HFM

artykulylista3

 

Acoustic Masterpiece AM-201H

2833022017 001Japońskie wzmacniacze lampowe obrosły legendami dzięki takim markom, jak Kondo, Wavac, Shindo czy Air Tight. Każdy model, nieważne, nowy czy stary, wzbudza pożądanie, ale większość jest dostępna tylko dla zamożnych. A gdyby tak brzmienie Air Tighta można było kupić za… jedną trzecią ceny? Czyż nie ustawiłaby się kolejka?
 
To się okaże, bo właśnie pojawiła się nowa wersja zintegrowanego wzmacniacza Acoustic Masterpiece AM-201 z literką H – od „headphones”. Wzmacniacz, który miał premierę niespełna 10 lat temu, został ulepszony, a widocznym tego przejawem jest wyjście słuchawkowe. Nauszniki stały się modne nie tylko na ulicach, ale i w domu. Temat jest gorący i nowy wzmacniacz z Japonii wychodzi naprzeciw tej modzie. Od razu powiem, że sprosta egzotycznym konstrukcjom nausznym oraz dousznym. Zadowoli wymagających melomanów i lepszego nie trzeba.



Acoustic Masterpiece jest ściśle powiązany z Air Tightem. To siostrzana marka, co gwarantuje najwyższą jakość projektu, a w tym przypadku – znacznie niższą cenę. Producentem obu jest firma A&M Ltd. z siedzibą w Takatsuki City w aglomeracji Osaki, założona w 1986 roku przez Atsushi Miurę. Warto dodać, że jest on synem słynnego konstruktora urządzeń, które weszły do kanonu hi-fi i wywindowały Luxmana do czołówki japońskich producentów hi-endu. Pan Atsushi Miura senior współprojektował i, co ważniejsze, jako manager wprowadził na rynek cenione do dziś wzmacniacze, m.in.: MQ60 i przedwzmacniacze, np. CL-35.
Jako miłośnik i znawca techniki lampowej Atsushi Miura nie mógł się pogodzić z ekspansją tranzystorów. W 1985 roku odszedł z Luxmana na zasłużoną emeryturę, lecz długo nie odpoczywał. Już rok później, razem z Masami Ishiguro, założył firmę A&M (od inicjałów imion właścicieli) i zaczął produkcję wzmacniacza Air Tight ATM-1. Jeśli ten model i następne konstrukcje porównać do Mercedesa S-klasy, to po latach przyszedł czas na projekt dostosowany do możliwości finansowych szerszego grona miłośników lampowego brzmienia, a więc odpowiednik klasy A lub B. Tak powstała marka Acoustic Masterpiece, której nazwa (akustyczne arcydzieło) mówi sama za siebie.
Na międzynarodowej stronie Air Tighta znajdziemy tylko jedno aktualne urządzenie Acoustic Masterpiece – testowaną integrę AM-201H. Zaprzestano natomiast produkcji gramofonu T-01. Szkoda, bo imponował technologią i wyglądem.


 

2833022017 002AM-201H
jest zamknięty
w obudowie, ale łatwo
ją zdemontować.


Budowa
AM-201H nie jest duży, można by nawet powiedzieć: kompaktowy, podobnie jak Leben CS300, tylko wyższy, a przy tym, dzięki solidnej konstrukcji i transformatorom, nadspodziewanie ciężki. Wyeksponowanie go na półce stolika ze sprzętem sprawia, że mimowolnie zaczynamy cmokać. Wzmacniacz jest po prostu piękny! Idealny w proporcjach i subtelnie nakreślonej bryle. Znawcom będzie się kojarzył z latami 60. i 70., nazywanymi „złotymi latami hi-fi”.
Wysoka i gruba płyta czołowa z anodowanego (utwardzonego) aluminium wzbudza zaufanie oszczędnym wzornictwem. W górnej części znalazł się tylko okrągły, podświetlany żółtą diodą wskaźnik do sprawdzania biasu, z napisem „Air Tight”, zdradzającym koneksje z zamożniejszą rodziną. Ponieważ ustawianie prądu spoczynkowego odbywa się automatycznie, to okienko można potraktować jako ozdobne. Niektórzy jednak chcą być pewni, że lampy pracują prawidłowo. Właśnie dla nich jest ten wskaźnik.


