HFM

artykulylista3

 

Focal Listen

1619032017 001Po droższych słuchawkach z nowej oferty Focala, które testowaliśmy na łamach „Hi-Fi i Muzyki”, przyszedł czas na podstawowe. Mimo że Listen to model „startowy”, kosztują więcej niż niejeden flagowiec popularnego producenta.

Od strony wizualnej Listen nawiązują do starszych modeli Spirit. Dzięki temu są łatwo rozpoznawalne na ulicy.





Obudowy przetworników wykonano z wysokiej jakości plastiku, wykończonego na podobieństwo szczotkowanego aluminium. Francuzi przyłożyli się do tematu, bo na pierwszy rzut oka trudno rozpoznać, że to tworzywo sztuczne, a nie metal. Zastosowanie tego materiału pozwoliło zejść z masą do cywilizowanych wartości, co przy tej wielkości nauszników mogło stanowić problem.
Wewnętrzną stronę muszli zamykają grube poduszki z pianki termokształtnej, obszytej sztuczną skórą. Ten sam materiał wyścieła szeroki pałąk. Regulacja odbywa się w sporym zakresie, aczkolwiek osoby dysponujące pokaźną mózgoczaszką będą musiały korzystać z najszerszego rozstawu.

1619032017 002Wewnętrzna strona pałąka
i poduszki obciągnięte sztuczną skórą


Dynamiczne przetworniki mają 40 mm średnicy. Membrany z mylaru powlekanego tytanem mają charakterystyczne spiralne fałdy usztywniające.
Dzięki temu, że Listen są konstrukcją zamkniętą, bardzo dobrze izolują od odgłosów otoczenia.
Pomimo ponadprzeciętnej wygody noszenia, mają jedną wadę użytkową: w upalne dni mogą się w nich pocić uszy. Zwłaszcza w przypadku jazdy autobusem od nasłonecznionej strony. Za to w chłodniejszej porze okazały się komfortowe.
Listen wyposażono w miękkie etui podróżne oraz samolotową przejściówkę. Na sztywny, odpinany przewód nanizano mały mikrofon oraz uniwersalny jednoprzyciskowy pilot, który od biedy można wykorzystać do sterowania smartfonem. O ile jakiś amator kwaśnych jabłek będzie ich używał do słuchania muzyki z telefonu.

1619032017 002Obudowy z wysokiej jakości
plastiku, imitującego
szczotkowane aluminium.


Wrażenia odsłuchowe
Focale Listen dostałem do testu razem z Elearami („HFM 11/16”), jednak w przeciwieństwie do droższego modelu, z początku zrobiły na mnie nieszczególne wrażenie. Coś tam w nich popiskiwało, coś brzęczało, ale brzmienie nijak nie pasowało do oczekiwań wywołanych ceną i renomą producenta. Po tygodniu rozgrzewania średnica i wysokie tony się uszczegółowiły, jednak sytuacja w dolnych rejestrach nie uległa większej zmianie. Machnąłem ręką i zająłem się czymś innym.
Po kolejnych kilku dniach, gdy słuchawki miały za sobą blisko 200 godzin grania, doszedłem do wniosku, że soku malinowego się z nich nie wyciśnie i wziąłem się za testowanie. Przez kilka dni jeździłem w nich do pracy środkami komunikacji zbiorowej i poza anorektycznym brzmieniem nie miałem się do czego przyczepić. Komfort – super. Izolacja od hałasów zewnętrznych – bez zarzutu. Wygląd – świetny. Tyle że grać nie chciały. I już zamierzałem sięgnąć po rzadko używany pojemnik z jadem, trzymany na specjalne okazje i służący do pisania wyjątkowo kąśliwych recenzji, gdy nagle, cytując klasyka, „coś tam trzasło, coś tam prasło i wlazł niczym ostry nóż w masło”*. Innymi słowy: coś w Listenach pękło i słuchawki się otworzyły.
Nagle miałem przed sobą, a właściwie na głowie, zupełnie inne nauszniki niż przed tygodniem. Zacząłem słuchać na nowo.

1619032017 002Odpinany kabel.

Wygrzanym Focalom zdecydowanie chciało się grać. Bez względu na rodzaj muzyki, całkowicie angażowały się w zadaną pracę, nie kręcąc przy tym nosem na, kiepską niekiedy, jakość nagrań. Przy gorszych realizacjach, np. rockowych koncertach, priorytetem była ponadprzeciętna wartość artystyczna materiału, rytm, muzykalność oraz ogólne wrażenie. Z kolei przy odtwarzaniu nagrań audiofilskich ukazywały inne oblicze. Wtedy przybierały pozę poważnych nauszników pochodzących z renomowanej wytwórni, dla których najwyższe standardy realizatorskie są chlebem powszednim. A jaki oferują dźwięk w wartościach bezwzględnych?

1619032017 002Jednoprzyciskowy pilot
z logiem Focala.

Jeśli charakterystykę brzmienia wyobrazić sobie pod postacią 20-punktowego korektora, będącego trzy dekady temu obowiązkowym wyposażeniem „dużych wież”, to mielibyśmy do czynienia z lekkim „uśmiechem”, czyli z delikatnie uwypuklonymi wysokimi tonami i, o dziwo, podbitym basem.

Gdyby ktoś powiedział mi miesiąc wcześniej, że bas będzie jednym z największych atutów Listen, uznałbym go za wariata. A jednak! Po nagłym i niespodziewanym otwarciu niskie tony nabrały zdecydowania i motoryki. Bez względu na repertuar, bas nie pozwalał o sobie zapomnieć. Nie wyrywał się, co prawda, na pierwszy plan, ale praca sekcji rytmicznej w rockowych kapelach, kościelne organy czy kontrabas w jazzowym trio brzmiały bardzo dobrze. Równie efektownie prezentowały się wysokie tony. Wyraziste, detaliczne, choć bez nerwowości na przełomie ze średnicą, dodawały blasku starszym nagraniom muzyki poważnej, zaś w ostrych numerach rockowych skrzyły się niczym żywe srebro.

1619032017 002Słuchawki można złożyć
i schować do futerału.

Wobec powyższych atrakcji średnica mogła sprawiać wrażenie nudnej, a nawet wycofanej, ale nic podobnego. Wszystkie informacje były przekazywane prawidłowo; trudno także było zgłosić zastrzeżenia do neutralności. Jeśli poziomem zrównałaby się ze skrajnymi zakresami, mielibyśmy do czynienia z konstrukcjami wybitnymi, a tak Listen są tylko bardzo dobre.
Wszystkim jednak życzę takiego „tylko”.

1619032017 002Regulowany pałąk pozwala
dostosować rozstaw muszli
do wielkości mózgownicy.


Konkluzja
Gdy po miesiącu oddawałem słuchawki polskiemu dystrybutorowi, nie wierzył, że udało mi się wycisnąć z nich opisywane brzmienie. Przyjmujący sprzęt pracownik przyznał, że kilkakrotnie do nich podchodził i za każdym razem dźwięk był daleki od satysfakcjonującego. Wychodzi na to, że Focale Listen są żywą ilustracją starego polskiego przysłowia, mówiącego o tym, że pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł.

* Apokryficzna „XIII księga Pana Tadeusza”. Co trzasło i co wlazło, musicie doczytać sami.

 

1619032017 002Opakowanie to jednorazowe
pudełko z papieru.
Niespecjalnie reprezentacyjne,
ale łatwe do przetworzenia

 

 

FocalListen O

 

 

 

 

 



Mariusz Zwoliński
Źródło: HFM 03/2017

Pobierz ten artykuł jako PDF