HFM

Pro Audio Bono PAB Ceramic 5 - Wyróżnienie 2016

3841 0708 2015 01

wyróżnienie

Stwierdzenie: „dla doświadczonego audiofila” brzmi banalnie, ale często między wierszami kryje się ostrzeżenie, że produkt jest kontrowersyjny. To wymowa politycznie poprawnych recenzji, napisanych tak, żeby nikogo nie urazić. Jeżeli jednak, cytując Mariusza Maksa Kolonko – „Mówimy, jak jest.” – słowa te nabierają innego znaczenia.


Dobry recenzent słucha dotąd, aż mu się spodoba. Doświadczony i osłuchany już po kilku minutach wie, co w trawie piszczy. Podobnie sprzedawca i audiofil – każda z tych osób jest w stanie wybrać najlepszy wzmacniacz, kolumny czy okablowanie, oczywiście – uwzględniając indywidualne upodobania.




To jest pierwszy etap zdobywania doświadczenia poprzez „osłuchanie”. Drugi, znacznie bardziej skomplikowany, pozwala ująć sedno sprawy, czyli skonfigurować system. Tutaj pojawia się tyle zmiennych, że proces nauki trwa latami i niewiele osób to potrafi. Recenzent zdobywa tę wiedzę przy okazji swojej pracy. Podobnie sprzedawca, choć ten ma zwykle bardziej ograniczone spektrum propozycji – choćby z uwagi na ofertę sklepu bądź importera, z którym współpracuje. Klient z kolei słono za nią płaci.
Czasem jednak przychodzi moment, w którym system marzeń już w domu stoi i jakikolwiek upgrade nie za bardzo ma sens. Bo albo trzeba wydać kosmiczne pieniądze, albo zmiany niekoniecznie wyjdą mu na dobre. Wbrew pozorom, takich zestawów jest w Polsce sporo, bo wiele osób zaczynało swoją audiofilską przygodę jeszcze w latach 90. Czy to już koniec ciągłego ulepszania?

3841 0708 2015 02
 Certyfikat / tabela danych.


Nie. Zresztą, byłoby nierozsądne, gdyby producenci pozostawili tak obiecujący rynek. Są to wymagający klienci, ale zwykle zdeterminowani, by zrobić sobie kolejny prezent. Często „obudowanie” systemu jest nawet bardziej kosztowne niż on sam. Wybór jest ogromny: kondycjonery, listwy, stoliki, demagnetyzery… Można oczyszczać prąd, tłumić wibracje, poprawiać akustykę. Najważniejsze pozostaje jednak pytanie: czy to działa. W wielu przypadkach są to czary-mary i filozofia pozbawiona pokrycia w praktyce. Czasem jednak drobne akcesoria potrafią spowodować zaskakującą poprawę. Nawet te, które możemy wykonać niewielkim kosztem albo nawet własnym sumptem; na przykład granitowe płyty pod kolumny.

Firm produkujących akcesoria, także polskich, jest sporo. Niewiele jednak ma równie przemyślaną i szeroką ofertę, jak Pro Audio Bono. Głównym założeniem tego wytwórcy jest walka z wibracjami. Może się ona odbywać na wielu poziomach.
Stoliki PAB są zrobione ze sklejki brzozowej lub olchowej, wykończonej naturalnymi okleinami. Do wyboru mamy dąb, klon, brzozę, wiśnię, a także modyfikowane forniry. Firma chwali się starannym bejcowaniem i lakierowaniem. Mebelki są drogie, więc muszą też pięknie wyglądać. Istotą konstrukcji są wiszące półki. Jeżeli chodzi o ich wymiary albo ilość, możliwe jest dostosowanie do potrzeb klienta, a nawet wykonanie wybranego modelu na indywidualne zamówienie. PAB spełnia różnego rodzaju zachcianki, zarówno w kwestii kształtu, jak i materiałów. W grę wchodzi nawet akryl. Oczywiście, nie jest to „stolarka meblowa”, bo stolik musi spełniać zadanie, do którego został stworzony. Otrzymujemy więc nie tylko wykonawstwo, ale i konsultację, a nawet strojenie pod konkretne gusta.
Kolejna grupa w katalogu to platformy antywibracyjne. Można je stosować osobno, ale też jako elementy do wstawienia w stolik. Konstrukcja platform jest skomplikowana; wykorzystuje się efekt podwieszenia i właściwości kilku materiałów, takich jak sklejka, akryl i aluminium (doświadczenia z płytami MDF i kamiennymi nie dały oczekiwanych rezultatów). Firma przywiązuje do nich ogromną wagę. Ot, chociażby sklejka – to nie pierwsza z brzegu płyta, ale zbudowana z cienkich warstw forniru, których włókna są skrzyżowane prostopadle i mają we wszystkich kierunkach takie same właściwości fizyczne (sprężystość i wytrzymałość). Konstrukcja platform jest chroniona patentem.

