Cambridge Audio 851C/851A
- Kategoria: Systemy Hi-Fi
Cambridge Audio jest postrzegane głównie jako specjalista od systemów budżetowych. Firma zawojowała nasz rynek urządzeniami z segmentu 1500-2000 zł, ale było to kilkanaście lat temu. Inflacja zrobiła swoje i dzisiejsze odpowiedniki tamtych modeli plasują się w segmencie 2000-3000 zł.
Po drodze w katalogu CA pojawiła się droższa seria 850, ale chyba niewielu ten fakt odnotowało. Czyżby nikogo nie interesowało, co inżynierowie są w stanie skonstruować, gdy nad głowami nie stoi im księgowy?
Paradigm Mini Monitor v.7 + Sub 10
- Kategoria: Kolumny
W katalogu Paradigma, oprócz zestawów stereo i kina domowego, można znaleźć głośniki ścienne i sufitowe, a nawet odporne na wilgoć grające kamienie, przeznaczone do instalacji w ogrodzie.
Audiofilów najbardziej zainteresują klasyczne skrzynki z serii Signature, Studio i Monitor. W tej ostatniej znajdziemy dwa modele podstawkowe, trzy podłogówki, dwa głośniki centralne i dwa surroundy do montażu na ścianie. Niedawno w katalogu pojawiły się trzy subwoofery, zaprojektowane jako uzupełnienie serii: Sub 8, Sub 10 i Sub 12. Do redakcji trafił system 2.1 ze środka oferty.
Beethoven - The Symphonies
- Kategoria: Fonografia
Jeśli w tym samym roku jedna wytwórnia wydaje aż dwa nowe komplety symfonii Beethovena, to albo ktoś w zarządzie chce stracić pracę, albo coś jest na rzeczy. Warto się przyjrzeć, zwłaszcza że ta wytwórnia to Decca.
Daniel Barenboim i Riccardo Chailly. Dwie wybitne osobowości, o których często słychać w muzycznym świecie. Barenboim, choć znany głównie z pianistycznych kreacji, od pewnego czasu chętnie sięga po dyrygencką batutę. Nie waha się przy tym mieszać w światową politykę, wierząc najwyraźniej, że muzyka łagodzi obyczaje i potrafi pojednać nawet najbardziej zwaśnionych ludzi. Jego zespół West-Eastern Divan Orchestra składa się z młodych Żydów, Palestyńczyków i Arabów innego pochodzenia. Po raz pierwszy mają tam okazję poznać się na gruncie neutralnym i rozmawiają ze sobą nie tylko słowami, ale też językiem bardziej uniwersalnym. Projekt miał początek w 1999 roku i dziś można powiedzieć, że odniósł sukces. „Beethoven for All” to seria prezentująca w wykonaniu tej niezwykłej orkiestry symfonie i koncerty fortepianowe największego twórcy muzycznego humanizmu. Nas interesować będą symfonie, o których za chwilę. Najpierw jednak krótko o drugim bohaterze na ringu.
Riccardo Chailly zaczął karierę jako dyrygent operowy. Początkowo asystował w La Scali Riccardo Mutiemu. Później kontynuował tam samodzielną karierę. Dyrygenturę symfoniczną trenował jako szef Radiowej Orkiestry Symfonicznej w Berlinie, a także prowadząc gościnnie London Philharmonic Orchestra. Potem przyszedł czas na Concertgebouw i w końcu na orkiestrę lipskiego Gewandhausu, której szefuje od 2005 roku i z którą nagrał opisywany album z symfoniami Beethovena.
Pomysł wydania przez Dekkę obu kompletów w jednym roku faktycznie wydaje się szalony. Nie trzeba być specjalistą, by wiedzieć, że rynek jest nasycony albo nawet przesycony wykonaniami tego repertuaru. Ideę można zrozumieć dopiero po wysłuchaniu tych pięciopłytowych albumów. Wówczas stanie się nie tylko jasna, ale także znakomita!
Barenboim i Chailly to nie tylko ludzie pochodzący z różnych kręgów kulturowych. To zupełnie inne osobowości, a ich Beethoven jest tak różny, jakby te wykonania dzieliło nie kilka miesięcy, ale kilkadziesiąt lat.
W niektórych krajach teatry to nie tylko miejsca spotkań ludzi kultury, ale prawdziwe symbole dumy i jedności narodowej. Bywająca w nich publiczność cieszy się zarówno spektaklami, jak i samą obecnością w wyjątkowym miejscu, nie szczędząc na to pieniędzy i wysiłku. W rosyjskiej rzeczywistości takim centrum propagandowo-kulturalnym jest moskiewski Teatr Bolszoj.
