HFM

artykulylista3

 

Harman/Kardon HK 3700

1726092015 04
Harman/Kardon jest doskonale znany wszystkim audiofilom, melomanom i miłośnikom kina domowego, ale niewiele osób pamięta, że firma, jako pierwsza w świecie, zbudowała urządzenie zwane amplitunerem.


 
W 1954 roku panowie Sidney Harman i Bernard Kardon skonstruowali ustrojstwo o nazwie Festival D-1000, składające się z przedwzmacniacza, tunera AM/FM i 30-watowego wzmacniacza lampowego, zamkniętych we wspólnej obudowie. Przez następne dekady amplitunery hi-fi były stałym punktem katalogu Harmana i nawet dziś dostępne są dwa modele.


 
Jako pierwszy na warsztat poszedł prostszy – HK 3700. To swego rodzaju ogniwo, łączące XX i XXI wiek.


Budowa
Wszystkie amplitunery Harmana, stereofoniczne i wielokanałowe, wyglądają niemal identycznie. Górną połowę frontu przykrywa pas ciemnego akrylu, pod którym schowano wyświetlacz. U dołu znajduje się długi szereg małych przycisków, umożliwiających pełną obsługę urządzenia. Jedyne pokrętło należy do potencjometru głośności, a najbardziej charakterystyczną cechą jest jaskrawa aureola wokół niego. Można ją przyciemnić albo wyłączyć. W lewym dolnym rogu zlokalizowano pełnowymiarowe wyjście słuchawkowe oraz podręczne wejście USB, oba zakrywane klapką. Wetkniemy w nie np. pendrive z nagraniami, ponieważ HK 3700 wyposażono w odtwarzacz plików FLAC, także tych 24 bity/192 kHz.

1726092015 01Tranzystory mocy obu kanałów na wspólnym radiatorze.


Widok tylnej ścianki ujawnia jeszcze silniejsze związki z cyfrowym światem. Dzieje się tak za sprawą sieciowego złącza LAN, dzięki któremu możemy podłączyć amplituner do routera i skorzystać z oferty niezliczonych internetowych rozgłośni radiowych. By to ułatwić, amerykański koncern oferuje do pobrania bezpłatną aplikację na urządzenia z Androidem oraz iOS. Oczywiście, projektanci HK 3700 nie zapomnieli o tradycyjnych źródłach dźwięku, na potrzeby których przygotowali aż pięć wejść liniowych, pętlę magnetofonową oraz dodatkową parę gniazd dla gramofonu. Osoby, które planują wykorzystywać Harmana w domowej instalacji kinowej, zainteresuje wyjście subwooferowe. Warto dodać, że amplituner automatycznie rozpoznaje podłączenie kolumn i sam załącza odpowiednie terminale głośnikowe.
W porównaniu z propozycją Cambridge Audio maszyna Harmana okazuje się zaskakująco lekka. Po części za sprawą plastikowego panelu frontowego; po części z powodu użycia zasilacza impulsowego. Wprawdzie mocno rozbudowanego, z osobnymi liniami prowadzącymi do sekcji analogowej i cyfrowej, ale próżno tu szukać ciężkiego transformatora. Na tej samej płytce co zasilacz zmieścił się jeszcze wzmacniacz słuchawkowy, natomiast resztę podzespołów ulokowano w dwóch osobnych modułach.
Na dnie obudowy umieszczono przedwzmacniacz oraz końcówki mocy, zbudowane w oparciu o tranzystory Sankena.

1726092015 01Pięć wejść liniowych plus phono.


Na górnym piętrze znalazło się miejsce dla sekcji cyfrowej, obsługującej także wejście LAN. Znajdziemy tam m.in. kość Frontiers Silicon Chorus 3, obsługującą radio internetowe, natomiast funkcję konwertera cyfrowo-analogowego pełni Burr Brown PCM5100, zdolny do pracy w trybie 32 bity/384 kHz. Na potrzeby HK 3700 jego możliwości ograniczono do 24/192.


Wrażenia odsłuchowe
Przez lata działalności Harman/Kardon wypracował firmowe brzmienie i HK 3700 się w nie wpisuje. Pasuje też do naszych wyobrażeń i wspomnień na temat urządzeń z lat młodości (własnej lub rodziców).
Od pierwszych dźwięków dało się zauważyć wyraźne zmiękczenie i ocieplenie dźwięku. Nie było to stereotypowo pojmowane lampowe granie, lecz skłaniające się raczej w stronę gramofonu i magnetofonu, czyli analogowej klasyki.
Największym atutem tańszego z Harmanów jest uniwersalność. Dowolny repertuar brzmiał na nim bez zarzutu, od pitolenia na skrzypkach, po ostre rockowe łojenie. Pod jednym wszakże warunkiem. W odtwarzaczu muszą lądować dobre realizacje.

1726092015 01Firmowy pilot – w tym przypadku trochę na wyrost.

 

Z tych poślednich nawet on nie jest w stanie wiele wykrzesać.Jeśli trudną do zdefiniowania muzykalność rozłożylibyśmy na czynniki pierwsze, to dostrzeżemy głęboki, gęsty i kontrolowany bas. Towarzyszyła mu plastyczna średnica, choć nie był to jeszcze poziom, przy którym widać migdałki u wokalistów. Całość wieńczyły lekko zaokrąglone wysokie tony, pasujące do reszty pasma. Nie wiem, czy konstruktorzy HK 3700 mieli taki zamiar, ale słuchając muzyki na amerykańskim amplitunerze chwilami przenosiłem się w lata młodości, zwłaszcza że najlepiej brzmiały na nim klasyczne numery rockowe. Od sprzętów sprzed kilku dekad maszyna Harmana zdecydowanie różniła się budową sceny. Pamiętam, że gdy słuchałem u kumpli muzyki na Radmorach i Merkurych, uwagę zwracała szerokość bazy stereofonicznej. Natomiast w przypadku Harmana nacisk położono na głębię – scena zaczynała się na linii głośników i sięgała daleko w tył.

 


Czy w tej beczce miodu znajdzie się łyżka dziegciu? Nawet dwie. Pierwsza to przejrzystość, która mogłaby być lepsza. Co prawda, HK 3700 nie maskował detali, ale wydaje mi się, że skupia się głównie na budowaniu ogólnego wrażenia „fajności” słuchania.
Druga łyżka smoły drzewnej dotyczy dynamiki. W skali makro HK 3700 sprawował się bez zarzutu – orkiestrowe tutti grzmiało z siłą pancerfausta. Ale już w skali mikro można by to i owo poprawić.


Konkluzja
HK 3700 to porządne i uczciwie wycenione urządzenie. Pod względem muzycznym przypomina nie do końca oszlifowany diament.


 

 

hk3700 o




Mariusz Zwoliński
Źródło: HFM 09/2015

Pobierz ten artykuł jako PDF