3841 0708 2015 02
 



Ciekawostką są pokrywy urządzeń, chroniące je przed dziećmi i zwierzętami. Są diabelnie ciężkie, przez co mają walczyć z drganiami, zapewniając przy tym wentylację i dostęp do przycisków i pokręteł.
Firma została doceniona przez uznanych producentów. Na przykład jeden z dystrybutorów Harbetha zamawia w Mysiadle pod Warszawą podstawki pod monitory. Oferowane są dwie wersje: standardowa i zawierająca oryginalne rozwiązania PAB. Wszystkie przyciągają uwagę starannym wykonaniem, elegancją i solidnością. Spójrzcie choćby na podstawki pod monitory: od razu widać, że mamy do czynienia z nietuzinkową konstrukcją.

Budowa
Osobną kategorią w katalogu Pro Audio Bono są stopki. Można je stosować i pod elektronikę, i pod kolumny. Na pewno najbardziej czytelne dla ucha działanie mają pod źródłem, zarówno cyfrowym, jak i gramofonem. Z tym drugim nie sprawdzałem, ale sądzę, że w tej roli powinny się sprawdzić najlepiej. Firma rozpoczęła pracę nad pierwszymi podkładkami w momencie opracowania pierwszych platform antywibracyjnych. Było to efektem wielu prób. Konstruktor, pan Władysław Skrzypczak, zauważył, że takie połączenie stanowi synergię – działanie obu elementów wzajemnie się potęguje.
Na początku toczono je z litego metalu, a najwięcej czasu zajmowało znalezienie odpowiednich stopów. Potem przyszła kolej na znacznie bardziej zaawansowane opracowania, wykorzystujące łożyska toczne. Jest to zresztą opatentowany wynalazek PAB-a. Firma poważnie podchodzi do swoich konstrukcji, bo są ponoć unikalne na skalę światową. Ciągle też trwają badania, dotyczące stopów metalicznych, ponieważ każdy z nich ma inne działanie w różnych zakresach pasma. To dość kosztowna zabawa, pochłaniająca mnóstwo materiału. Dość powiedzieć, że opisywane modele są wynikiem pięcioletnich zmagań z oporną materią.

3841 0708 2015 02
Mosiądz


Jak twierdzi producent, aplikacja łożyska tocznego powoduje najlepsze tłumienie drgań poziomych, wytwarzanych głównie przez grające kolumny. Po wielokrotnych odbiciach od ścian przyjmują one kształt promienisty. W przypadku źródła nie bez znaczenia ma też praca silnika obracającego płytę. Wydawałoby się, że na wzmacniacz wibracje wpływać nie powinny, ale każdy, kto eksperymentował z różnymi podstawkami, platformami i innymi wynalazkami wie, że – jak mawia pewien ksiądz – „coś się dzieje”.
Do testu dotarły stopki w dwóch wersjach: na bazie stopu mosiądzu i drugie – niklu. Pierwsze są malowane na czarno, ze względu na to, że w czasie utleniania mosiądz zmienia barwę. Nikiel jest odporny na procesy utleniania, więc pozostawiono goły, wypolerowany metal. Na obu mamy oznaczenie producenta i modelu. Zapakowano je w tekturowe, solidne pudełko, zamykane na magnes. Każda stopka dodatkowo siedzi w osobnym pudełeczku i woreczku zaciskanym sznurkiem. Do kompletu dostajemy też certyfikat autentyczności z datą produkcji i oznaczeniem parametrów, takich jak nośność itp. Producent zaleca stawiać elektronikę na trzech elementach, bo takie podparcie zapewnia największą stabilność i nie ma potrzeby poziomowania. Przy czterech warto się zaopatrzyć w kontry. Przydadzą się też wtedy, gdy sprzęt ma wyjątkowo wysokie nóżki.

