HFM

artykulylista3

 

NAD C 368

052 055 Hifi 12 2017 001
Wzmacniacze NAD-a zawsze kojarzyły się z prostotą. Od początku firma koncentrowała się na tym, co najważniejsze, czyli na brzmieniu. Stąd zresztą jej sukces.

Sukces, dodajmy, oszałamiający, bo z garażowej montowni NAD wyrósł na jednego z największych producentów sprzętu hi-fi. Odpuścił sobie przenośne samograje czy słuchawki w cenie kilograma sera. Pozostał wierny klientom poszukującym budżetowego stereo, jednocześnie hołdując zasadzie, że sprzęt ma być rzetelnie zbudowany i niezawodny.




Od dłuższego czasu NAD produkuje także udane klocki z wyższej półki, ale – pomimo dobrych recenzji i satysfakcjonującej sprzedaży – opiera się pokusie windowania cen do stratosferycznych poziomów. Można powiedzieć, że dzięki temu ugruntował sobie opinię specjalisty od sensownie wycenionej, porządnej elektroniki. Polityka okazała się ponadczasowa, a klienci wywodzący się z klasy średniej albo do niej aspirujący – najpewniejsi.
Czasy się jednak zmieniają, a ludzie sięgają po nowinki techniczne. Kolejne z nich stają się standardami, jak choćby ostatnio pliki muzyczne. Prosty wzmacniacz zintegrowany to ciągle dobre rozwiązanie, ale NAD postanowił zrobić krok do przodu.

 

052 055 Hifi 12 2017 002Czegoś tu brakuje?


Budowa
Gdy patrzymy na C 368, nic tego nie zapowiada. Wprawdzie wzornictwo się zmieniło, ale nadal dominują prostota i funkcjonalność. Na płycie czołowej widać jedynie spore – niestety, plastikowe – pokrętło głośności, wybierak źródeł, zrealizowany na dwóch przyciskach, oraz wyjście słuchawkowe typu duży jack. Po wetknięciu w nie wtyczki kolumny są automatycznie odłączane. Przycisk na froncie uruchamia tryb standby. Właściwy włącznik zasilania umieszczono z tyłu, obok gniazda IEC.
Wszystko to składa się na skromny, choć wystarczający standard. Dwie rzeczy odróżniają C 368 od typowych integr. Pierwsza to wyświetlacz. Oczywiście, konkurencja stosuje je coraz śmielej, ale ten w NAD-zie naprawdę zwraca uwagę – jest duży, kolorowy i rozbudowany. Druga atrakcja to kółko nawigacji, podobne do tych z pilotów odtwarzaczy wizyjnych i telewizorów.

 

052 055 Hifi 12 2017 002Zasilacz zaraz za płytą czołową.


Wzmacniacz wyposażono w przetwornik c/a Burr Brown PCM1795 (32 bity/192 kHz). Nie jest to może specjalna nowina, ale „cyfrowość” dotknęła tu wszystkiego, co się dało zdigitalizować.
Zacznijmy od obsługi. Ustawień i dodatkowych opcji jest, jak na wzmacniacz, bardzo dużo. Poruszanie się po menu ułatwia wyświetlacz, który pokazuje m.in.: głośność wyskalowaną w decybelach, wybór źródła, szczegółowe ustawienia (regulacja barwy, balans, konfiguracja wejścia – zmiana nazwy – i jego parametrów: na przykład pełnopasmowe i filtrowane dla subwoofera). Matryca ma zapas i może wyświetlić znacznie więcej. Taka potrzeba pojawia się wraz z instalacją dodatkowych kart MDC lub przy aktualizacji oprogramowania. Przewidziano także opcję uczenia się kodów innych pilotów przez odbiornik podczerwieni.
Wzmacniacz wyposażono w moduł Bluetooth, działający w obie strony. Jako nadajnik obsługuje on na przykład słuchawki, ale zakres jego zastosowań może być szerszy.
Do dyspozycji są trzy wejścia analogowe, w tym jedno dla gramofonu z wkładką MM. Do tego cztery cyfrowe: dwa współosiowe i dwa optyczne. Dostęp do USB uzyskujemy po dokupieniu karty MDC. Dwa komplety terminali kolumnowych nie powalają jakością, ale przyjmą wszystko, co trzeba: banany, widełki i dość cienkie gołe przewody. Z rzeczy, które mogą się przydać: jest wyjście pre out. Potrzebne nie tylko do subwoofera, bo z tyłu znalazł się również przełącznik mono/stereo. Można dokupić końcówkę mocy C 268 i wtedy po zmostkowaniu (mono) będziemy mieli do dyspozycji monobloki. Jest też opcja bi-ampingu. Razem składa się to na ciekawy wybór pomiędzy dwiema konfiguracjami, które dają inne efekty brzmieniowe.

