HFM

artykulylista3

 

Swiridow – sierp, młot i krzyż

6467012019 001„Nie wiem, jak się rodzi muzyka! To cud! To sprawa Boga – tak, tak, coś takiego powstaje tylko dzięki Bogu. W jaki sposób muzyka wydobywa się z nieskończonej materii życia, materii dźwięków i staje się, na przykład, walcem Chopina? Nie wiem!”
Z zapisków Gieorgija Swiridowa
„Swiridow – to mało nut, dużo muzyki.”
Dymitr Szostakowicz



W Polsce nawet osobom interesującym się muzyką współczesną nazwisko Gieorgija Swiridowa nie mówi nic lub prawie nic. W Rosji i krajach byłego ZSRR zyskał masową popularność, pozycję kogoś w rodzaju Wojciecha Kilara do kwadratu.
Pisał wielkie oratoria i cykle pieśni, muzykę filmową i sakralną; szukał inspiracji w folklorze i odgłosach pociągu. Zdobył tytuł Bohatera Pracy Socjalistycznej i cztery Ordery Lenina, Nagrodę Stalinowską i Leninowską oraz mnóstwo innych zaszczytów, ale zdarzało mu się też popaść w niełaskę władz. Ganił zachodni imperializm i opiewał czystego ducha Rosji. Budził strach wśród współpracowników, a sam żarliwie modlił się i korzył w cerkwi. Dzielił los tysięcy artystów europejskich, miażdżonych trybami XX-wiecznej polityki – rewolucji, wojen, totalitaryzmów, czystek, przewrotów i tym podobnych atrakcji. Dziś łatwo oceniać ich wybory, trudniej – zgłębić i zrozumieć. Z pewnością warto poznać przypadek Gieorgija Wasiliewicza Swiridowa.

6467012019 002

Krowa czy fortepian
Urodził się 16 grudnia 1915 roku w miasteczku Fatież, 40 kilometrów od Kurska. Jego ojciec był urzędnikiem pocztowym, a matka nauczycielką, która kochała muzykę i śpiewała w cerkiewnym chórze. Ojciec, zwolennik Rewolucji Październikowej, został zastrzelony przez Białych w 1919 roku. Osierocił czteroletniego syna i półtoraroczną córkę.
Miejscowi bolszewicy, w ramach akcji rekwirowania własności kułaków i burżujów, weszli w posiadanie m.in. krowy i fortepianu. Biedna wdowa z dwojgiem małych dzieci mogła wybrać coś dla siebie. Rozsądek nakazywał wziąć krowę, czyli źródło pożywienia dla całej rodziny. Ale matka Swiridowa wybrała wielki instrument marki J. Becker, ponieważ zauważyła doskonały słuch malca i jego zainteresowanie muzyką. Ten fortepian towarzyszył mu przez pół życia, wędrując z Fatieża do Kurska, potem do Leningradu i z powrotem do Fatieża. Ale o tej drodze będzie jeszcze mowa.
Grigorij na razie sam uczył się grać. Najpierw melodie ludowe, zasłyszane od babci, potem próbował układać własne utwory. Ćwiczył również grę na bałałajce i rychło osiągnął taki poziom, że kiedy rodzina przeniosła się do Kurska, przyjęto go do miejskiego zespołu bałałajek. Nauczyciele ze szkoły podstawowej przekonali matkę, że chłopiec powinien zacząć regularną edukację w szkole muzycznej. Na egzaminie wstępnym 14-latek nie potrafił zagrać żadnego utworu z nut, natomiast jego kompozycje uświadomiły pedagogom, że mają do czynienia z prawdziwym talentem. Po trzech latach umiał już tyle, że przyjęto go do Centralnego Technikum Muzycznego w Leningradzie, do klasy fortepianu prowadzonej przez cenionego pianistę i organistę Aleksandra Braudo. Jeden z nauczycieli, kompozytor Miron Krutiański, zorientował się, że nowy uczeń mógłby więcej osiągnąć na polu kompozycji niż w pianistyce i poprosił dyrekcję szkoły o przeniesienie Swiridowa do klasy kompozycji, pod skrzydła Michaiła Judina. To była świetna decyzja.