Najsłynniejszy rosyjski teatr rozpoczął swoją działalność jako prywatna scena moskiewskiego prokuratora, księcia Piotra Urusowa. 28 marca 1776 roku caryca Katarzyna II podpisała dekret, pozwalający księciu na organizowanie w mieście przedstawień teatralnych, maskarad, balów i innych form rozrywki przez 10 lat. Początkowo zespół teatru stanowił jedną całość, a jego członkowie pochodzili z różnych zakątków Rosji i zagranicy. Wielu aktorów i śpiewaków rekrutowało się z absolwentów miejscowego uniwersytetu oraz gimnazjów, zapewniających wysoki poziom edukacji muzycznej.
Pierwszy gmach teatru zbudowano w rekordowym czasie sześciu miesięcy. Stanął na prawym brzegu rzeki Neglinnej, przy ulicy Piotrowskiej, od której wziął wkrótce nazwę. Premierowe przedstawienie odbyło się 30 grudnia 1780 roku. W stałym repertuarze znalazły się głównie opery komiczne kompozytorów włoskich i rosyjskich oraz spektakle baletowe. Utrzymanie sceny okazało się dużym wyzwaniem dla księcia i jego wspólnika, angielskiego rusofila Michaela Maddoxa. Po trwających ćwierć wieku przepychankach, zmianach na stanowiskach dyrektorów i właścicieli, instytucję ostatecznie przejął carat, włączając ją w 1806 roku pod kuratelę Zarządu Teatrów Carskich w Moskwie.
Zanim się to jednak stało, jesienią 1805 roku budynek doszczętnie spłonął, a zespół przez trzy lata tułał się po różnych scenach.
Samotność samorodków
- Kategoria: Historie
Muzykalność, uzdolnienia muzyczne, talent – te określenia słyszymy najczęściej, gdy mowa o ludziach, którzy w kontaktach z muzyką wykazują nieprzeciętną pojętność i umiejętności. Od półtora wieku psychologowie i pedagodzy zastanawiają się, jak zdefiniować te zjawiska, ustalić ich przyczyny, mechanizmy i reperkusje. Podsumowując ustalenia uczonych, można powiedzieć, że muzykalność to po prostu wrażliwość na muzykę; uzdolnienia –naturalna łatwość przyswajania wiedzy o muzyce i gry na instrumentach, zaś talent – uzdolnienia na tyle wybitne i dominujące w osobowości, że wokół nich koncentruje się życie jednostki.
Główne rozbieżności między koncepcjami psychologicznymi dotyczą wpływu środowiska na uzdolnienia muzyczne. Na ile fakt stymulowania dziecka przez rodziców, nauczycieli czy grupę rówieśniczą pomaga się ujawnić i rozwinąć tym uzdolnieniom. Innymi słowy: czy „samorodek” ma szansę zostać dobrym muzykiem, jeśli nie znajdzie zrozumienia, wsparcia (nie tylko materialnego; choć oczywiście ceny instrumentów są pewną barierą) i zachęty w otoczeniu? Czy gdyby Mozart urodził się w wielodzietnej chłopskiej rodzinie, skończyłby co najwyżej jako wiejski muzykant? A jeśli brak wsparcia dla uzdolnionego dziecka przybiera formę wręcz aktywnego zniechęcenia, barier prawnych, społecznych, kulturowych, nie mówiąc o ograniczeniach stwarzanych przez anatomię i fizjologię? Muzyczny samorodek zawsze jest samotny.
Białe i czarne
Ubóstwo to częsty problem, z którym zmagają się osoby zajmujące się muzyką – czy to na etapie edukacji, czy już zawodowej kariery. Nieobcy był też on Marian Anderson (1897-1993), słynnej amerykańskiej śpiewaczce operowej. Po śmierci ojca, sprzedawcy lodu i węgla, dziewczynka, solistka chórów kościelnych w rodzimej Filadelfii, nie mogła iść do liceum ani pobierać lekcji śpiewu. Dzięki wsparciu parafii baptystów udało jej się ukończyć szkołę średnią, ale do akademii muzycznej nie została przyjęta ze względu na kolor skóry. Anderson była Afroamerykanką, wnuczką niewolników. Największą barierą na jej muzycznej drodze okazały się przesądy rasowe.