. Problemem, nad którym głowią się profesorowie i doktoranci, jest tworzenie dużych elementów. Jednak i tutaj dzieje się coraz lepiej, a szkła metaliczne znalazły zastosowanie ze względu na ich właściwości magnetyczne. Fizyczne są bardziej wyjątkowe, a mimo to na razie nie znaleziono dla nich pól eksploatacji. No bo przecież końcówki do kijów golfowych, niechby i najlepszych na świecie, trudno uznać za godne wykorzystanie wielkiego potencjału. Tak czy inaczej, „kosmiczny” materiał już jest. Czeka jedynie na pomysły. Jak sądzicie, gdzie się one znajdą?
Na pewno w głowach genialnych wizjonerów. Takim był chociażby wynalazca… uniwersalnego korka do wanny. Pomysłodawca ani nie wynalazł gumy, ani się nie doktoryzował ze skutków różnicy ciśnień. Ot, wpadło mu do głowy. Zawodowymi „wpadaczami” są twórcy z kręgu literatury i filmu s-f. Czasem też artyści, czasem zwykli ludzie. I są zespoły w koncernach zajmujących się nowoczesną technologią, firmach zbrojeniowych, a także na uniwersytetach i politechnikach. Ich zadaniem jest czytanie książek i oglądanie filmów, nie tylko z najwyższej półki, ale też klasy B i C. Bo i w nich można znaleźć zaskakujące pomysły. Zespoły składają się z ludzi gruntownie wykształconych technicznie, ponieważ dzięki temu są w stanie realistycznie ocenić perspektywy wdrożenia.
Specjaliści mówią, że żyjemy z skansenie, mimo że są już dostępne technologie, które w powszechnej świadomości funkcjonują jako s-f. Wymagają jeszcze doszlifowania, ale niekiedy także pracy nad świadomością konsumentów, żeby byli gotowi na spotkanie z nimi. Czasem kłócą się także z interesami wielkich kapitałów i panowie muszą się po prostu dogadać, żeby nikt nie stracił.
Wydaje mi się, że czeka nas kolejna rewolucja w komunikacji, niemal na miarę upowszechnienia internetu.
Jeżeli lubicie film i literaturę popularno-naukową, spójrzcie na nie trochę inaczej. Oprócz fabuły, starajcie się dostrzec „didaskalia”, zabawki w drugim planie i techniczne niuanse. Wiele z tych rzeczy po prostu nas czeka. Kto nie wierzy, niech poszuka źródeł inspiracji w dziedzinie telefonii komórkowej. Sięgają czasów, kiedy panowie na ulicach palili fajki i chodzili w eleganckich cylindrach.
Żeby ostudzić entuzjazm, wspomnę, że w dziecięcych czasach zawsze marzyłem o podróży w kosmos. Z perspektywy lat 70. XX wieku rok 2019 wydawał się jak najbardziej realny, wręcz pewny (pamiętacie serial „Kosmos 1999”?). Siedmiolatkowi przeszkadzało tylko jedno: szkoda, że będę wtedy taki stary. I co? Rok 2019 już mamy, a tu, za przeproszeniem, dupa.

Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 04/2019


Pobierz ten artykuł jako PDF