 

052 055 Hifi 12 2017 002Wzornictwo niby nadal proste,
ale to już nowy NAD.


Wzmacniacz jest lekki. Po rozkręceniu obudowy od razu widać, dlaczego. Nie znajdziemy tu potężnych transformatorów, ponieważ zasilacz jest impulsowy, a urządzenie pracuje w klasie D. Konstruktor skorzystał z gotowych (choć podobno modyfikowanych) układów Hypex UcDD102. Nie ma też okazałych radiatorów, bo końcówki mocy mieszczą się na dwóch małych płytkach drukowanych w centrum obudowy.
Z przodu widać zasilacz, z tyłu DAC i moduł Bluetooth. Regulacja głośności to cyfrowy układ sprzężony z pokrętłem. Trzeba przyznać, że działa precyzyjnie. Nie uświadczymy nierównomierności nawet na granicy ciszy, a duży skok daje możliwość dokładnego ustawienia poziomu głośności w dole skali. Cenne, zwłaszcza wieczorem.
Pilot jest skomplikowany, jak do dużego systemu AV. Ale też ma co obsługiwać.
Choć wzmacniacz wygląda na prostą stereofoniczną integrę, to w istocie jest znacznie bardziej rozbudowany. Tradycjonaliści skorzystają z podstawowych funkcji, natomiast miłośnicy najnowszej techniki będą mieli mnóstwo zabawy.

 

052 055 Hifi 12 2017 002W dolnym rogu phono,
obok przetwornik.

MDC
Koncepcja modułów MDC sięga u NAD-a czasów świetności kina domowego. Już wtedy zauważono, że technika cyfrowa rozwija się na tyle szybko, że dodawanie płytek jest najprostszym sposobem modyfikacji urządzeń. Wówczas myślano głównie o dekoderach wielokanałowych. Przyszłość przyniosła więcej zastosowań.
Jedną z opcji C 368 jest moduł odtwarzacza strumieniowego, obsługujący serwisy internetowe i sterowanie za pomocą urządzeń przenośnych. Jest on częścią systemu BluOS firmy BlueSound. Za tę kartę NAD liczy sobie 2000 zł. Jeśli się weźmie pod uwagę, że odpada wtedy zakup zewnętrznego urządzenia, nie wygląda to na zdzierstwo.
Inne opcje to karta z gniazdami HDMI, przygotowana do obsługi obrazu w rozdzielczości 4K. Wraz z rozbudową uzyskujemy dodatkowe wejścia cyfrowe (USB) i analogowe.
Obsługę modułów nadzoruje układ elektroniczny z przejrzyście zaprojektowanym menu.

 