W centrum nóżek znajduje się ceramiczne łożysko wahliwe. Jego jakość jest rewelacyjna. Jeżeli uda się Wam wypoziomować dokładnie górny element, albo podwiesicie je pod blatem (można przykleić dwustronną taśmą) i zakręcicie – będzie się obracać niemal bez końca. Ślizgowość jest znakomita – w zasadzie nie widać tarcia. Wiąże się ona z gęstością ziarna materiału i jego gładkością. Jest kilkakrotnie twardszy od stali, więc się też nie ściera. Ceramiczna kulka się praktycznie nie zużywa; nie ma też potrzeby smarowania. Niewykluczone, że podobne łożyska stosuje się w drogich gramofonach.

3841 0708 2015 02
Kontry, czyli wyposażenie dodatkowe.


W modelu niklowym wszystkie elementy są ceramiczne (a więc to łożysko pełnoceramiczne); w mosiężnym – łoże kulki jest z akrylu.
Zanim przejdziemy do ceny stopek, postaram się usprawiedliwić producenta. Samo łożysko tej klasy to koszt blisko 100 euro. Stop niklu jest też bardzo kosztowny, a „idzie” go na jedną sztukę okrągły kilogram (przed obróbką). Poza tym, jeżeli spojrzycie z bliska na gotowy produkt, widać jak na dłoni niesłychaną staranność i precyzję wykonania. Jeżeli porównamy PAB Ceramic 5 z dowolną konkurencją na świecie, okaże się, że to klasa zasługująca na tzw. „pudło” (czyli podium olimpijskie). Możemy być dumni, że tak doskonałe rzeczy powstają w Polsce. Z tym uczuciem łatwiej będzie przełknąć cenę: model mosiężny to wydatek 590 zł, a niklowy – 990 zł za sztukę. Jeżeli przeliczymy to na cały system, staje się jasne, że mamy do czynienia z high-endem pełną gębą.


Działanie
Mosiądz
Różnica pomiędzy „gołym” a uzbrojonym w stopki odtwarzaczem CD jest czytelna natychmiast. Nie jest to może przeskok, jak w przypadku wymiany kolumn czy wzmacniacza, ale już co do kabli – nie miałbym pewności.
Niczego nie przybywa. Ani basu, ani góry, ani środka. W pierwszej chwili odczuwa się większy spokój, wręcz delikatne ocieplenie na przełomie średnicy i wysokich tonów. Obie te obserwacje są jednak pozorne, a raczej przedwczesne i nieprecyzyjne. Następuje przede wszystkim oczyszczenie tła w górze, przez co oddalają się cykania i syczenia, które może i z początku dodają nośności, ale w zamian dostajemy większą precyzję i kontrolę dźwięków – doskonale to słychać w pracy sekcji rytmicznej, zwłaszcza w talerzach. Ale też w muzyce nasyconej elektroniką widzimy coś w rodzaju lepszego różnicowania efektów bądź instrumentów. Każdy z nich jest lepiej wyodrębniony z ogólnego planu i przez to muzyka staje się bogatsza.
W basie sytuacja jest identyczna. Kontrabas brzmi czyściej, podobnie stopa. Jednak największe zmiany nie zachodzą w barwie, lecz w rytmie. Bardziej zdecydowany atak i bardziej stanowcze ucinanie wybrzmień wychodzi na dobre muzyce akustycznej, zwłaszcza w skomplikowanych fakturach. Można więc uznać, że dynamika też się poprawia, ale nie do końca, bo przecież decybeli nie przybywa, a wzmacniacz też nie dostaje w prezencie kilku zwojów drutu w zasilaczu. Nie chodzi o to, że wmawiamy sobie poprawę i chcemy ją słyszeć. To raczej psychologia odbioru. Postaram się to wytłumaczyć.

3841 0708 2015 02
Kontry, czyli wyposażenie dodatkowe.