6467012019 002

Zawód: kompozytor
Kiedy Swiridow uczył się w ostatniej klasie, wziął udział w konkursie na utwór do poezji Puszkina. Przedstawił swoją pierwszą poważną kompozycję – cykl sześciu pieśni – i został laureatem. Dziełem 20-letniego ucznia natychmiast zainteresowali się wybitni śpiewacy, w tym sławny tenor Iwan Kozłowski. Młodzieńcza, lecz już dojrzała produkcja stała się przepustką Swiridowa do Związku Kompozytorów Sowieckich. Zyskał status zawodowego muzyka i wiążącą się z tym stabilizację życiową. A przecież dopiero miał przed sobą studia w leningradzkim konserwatorium.
Studiował w latach 1936-1941 w klasie kompozycji Piotra Riazanowa i Dymitra Szostakowicza. Przyjaźń z Szostakowiczem przetrwała najtrudniejsze próby. Kiedy po śmierci Dymitra ukazały się jego gorzkie wspomnienia, Swiridow wyłamał się z chóru prominentów świata kultury, gremialnie potępiających publikację. Choć sam pod koniec życia miał za złe Szostakowiczowi brak pierwiastka religijnego w twórczości, niezmiennie podziwiał geniusz artysty.

6467012019 002

Swiridow należał do tych kompozytorów, którzy nie trzymają się raz opracowanego indywidualnego zestawu środków formalnych i pola zainteresowań, lecz nieprzerwanie eksperymentują, zapuszczając się w nowe rejony tematyczne i estetyczne. Na początku kariery napisał kilka symfonii i dwa koncerty fortepianowe, lecz uznał, że w symfonice nie czuje się najlepiej. Instrumentalne formy kameralne, jak kwartet czy sonata, również mu nie odpowiadały. Ilustracyjną muzykę filmową i teatralną uprawiał od czasu do czasu, tak jak większość sowieckich kompozytorów, bowiem dawało to niezły profit; nie zabiegał o stałe zamówienia, jednak to dzięki soundtrackom stał się twórcą powszechnie znanym – motywy z filmu „Nocna zamieć” (ekranizacja noweli Puszkina, 1964, reż. Władimir Basow) umie zanucić każdy Rosjanin.
Operetkę Swiridow skreślił po jednym podejściu. Najmilsze mu stały się dwie inne formy wokalne: pieśń (a właściwie – cykl pieśni) i oratorium, zaś w dwóch ostatnich dekadach twórczości, kiedy zbliżył się do cerkwi – utwory chóralne a cappella. Nie stworzył wyrazistego, jednolitego stylu. Czerpał inspirację zarówno z muzyki romantycznej, jak z barokowej polifonii, XX-wiecznego ekspresjonizmu, z folkloru i muzyki liturgii prawosławnej.

6467012019 002

Jeżeli istnieje jeden element nadający spójność korpusowi dzieł Swiridowa, to jest nim szacunek dla słowa, dla wielkiej poezji, nie tylko rosyjskiej. Komponował do wierszy Jesienina i Majakowskiego (jako jeden z pierwszych), Puszkina, Lermontowa, Błoka, Tiutczewa, Pasternaka, Rożdiestwienskiego, a także Szekspira, Burnsa i Chińczyka Wan Wei w rosyjskim przekładzie. Nie tylko rozumiał literaturę, lecz na wylot znał możliwości najwspanialszego (darowanego przez Boga) instrumentu: głosu ludzkiego, dlatego najlepsi śpiewacy, jak Dmitrij Chworostowski czy Elena Obrazcowa rywalizowali o wykonania jego kompozycji. Nie zrażał ich fakt, że przy fortepianie zasiądzie sam autor. Trzeba bowiem wiedzieć, że Swiridow uchodził za tyrana, okrutnika, chorobliwego perfekcjonistę. Potrafił przerwać akompaniowanie w pół taktu i na estradzie, przy słuchaczach, zrugać śpiewaczkę, że pomyliła tekst! Dyrygenci bali się jego obecności na próbach, gdyż drobiazgowością paraliżował pracę nad budowaniem interpretacji. Wszyscy jednak doceniali wartość muzyki Swiridowa i wiedzieli, że kieruje nim troska o efekt artystyczny, dlatego moskiewskie mieszkanie kompozytora tętniło życiem muzyczno-towarzyskim.