052 055 Hifi 12 2017 002Regulacja głośności i mózg menu


Obsługa
Do „wypasionego” wyświetlacza podchodziłem z początku jak pies do jeża. Słuchając kolejnych płyt, zacząłem się do niego przyzwyczajać, by w końcu go polubić. Zabawa z regulatorami barwy i ustawieniami jest przednia i dopóki się nie znudzi, będziecie mieli radochę, jak z kolejki elektrycznej kupionej (niby) dziecku. Miło uruchamiać kolejne funkcje, chociaż na końcu i tak przyjdzie pora na „off”. I tu jest jeden błąd w sztuce. Display można przyciemniać w trzech krokach, ale i tak pozostaje zbyt jasny, kiedy zgasimy wszystkie żarówki w pokoju i chętniej popatrzylibyśmy na obracający się talerz gramofonu. Szkoda, że światełka nie można wyłączyć, bo rozprasza uwagę.
Regulacja głośności działa inaczej niż zwykle. Zarówno kiedy kręcimy gałką, jak i przyciskamy guzik na pilocie. Żeby zrobić trochę głośniej trzymamy, trzymamy i… trzymamy. Cyferki przeskakują, jak byśmy rozbili bank w jednorękim bandycie, a tu rośnie powolutku, jak rolnikowi. Czekanie może powodować irytację, zwłaszcza gdy chcemy szybko zrobić głośniej. Bo do ciszej jest „mute”. Z czasem się przyzwyczajamy i zaczynamy dostrzegać plusy takiego rozwiązania. Można sobie wyregulować co do decybela. Dla mnie bomba.

 

052 055 Hifi 12 2017 002Końcówka mocy Hypeksa.


Konfiguracja
Po dodaniu wszystkich rozszerzeń C 386 staje się centrum muzycznym, z którym będą współpracować wszystkie gadżety: smartfon, komputer, tablet i inne. Można go również wyposażyć w odtwarzacz strumieniowy. Do tego wystarczy podłączyć kolumny i – jazda. U mnie były to Audio Physiki Tempo VI.
Użytkownicy mogą się cieszyć muzyką z winyli i CD. W świetle takiej uniwersalności zabrakło tylko… pętli magnetofonowej. Tak, tak, kaseciaki znów stają modne, chociaż nikt im nie wróży wielkiego powrotu.

 

052 055 Hifi 12 2017 002Kolorowy wyświetlacz.


Wrażenia odsłuchowe
Co słychać? Tutaj znów miałem obawy. Klasa D nie jest moją ulubioną i najchętniej widuję ją w subwooferach. Na szczęście, większość niepożądanych atrakcji udało się odsunąć w cień, bo ma też swoje zalety, które NAD umiejętnie eksponuje.
Składanki Cata Stevensa, Beatlesów i jeszcze starsze – Presleya i Sinatry – ukazały równowagę tonalną, osiągniętą bez utraty zadziorności. Każdy fragment pasma „siedział” mocno w całości, a jednak wszystko było wyraźnie słychać, również na skrajach. To, co zwykle osiąga się ekspozycją, u NAD-a było w pewnym sensie oczywiste. Perkusja, szarpnięcia strun gitary czy uderzenia w talerze wychodziły naprzód. Dźwięk był jasny, ale podbudowany energicznym i szybkim basem. Ten, jakby dla kontrastu, starał się uderzać z wigorem, choć bez nachalności. W średnicy postawiono na przejrzystość, co zaowocowało czytelnie podanymi tekstami piosenek. Szczegóły artykulacji nie zostały jednak podkreślone. Zeszły nawet na dalszy plan, a mimo to każda głoska była rozpoznawalna dla ucha. NAD jest delikatny i nieabsorbujący. Tworzy relaksujący nastrój i się nie narzuca. Jednocześnie jest bardzo wygodny z punktu widzenia słuchacza. Uśrednia skoki pomiędzy forte i piano, co nie skłania do częstego sięgania po pilot.

052 055 Hifi 12 2017 002Po lewej miejsca na karty MDC.


Są jednak aspekty, które bardziej mi się podobały w starszych wzmacniaczach tej firmy. Pierwszy to przestrzeń. C 386 ogranicza się do wiernego odwzorowania pogłosów i robi to, chciałoby się powiedzieć, z aptekarską dokładnością. Niestety, nie buduje imponującej głębi. Przesuwa źródła do pierwszego planu, tym samym podkreślając czytelność. Przypomina działanie monitora bliskiego pola. Zaprawdę, powiadam Wam, to jest dźwięk zbliżony do odsłuchów w studiach. Każdy instrument jest podany wprost do ucha. Nie uronimy nawet ćwierćnutki, ale jeżeli pomyślimy o chórach w kościelnych nawach albo ECM-owskich pompach powietrza, pozostanie zacytować mojego kolegę: „to nie w ten room”.