 

2833022017 002Wzorowy porządek,
ale gęsto nie jest.


Dodająca smukłości pozioma linia podcięcia oddziela radełkowane pokrętła o średnicy niewielkiej, ale tak dopasowanej, że dobrze leżą w palcach. Pokrętła stawiają wyraźny opór i życzyłbym sobie, żeby tak działały wszystkie regulatory w sprzęcie grającym. Te zdradzają arystokratyczne pochodzenie. Takim samym pokrętłem włącza się wzmacniacz, jak i przestawia wskaźnik biasu na lewy i prawy kanał. Takim samym reguluje się głośność i wybiera jedno z czterech wejść liniowych.
Od góry i z boków wzmacniacz obejmuje blacha z wycięciami chłodzącymi. Można ją zdjąć, by stale patrzeć na czarujące pomarańczowym żarem lampy. Pokrywa odróżnia Acoustic Masterpiece AM-201H od poprzedniej wersji. Starsza miała tę część obudowy z egzotycznego drewna. Co kto lubi, ale moim zdaniem teraz wzmacniacz zyskał jednolity wygląd.


 

2833022017 002Solidne nóżki.


Z tyłu znajdziemy cztery wejścia RCA. Są tak solidne, że mogłyby się znaleźć w sprzęcie kilkakrotnie droższym. Wzmacniacz wyposażono w odczepy dla kolumn 4- i 8-omowych. Sygnał wyprowadzają terminale typu WBT. Gniazdo zasilania to standardowe IEC. Pod nim umieszczono  bezpiecznik.
Po zdjęciu pokrywy oczom ukazują się dwa rzędy lamp mocy EL84, w sumie osiem, po cztery na kanał. Dzięki tej konfiguracji uzyskano moc 2 x 22 W. Lampy sterujące to dwie 12AU7, a wejściowa – 12AX7. Jako że EL84 nie są tak efektowne, jak EL34, KT88 czy 300B, projektant mógł się obawiać, że jego dzieło nie będzie wyglądać rasowo. Niewykluczone, że z tego powodu umieścił bańki w obudowie. Jedna potężna czarna puszka zakrywa transformator sieciowy; dwie mniejsze – trafa głośnikowe. Dwa kondensatory Rubycon są mocno ściśnięte klamrami i ani drgną.


 

2833022017 002Jeden z najładniejszych frontów
wzmacniacza, jakie stworzono


Po odkręceniu spodu widać… znikomą liczbę elementów połączonych metodą przestrzenną (punkt-punkt). Autostrady przewodów krzyżują się pod kątem prostym, jak ulice Nowego Jorku, a nieliczne oporniki i kondensatory są wysokiej jakości. Rezystory są z pewnością węglowe, kondensatory sygnałowe to polipropyleny NCC Z oraz drogie Rel-Capy, zaś kondensatory filtrujące to Nichicony. Tak mała liczba elementów zastanawia i uzasadnia tezę: im mniej, tym lepiej.


Wrażenia odsłuchowe
Wzmacniacz przyjechał od dystrybutora z wygrzanym kompletem lamp, a więc i transformatory miały za sobą przynajmniej kilkadziesiąt godzin pracy. A jednak słuchając go przez miesiąc, zauważałem systematyczną poprawę brzmienia, szczególnie w zakresie bogactwa barw.


 

2833022017 002Oczko nie mruga, a kusi


Wzmacniacze lampowe kojarzą się z podkreśloną średnicą, co ma wynikać z charakteru i działania samych lamp elektronowych. Nie chcę z tą opinią polemizować, choć słuchałem kilku konstrukcji bardzo neutralnych. Nie chcę, bo akurat tę cechę konstrukcji lampowych lubię, mimo że w każdej jest inna i to jest dopiero przygoda odkrywania różnych aspektów brzmienia.
Doznania związane z Acoustic Masterpiece AM-201H zaczęły się bardzo ciekawie już po rozpakowaniu i podłączeniu go do kolumn Tannoy Monitor Gold Lancaster. To legendarny model, który stał w wielu brytyjskich studiach na przełomie lat 60. i 70. Z pewnością miksowano z jego pomocą album „Dark Side of the Moon” Pink Floydów w studiu Abbey Road, bo widać go na zdjęciach z sesji.