6467012019 002

Czasie, naprzód!
O ile zwykle Swiridow dopieszczał partytury tygodniami, muzykę do tego filmu napisał podobno w niecałe dwie godziny, aby jak najszybciej przejść do swojego drugiego poza komponowaniem ulubionego zajęcia, czyli wędkowania. Może tytuł filmu narzucił tempo pracy? Jest cytatem z dramatu „Łaźnia” Majakowskiego.
Film „Czasie, naprzód!” (według powieści Katajewa, 1965, reż. Michaił Schweitzer i Sofia Milkina) opowiada o sowieckich przodownikach pracy, bijących rekordy wydajności w latach 30. XX wieku. Wielka budowa, maszyny, metaforyczny parowóz dziejów – to anturaż typowy dla socrealizmu; kino lat 60. przełamało jednak schemat, rezygnując z łopatologii i wzbogacając psychologię postaci, a także uatrakcyjniając narrację. Muzyka Swiridowa weszła w zaskakujący, innowacyjny kontrapunkt z obrazem. Gorąca rumba i inne dzikie perkusyjne rytmy z pewnością nie kojarzą się z klimatem produkcyjniaka. Skaczący w górę temat trąbki nie tylko podrywa lokomotywę do szybszej jazdy, a robotników do większego wysiłku, lecz jest skondensowanym hymnem energii i radości życia. I jakże niepostrzeżenie wpada w ucho!

6467012019 002

Potencjał tkwiący w tym sygnale dostrzegli redaktorzy głównego wydania sowieckiego dziennika telewizyjnego. Od 1968 roku program, tak jak film, nosi nazwę „Wriemia, wpieriod!”, a oprawę muzyczną czołówki stanowi temat Swiridowa. Dwukrotnie próbowano zmienić muzykę, ale protesty widzów to udaremniły; skończyło się na nowej aranżacji. Tak oto w 1968 roku Swiridow zgodził się zostać twarzą, czy raczej najgłośniejszą trąbką, propagandy komunistycznej.
Kilka lat wcześniej zgodził się firmować swoim nazwiskiem artykuł w „Prawdzie”, krytykujący piosenkarza i aktora Marka Bernesa za wulgarność i braki techniczne w emisji głosu (jednocześnie w innej gazecie potępiono go za nieprzestrzeganie kodeksu drogowego). Czyżby Swiridow, wcześniej sam prześladowany przez władze, nie zdawał sobie sprawy, że podpisuje wyrok na Bernesa, skutkujący zakazem nagrań i występów na dwa lata? Kompozytor cieszył się zaufaniem partii komunistycznej. Przez kilka kadencji zasiadał w Radzie Najwyższej ZSRR, bez problemu wyjeżdżał na występy zagraniczne (w sumie do 16 krajów).
Rozpad ZSRR oznaczał dla niego powrót do duchowych korzeni Rosji, do chrześcijaństwa i przewodniej roli kościoła prawosławnego. W 1991 roku mówił: „Dla mnie Rosja to kraj swobody, kraj pieśni, kraj smutku, kraj tonacji molowych, kraj Chrystusa”. Sztuka rosyjska musi być chrześcijańska i prosta, musi pomóc społeczeństwu odnowić więź z kościołem. Krytykował artystów, którzy jego zdaniem trwonili czas i talent na puste, narcystyczne zabawy z formą; na przykład o przepełnionej religijnością muzyce Sofii Gubajduliny powiedział, że to „jakiś suchy damski onanizm”.
Sygnał „Czasie, naprzód!” trąbi dziś propagandzie putinowskiej. Fragmenty soundtracku wykorzystano w 2014 roku do oprawy otwarcia zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi. Na pośmiertny żywot swojej muzyki Swiridow nie ma już wpływu.

