Wilson Audio Sabrina X
test: 9/2022, cena: 109000 zł
Duże Wilsony wymagają dużych salonów i drogiej elektroniki. Tymczasem Sabrina X ma zapewnić te same wrażenia co wysokie modele, tyle że w typowych europejskich wnętrzach i przy udziale wzmacniaczy za kilka średnich krajowych.
Kompromis? Bynajmniej. W konstrukcji wykorzystano te same przetworniki, co we flagowcach. Z tych samych materiałów są też obudowy – to kompozyty na bazie żywic fenolowych, oznaczane literami X i S. Oba cechuje wysoka gęstość oraz cena ośmiokrotnie wyższa od konwencjonalnych surowców stolarskich. Oba też poddają się precyzyjnej obróbce (z dokładnością do 1/10 mm) i można z nich budować skomplikowane bryły, zachowując pełną powtarzalność. Są też odporne na czynniki zewnętrzne i upływ czasu.
Uroda wszystkich Wilsonów jest dyskusyjna; niektórzy mówią nawet, że to jedne z najbrzydszych kolumn na świecie. Nie dziwi to ani trochę, bo wzornictwo jest pochodną projektu akustycznego, a w nim liczy się tylko dźwięk. Jak zatem grają Sabriny X?
Opisy tym razem zastąpi pewna historia, zapewniam, że prawdziwa. Mój przyjaciel jest artystą, czynnym i cenionym. Sprzętem interesuje się jak każdy szanujący się muzyk, czyli w ogóle. Kiedy się spotykamy, nie rozmawiamy o pracy. On mi nie opowiada o swoich próbach i koncertach, a ja jemu o wzmacniaczach. Raz na ruski rok łamiemy jednak zasady i któryś rzuca: musisz tego posłuchać. On podaje mi nazwisko artysty, które na razie nikomu nic nie mówi. Ja włączam system stereo. Tym razem była szybka piłka: „Why Worry” Dire Straits. Minuta, może dwie – człowiek milczy. I widzę, jak po policzku płynie mu łezka.
- I jak?
- Czegoś takiego to (…) jeszcze nie słyszałem.
Źródło: HFM 01/2023