052 055 Hifi 12 2017 002Komplet cyfrowy i analogowy.


Dynamika jest kształtowana dużymi planami. W osiąganiu wysokich poziomów głośności NAD jest zawodnikiem z pierwszej ligi. Różnicowanie mikro – pomija. Czyli zachowuje się, jak na klasę D przystało. Owszem, to są jej wady. Za to zalety, np. odwzorowanie barwy, są już bardzo dobrze oddane. Tak naturalnych gitar i hammondów dawno nie słyszałem w podobnej cenie. W ich brzmieniu pojawiła się trudna do zdefiniowania świeżość. W najbardziej skomplikowanych aranżach można docenić rozdzielczość i bogactwo sygnałów, okraszone świetnym rysunkiem basu. Są więc zarzuty i zachwyty, jak to w życiu bywa. Warto jednak spojrzeć na wspomniane wcześniej nagrania tak, jak robi to NAD – z lotu ptaka i wyłączając aparat analizy. Wtedy dochodzimy do ciekawego wniosku: te starocie brzmią świetnie! Zupełnie inaczej, ale w sposób tak samo oczywisty jak to, że po wtorku przychodzi środa. Brak elementarnej choćby głębi przestaje wówczas przeszkadzać. Muzyka brzmi, jakby Cat Stevens wczoraj wyszedł ze studia. Zaryzykowałbym mezalians i podłączył do systemu „średnie” Grahamy. To mogłoby być ciekawe przeżycie. Zresztą, spróbujcie sami.

052 055 Hifi 12 2017 002Terminale głośnikowe nie powalają
jakością, ale robią, co trzeba.


W muzyce klasycznej największą zaletą jest naturalność brzmienia instrumentów. Kolejną – plastyczność i spójność grup, uzyskana tak, jak na obrazach mistrzów impresjonizmu. Barwy, odcienie, plany. Patrzymy zawsze na orkiestrę jako na całość, aparat wykonawczy, nie grupę ludzi. Nie ma indywidualistów; jest partytura. Nadal brakuje głębi i lokalizacji poszczególnych źródeł, a przestrzeń zastępuje pogłos. Ale znów warto spojrzeć z góry, by dostrzec barwę. Ta wręcz oddycha odcieniami, które płynnie w siebie przechodzą. Z głośników płynie czysty relaks. Odpoczynek, obcowanie ze szlachetną paletą półcieni.
Przyznam, że inaczej spojrzałem na symfonie Szostakowicza. Do tej pory biła z nich wewnętrzna walka człowieka targanego skrajnymi emocjami: strachem na granicy paranoi, wewnętrznym cierpieniem, ale też porywami serca i romantycznym uniesieniem. Tu Dymitr okazuje się spokojny; wręcz widzę, jak dyryguje orkiestrą z dostojeństwem i kamienną twarzą. Czy to uśrednienie dynamiki? Na pewno. NAD w kwestii kontrastów jest więcej niż powściągliwy. W zasadzie uwalnia od sięgania po pilot, żeby nagle ściszyć, bo gruchnie i się sąsiedzi obudzą.
Na koniec najciekawsze: czy można pochwalić albo zganić jakiś fragment pasma? Górę, średnicę, bas? Zastanawiałem się nad tym długo i nie. Ten dźwięk jest nowym spojrzeniem na muzykę. Nową koncepcją, a może i „szkołą” NAD-a. Może też spojrzeniem w nowe czasy?

 

052 055 Hifi 12 2017 002Pilot.


Konluzja
Używam Nokii 6310i i nie wiem, co to są aplikacje. Czarno-biały wyświetlacz, brak dostępu do internetu i aparatu fotograficznego. Póki co, bez smartfonu się obywam, ale NAD-a zabrałbym ze sobą na wakacje. Już sobie wyobrażam letnie wieczory w Zaklikowie. Rozgwieżdżone niebo, dogasające ognisko i ten Cat Stevens do fajeczki nabitej Frog Mortonem. Tak samo słodki, egzotyczny i sycący.

 

nadc368 opinia

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 12/2017

Pobierz ten artykuł jako PDF