6467012019 002

Krąg najbliższych
Ci, co dobrze znali Swiridowa, podkreślają, że był całkiem bezradny wobec prozy życia. Wszelkie prace domowe przerastały go, nie umiał nawet wbić gwoździa. Wszystkim zajmowała się jego żona Elza. Była gospodynią, sekretarką, doradcą, powiernikiem. Wspólnie przeżyli 45 lat. W latach 90. XX wieku kompozytor był coraz słabszy po dwóch zawałach, a Elza, z opuchniętymi nogami, prawie nie chodziła, więc przyjaciele robili im zakupy, sprzątali, załatwili nawet wymianę okien. Swiridow, surowo oceniający ówczesną rzeczywistość społeczną Rosji i świata, spędzał czas na spisywaniu refleksji, przeredagowywaniu wcześniejszych kompozycji i nagrywaniu na magnetofonie własnych wykonań roboczych – sam śpiewał (czy raczej: melorecytował lub wykrzykiwał) i akompaniował sobie na fortepianie. Próbkę jego autorskich domowych recitali można znaleźć w Internecie; robią niesamowite wrażenie.

6467012019 002

Swiridowowie nie mieli dzieci. Dwaj synowie kompozytora pochodzili z poprzednich małżeństw. Pierwszą żonę, pianistkę Walę, poznał jeszcze w technikum muzycznym w Kursku. Po przeprowadzce do Leningradu, na studia, urodziła mu syna Siergieja, nazwanego na cześć Jesienina. Wojna rozdzieliła małżonków. Wala została z dzieckiem w Leningradzie, a Gieorgij, zwolniony z wojska po kilkumiesięcznej służbie (ze względu na stan zdrowia), został ewakuowany w głąb Rosji, wraz z zespołem filharmonii. Wrócił do żony w 1944 roku, ale uczucie wygasło.
Wkrótce ożenił się powtórnie, z młodszą o 12 lat aktorką Agłają. W 1948 roku na świat przyszedł Gieorgij junior. Szczęście rodzinne seniora nie trwało długo, gdyż znów nie sprzyjały mu okoliczności historyczne. Właśnie w 1948 roku ruszyła kolejna fala prześladowań kompozytorów sowieckich. Stalin oskarżył o tak zwany formalizm – czyli uleganie zgubnym prądom estetyki burżuazyjnej – czołowych twórców muzyki, m.in. Szostakowicza, Prokofiewa, a i Swiridowowi się dostało. Przez pięć lat nie wykonywano i nie wydawano jego utworów. Stracił dochody. Awanturował się, upijał, nie wracał na noc. Dopiero po śmierci Stalina wyszedł na prostą, także dzięki Elzie.

6467012019 002

Z synami utrzymywał dobry kontakt. Gdy przeprowadził się z Elzą do Moskwy, zapraszał ich do siebie na wakacje. W czasie pobytu na daczy u ojca, kiedy kompozytor z żoną wybrali się do teatru, 16-letni Sierioża popełnił samobójstwo. Swiridow był zrozpaczony. Nigdy nikomu nie zdradził przyczyny tragicznego czynu chłopca. Przelał wszystkie uczucia na młodszego syna. Gieorgij junior, obdarzony talentem językowym, specjalizował się w literaturze japońskiej. Jako już dojrzały naukowiec ciężko zachorował i potrzebna była skomplikowana operacja. O dziwo, władze sowieckie udzieliły mu zgody na leczenie w Japonii. Tam został już na stałe i tam zmarł. Swiridow sam był już wtedy u kresu życia. Chcąc oszczędzić mu cierpień, przyjaciele zataili informację o śmierci syna. Kompozytor przeżył go tylko o tydzień.