 

2833022017 002Wyjście słuchawkowe warte
trzecią część ceny wzmacniacza


O lampach EL84 mówi się, że są niedoceniane i to prawda. Przy swej naturalnej miękkości i delikatnej słodyczy są bardzo ekspresyjne i dynamiczne. Szczególnie, jeśli jest ich osiem i dają moc 22 watów na kanał. Przy skuteczności około 91 dB Tannoy lubi lampy, więc wzmacniacz nie napotkał problemów. Osiągany poziom głośności już na początku skali potencjometru pozwala przypuszczać, że również mniej skuteczne i wymagające prądowo kolumny będą z Japończykiem współpracować z ochotą, dając z siebie wszystko. Zawsze przy tej okazji przychodzi mi do głowy myśl, że jeden wat z lampy wydaje się „mocniejszy” od wata z tranzystora, ale to oczywiście tylko wrażenie akustyczne.
Jeśli średnica, to wokaliści i wokalistki przetestują urządzenie najlepiej. Z ciekawością sięgnąłem po album Raya Charlesa „Genius Loves Company” w specjalnym amerykańskim wydaniu Monster Music. Mnóstwo tu genialnych duetów, a wielobarwny bukiet głosów otwierają gospodarz i Norah Jones. Acoustic Masterpiece, choć to tylko dzieło elektroniczne, staje się niespodziewanie „trzecim kompanem” wokalistów. Delikatny, miękki i dość wysoki głos Nory Jones kontrastuje z niskim tembrem Raya Charlesa, którego charakterystyczna chrypka nabrała faktury ekscytującej słuchające nagrań kobiety i zaciekawiającej mężczyzn. Znakomita rozdzielczość i bogactwo niuansów właśnie w zakresie średnicy wzmagają wrażenia, kiedy para śpiewa równocześnie.


 

2833022017 002Radełkowane pokrętła
i przełączniki – przyjemność
użytkowania


Ten album jest również odpowiedni do przetestowania, jak wzmacniacz radzi sobie z planami sceny. Orkiestra jazzowa rozepchała się łokciami, szeroko i daleko wykraczając poza linię głośników w głąb, a także wszerz, co powitałem z radością. Zawsze mam chęć rozsunąć kolumny szerzej. Tylko ściany i logika ustawienia na to nie pozwalają.
AM-201H nie oferuje, jak wiele lampowców, stonowanej, zaokrąglonej góry pasma. Instrumenty dęte rozbrzmiewają pełnią barw, także w najwyższym zakresie. Ten blask nie jest powodowany ekspozycją wysokich tonów, ale ilością szczegółów w tym podzakresie. Puzony miło pieszczą uszy, a trąbki wibrują wysoko w przestworzach.


 

2833022017 002Wysokiej klasy złącza RCA.


Pełnię barw zyskuje też gitara Lee Ritenoura, a bas Marcusa Millera schodzi bardzo nisko. Nie jest trzymany w ryzach, jak przez końcówkę mocy ModWright KWA 100SE, do której wracam jak do punktu odniesienia. Ale nie spodziewajmy się tranzystorowego basu z lampy. Zresztą, czy ktoś by tego chciał?


 

2833022017 002Terminale typu WBT


Po kontrabas sięgnę za chwilę, bo oto cudowny duet z Rayem śpiewa Diana Krall. Jej głos jest tu ustawiony inaczej niż na autorskich albumach wokalistki. Wybrzmiewa nieco dalej od mikrofonu, a może to Acoustic Masterpiece wdmuchuje więcej powietrza pomiędzy artystów w studiu? Chyba nawet więcej niż pozwolił realizator nagrania.
Na składance „The Very Best of Diana Krall” jest wiele nagrań w różnych składach. W „’s Wonderful” scena z orkiestrą smyczkową jest rozłożona na szerokim tle przez genialnego realizatora Ala Schmitta, dbającego, niemal jak żaden inny, o równowagę brzmienia. Za to sama Diana jest na wyciągnięcie ręki. Jeszcze bliżej, niczym w klubie, kiedy siedzimy przy pierwszym stoliku, słychać ją w nagraniu „Peel Me A Grape”. Bogate brzmienie fortepianu Krall współzawodniczy ze schodzącym w najniższe rejestry kontrabasem. I wcale nie brakuje tutaj kontroli. Te niskie dźwięki rozlewają się tak, jak na dobrze nagłośnionym koncercie, właśnie w małej sali. Tak naprawdę brzmi kontrabas. To zasługa konstrukcji i lamp EL84, bo nawet Cary Audio 300B SE (mój lampowy odnośnik) nie trzyma basu w ryzach tak, jak Acoustic Masterpiece AM-201H.