Zmorą w czasie nagrywania są nierówne wejścia kilku instrumentów, albo też nierównoczesne unisona. Może być to ułamek sekundy, nawet kilka setnych. Wystarczy jednak, abyśmy słyszeli inaczej. Kiedy atak jest perfekcyjnie jednoczesny, akord nabiera siły. Najlepiej to obserwować w przypadku równoczesnej pracy kontrabasu i stopy. Akcenty sprawiają, że muzyka pulsuje. Dlatego w czasie postprodukcji podstawową poprawką jest wyrównanie ścieżek, a nawet praca nad pojedynczymi dźwiękami.
Wygląda to tak, że na ekranie widzimy przebieg ścieżki, przypominający horyzont w górach. Biegnie sobie kilka ścieżek jedna nad drugą, a my przesuwamy linię pionową. Nie musimy nawet słuchać – od razu widać, gdzie wyciąć tych kilka milisekund, żeby piki się pokryły. Bez tego zespół nie będzie miał naturalnej dynamiki, timingu ani drive’u. Uwierzcie mi, to podstawowa robota w studiu po miksie. Żaden szanujący się artysta nie pozwoli realizatorowi, aby pozostawił tam bałagan.

3841 0708 2015 02
Nikiel.


Oczywiście, PAB-y ścieżek nie wyrównują. Robią za to coś innego. Wibracje sprzętu powodują rozmycie impulsów. To coś w rodzaju zniekształceń czasowych, tworzących w piku nie ostry szczyt, ale zaokrąglenie, a nawet spłaszczenie. Muzyka, jako jedna z niewielu sztuk, przebiega w czasie, odmiennie niż rzeźba, obraz czy książka. Porównać z nią można jedynie teatr i taniec; tutaj wszystko musi mieć określone tempo, a jego zaburzenie prowadzi do zamazania intencji kompozytora i wykonawcy. Tak jak w przypadku krótkowzroczności przy obcowaniu z malarstwem – sprzęt i nagranie mogą zamazać właściwy odbiór muzyki. Stopki PAB-a działają jak okulary korekcyjne. Stawiają system w bardziej przyjaznym otoczeniu i pozwalają mu po prostu grać.
Barwa? Szczerze powiedziawszy, zapowiedzi rosnącej potęgi dźwięku są przesadzone. Chyba że chodziło o to, o czym wyżej napisałem. I na koniec przestrzeń. Znowu, nie ma powiększenia sceny, ale dokładniejsze kształtowanie pogłosu sprawia, że przy zamkniętych oczach otacza nas realniejszy świat dźwięków. Jesteśmy bliżej oszukania siebie, że zechciało nam się oderwać tyłek od kanapy i przeżywać koncert z innymi ludźmi, jak to dawniej bywało.
W każdym aspekcie zmiana jest delikatna, ale odczuwalna. Synergia tych elementów daje poczucie, że jest lepiej. To słychać, czuć i widać, bo sprzęt na wysokich nóżkach wygląda godniej i zgrabniej.

Nikiel
Nie ma co owijać w bawełnę. Jest lepiej. O wiele lepiej.
Dźwięk rośnie, wręcz puchnie, zarówno pod względem tempa, jak i rysunku przestrzeni. Bas jest jeszcze szybszy, bardziej punktowy, wręcz błyskawiczny. Generalnie, poprawa dokonuje się wszędzie tam, gdzie ważna jest dokładność, szczegóły i precyzja.


Pakiet
Niklowe nóżki pozostawiłem pod źródłem, tańszy model pod wzmacniaczem. Tym razem różnica jest najmniejsza, ale nadal słychać poprawę w wymienionych aspektach.
Nie mam zamiaru słuchać dalej, bo będzie mnie to słono kosztować.

Czy warto?
Pytanie: „Czy warto?” jest źle zadane. Raczej warto, ale zajrzeć do portfela i policzyć, czy nas stać na takie fanaberie. Trzeba też spojrzeć krytycznie na system. Jeżeli cena komponentu przekracza 15 tysięcy i jesteście zadowoleni z obecnego efektu, to musicie spróbować. Radzę zacząć od razu od wyższego modelu. I tak na nim się skończy. Przynajmniej na razie…

 

 

proaudiobono o




Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 07-08/2015

Pobierz ten artykuł jako PDF