6467012019 002

Muzyka żywa
Zmarł 6 stycznia (czyli w wigilię prawosławnych świąt Bożego Narodzenia) 1998 roku. Jest pochowany na Cmentarzu Nowodziewiczym w Moskwie. Dwa lata wcześniej odeszła na tamten świat ukochana żona Elza. Ponieważ synowie też już nie żyli, spadek po Swiridowie przejęli jego siostrzeńcy. Jako że jeden z nich jest muzykologiem, a drugi archiwistą, profesjonalnie zabezpieczyli rękopisy i księgozbiór wuja. Opracowali i doprowadzili do wydania części osobistych zapisków (opasły tom „Muzyka kak sud’ba”, czyli „Muzyka jako los”). Planowali zorganizować muzeum w mieszkaniu przy ulicy Dużej Gruzińskiej (Swiridow zajmował je przez 40 lat), jednak do tej pory ani rosyjskie ministerstwo kultury, ani władze stolicy nie zdecydowały się przeznaczyć na to funduszy.
Natomiast miasteczko Fatież, liczące zaledwie pięć tysięcy mieszkańców, pięknie uhonorowało pochodzącego stamtąd artystę. Otworzyło niewielkie muzeum, do którego siostrzeńcy przekazali 200 eksponatów, a krewny pierwszej żony – fortepian Beckera, od którego zaczęła się muzyczna historia Swiridowa.
W Kursku postawiono pomnik kompozytora i nadano jego imię lokalnym szkołom muzycznym. Zachodnie firmy płytowe, takie jak Naxos, Olympia, Onyx czy Delos, wydają archiwalne i nowe nagrania jego utworów. Pieśni Swiridowa powoli wchodzą do kanonu współczesnej kameralistyki. Mogli je też włączyć do swojego programu uczestnicy Międzynarodowego Konkursu im. Karola Szymanowskiego (Katowice, wrzesień 2018). Kiedy w II etapie bas, Łukasz Hajduczenia, zaśpiewał dziewiątą część poematu wokalnego „Petersburg” do wierszy Aleksandra Błoka – „Bogomatier’ w gorodie” („Bogurodzica w mieście”), a po wspaniałym występie wzruszająco uzasadnił swój wybór, powstał pomysł, aby napisać ten esej.

6467012019 002



Wybrane utwory Gieorgija Swiridowa
Sześć romansów do tekstów Puszkina na głos i fortepian (1935)
Symfonia kameralna na orkiestrę smyczkową (1940)
„Suita Szekspirowska” na głos i fortepian (1944)
„Album dziecięcy” – 17 utworów na fortepian (1948, 1957)
Pieśni według poezji Burnsa na bas i fortepian (1955)
„Oratorium Patetyczne” według Majakowskiego na bas, mezzosopran, chór mieszany i orkiestrę (1959)
„Pieśni Kurska” – kantata do tekstów ludowych na chór mieszany i orkiestrę (1964)
„Ruś drewniana” – kantata do słów Jesienina na tenor, chór męski i orkiestrę (1964)
Soundtrack do filmu „Nocna zamieć” według noweli Puszkina (1964)
Suita tematów z filmu „Czasie, naprzód!” (1967)
„Oda do Lenina” Rożdiestwienskiego na chór, wielką orkiestrę i narratora (1976)
„Wieniec Puszkina” – koncert chóralny do poezji Puszkina (1979)
„Petersburg” – poemat wokalny według wierszy Błoka (1995)

 




Hanna Milewska
Źródło: HFM 01/2019


Pobierz ten artykuł jako PDF