 

2833022017 002Gniazda pod linijkę.


Najważniejsze wrażenie, jakie towarzyszy słuchaniu wokalistek i wokalistów, to naturalność głosów. A to najlepiej robił dotychczas trzykrotnie droższy Air Tight ATM 300. Nie mam go teraz obok, żeby porównać bezpośrednio, ale to ten sam charakter brzmienia i podobna klasa, co dziwi mnie w każdej minucie słuchania „malucha” z gustownym logo AM.


 

2833022017 002Bateria najlepiej zaaplikowanych
lamp EL84.


Jeszcze poważny test organów Hammonda, za którymi w klubie The Green Mill w Chicago zasiadła Patricia Barber. To cudowny instrument, o ile sprzęt potrafi oddać mikrowibracje i niuanse modulacji wibrujących głośników Leslie. To wszystko dostałem jak na dłoni – rozkosznie i dobitnie. Ale są i zaskoczenia. Pojawiło się mnóstwo szczegółów z klubowego tła, jak pstryknięcia palców kogoś z publiczności i oklaski – jak gdyby klaskał ktoś siedzący obok. Kontrabas w drugim utworze albumu „Companion” wręcz rozsadza kolumny.


 

2833022017 002Tak też można słuchać.

 

Wniosek: Acoustic Masterpiece nie stanowi dla niskich częstotliwości najmniejszej zapory, za to na swój lampowy sposób wzbogaca je w niesłyszane z „innych wzmacniaczy w podobnej cenie” barwy.
By sprawdzić brzmienie orkiestry symfonicznej, sięgnąłem po stare nagrania Dekki, zrealizowane w latach 60. XX wieku za pomocą tzw. „Decca Tree”, czyli specjalnie umiejscowionych mikrofonów. Otwarcie utworu „Carmina burana” pod kierunkiem Antala Doratiego wywołało dreszcze i zachęciło do podkręcenia potencjometru. Wzmacniacz odwdzięczył się niespodziewaną mocą, która wypełniła blisko 30-metrowy pokój, a nawet powiększyła go we wszystkie strony. Nie, nie do rozmiarów sali filharmonicznej, bo nagranie zrealizowano w studiu, choć z pewnością niemałych.


 

2833022017 002Transformator zasilający i wyjściowe zamknięto w osobnych
obudowach

„Cwał Walkirii” Wagnera i Londyńczyków pod Leopoldem Stokowskim daje sugestywne wyobrażenie potęgi orkiestry symfonicznej. Instrumenty dęte blaszane chcą dominować nad smykami, ale te, sklejone w potężną masę, mają siłę fal oceanu. Można stracić dech, słuchając naprawdę głośno. Natomiast smyczki w filmie „Psycho” z muzyką Bernarda Herrmanna okazują się naprawdę przerażające. Teraz już jestem pewien, że Acoustic Masterpiece nie szczędzi słuchaczom emocji, a nawet je wzmaga i doprowadza do euforii.

 
Konkluzja
Jeśli szukacie wzmacniacza, który przyciągnie wzrok zgrabną linią, zaoferuje szczegółowy dźwięk i dotrze do istoty muzyki, przekazując emocje zawarte nawet w tych osłuchanych czy zapomnianych nagraniach, to Acoustic Masterpiece AM-201H jest dla Was i zostanie z Wami na długo.

PS. Już za nim tęsknię.

 

 

Acoustic am201ho

 

 

 

 

 



Janusz Michalski
Źródło: HFM 02/2017

Pobierz ten artykuł jako PDF