HFM

artykulylista3

 

Naim Uniti Nova

4449022018 007Jeszcze do niedawna wytrawnego audiofila można było poznać po pączkującym sprzęcie. Wzmacniacz zintegrowany pączkował w monobloki i przedwzmacniacz, a odtwarzacz CD w transport, DAC i osobny zasilacz. Uniwersalne urządzenia zamknięte w jednej obudowie kojarzono głównie z wieżami stereo lub tanimi boom-boksami. A dziś?

Dziś należy się oswoić z myślą, że urządzenia typu „all-in-one” (zwane u nas swojsko „wszystkomającymi”) będą sobie poczynać coraz śmielej. Dzięki postępowi techniki, miniaturyzacji i coraz tańszym komponentom jakość ich brzmienia wcale nie musi oznaczać kompromisu na rzecz funkcjonalności. Niewykluczone, że już za kilka lat system złożony z wielu komponentów stanie się wyłącznie domeną audiofilskich purystów, a większość słuchaczy, choćby dla wygody, przejdzie na zestaw typu pojedyncze pudełko plus kolumny. Zapewne bezprzewodowe.





Przykład idzie z góry. Produkcją uniwersalnych urządzeń w jednej obudowie zajmuje się coraz więcej firm kojarzonych dotychczas z ekskluzywnym, lecz tradycyjnym sprzętem stereo, choćby Arcam, Musical Fidelity czy Sim Audio. No i oczywiście Naim, o którym złośliwi mawiali, że koncepcyjnie i wizualnie zatrzymał się w latach siedemdziesiątych. O tym, jak błędne jest to przekonanie, niech zaświadczy bohater dzisiejszego testu.

 

4449022018 001Nova to najwyższy model
w serii Uniti.

 

Budowa
Szok i niedowierzanie! Gdzie się podziały słynne „pudełka po butach” i zgrzebne szarości? Nowoczesne wzornictwo linii All-in-One, w której najwyższe miejsce zajmuje właśnie Uniti Nova to, jak na Naima, prawdziwa rewolucja. Zwartą i płaską obudowę wykonano z eleganckiego szczotkowanego aluminium, które nawet z daleka wygląda wreszcie jak metal a nie tani plastik. Prawą stronę przedniej ścianki przyobleczono w czarny akryl. Rządzą minimalizm i mądrze pojęta funkcjonalność.
W centrum akrylowej nakładki znalazł się duży, kolorowy ekran LCD, wyposażony w czujnik zbliżeniowy. Po prawej umieszczono cztery przyciski, a po lewej – gniazdo USB i słuchawkowe. Prawdziwą ekstrawagancję znajdziemy w nietypowym miejscu, bo na pokrywie urządzenia. Dominuje tam obracający się dysk swobodnie o rozmiarach płyty kompaktowej, który po włączeniu Uniti rozświetla się na biało. Podejrzewam, że wiele osób da się nabrać i w pierwszym odruchu pomyśli, że ma do czynienia z top loaderem. Tymczasem nic z tych rzeczy, bo odtwarzacza CD nie przewidziano. Ów tajemniczy dysk jest... przerośniętą gałką potencjometru, a jednocześnie znakiem rozpoznawczym wszystkich modeli serii All-In-One. Głośność wygodniej oczywiście regulować za pomocą pilota, lecz po co rezygnować z wykwintnego misterium, jakie zafundowali nam twórcy? Po wyciągnięciu ręki w stronę urządzenia ukryty w środku czujnik ruchu sprawia, że dysk ożywa, mieniąc się na bladoniebiesko. Kiedy zaczniemy nim kręcić, na obwódce wyświetlają się białe kreski pokazujące w przybliżeniu stopień natężenia dźwięku. Jednocześnie na ekranie pojawia się znacznie dokładniejsza informacja w postaci liczby. Regulacja głośności odbywa się aż w stu krokach, co pozwala na precyzyjne ustawienie żądanego poziomu.

 

4449022018 001To się nazywa efektywnie
zagospodarować przestrzeń.
W Salisbury nie znają pojęcia
„audiofilskiego powietrza”.

 

Kiedy odsuniemy się od urządzenia, podświetlenie dysku gaśnie, a z ekranu znikają cyferki.
Choć zawsze odnosiłem się sceptycznie do tego typu atrakcji (do dziś mdli mnie na wspomnienie niebieskich mrugających światełek w Gryphonie Mikado), to muszę przyznać, że twórcy Uniti Novy nie przekroczyli granicy dobrego smaku. „Reaktywny dysk” ładnie się komponuje z nowoczesnym wzornictwem urządzenia. Dla porządku dodajmy, że sam potencjometr jest mechaniczny, a jedynie sterowanie odbywa się w domenie cyfrowej.

 

4449022018 001Gigantyczny toroid sprawia,
że moc urządzenia wydaje się
większa niż deklarowane
80 watów.

 

Najciekawsze rzeczy ukryto oczywiście na tylnej ściance, tam, gdzie – mówiąc górnolotnie – tradycja przeplata się z nowoczesnością. Do naimowskiej tradycji należą z pewnością gniazda DIN, z których firma chyba nigdy nie zrezygnuje. I słusznie, ponieważ od strony technicznej przynoszą więcej korzyści niż powszechnie stosowane RCA. Złącza analogowe podzielono tu sprawiedliwie między oba standardy – użytkownik ma do dyspozycji dwa wejścia RCA i dwa DIN, a także pojedynczy zestaw DIN/RCA, służący jako wyjście np. do subwoofera. Tradycyjne są również naimowskie gniazda głośnikowe, które – jeśli nie zastosujemy specjalnych przelotek – przyjmą jedynie wtyki bananowe. W nową epokę przenosi nas za to więcej niż szczodrze wyposażona sekcja cyfrowa. Samych wejść jest tu aż pięć, w tym dwa optyczne, przyjmujące sygnał 24/96, oraz dwa koaksjalne RCA i jedno BNC. Te ostatnie akceptują zarówno sygnał 24/192, jak i DSD 64. W pakiecie otrzymujemy też drugie złącze USB typu A, slot na kartę SD, Ethernet oraz HDMI, jeśli chcielibyśmy zintegrować Naima z telewizorem. Zintegrować je da się zresztą ze wszystkim. Naliczyłem szesnaście konfiguracji, w których można używać naimowskiej „platformy sprzętowej”, ale podejrzewam, że kilka kombinacji i tak mi umknęło. Wymieńmy zatem te najważniejsze.

 

4449022018 001Płytka z układami cyfrowymi
i procesorem. Jak w pudełku
od zapałek.

 

Nova obsługuje Google Cast for Audio oraz AirPlay, a zatem może pracować jako streamer, do którego prześlemy muzykę z dowolnego źródła: komputera, tabletu bądź telefonu z technologią Bluetooth lub UPnP. Producent zapewnia, że system Wi-Fi w zakresie 2,4 i 5 GHz obsługuje teraz zupełnie nowy i wydajniejszy procesor, a pięciominutowy bufor pamięci ma sprawić, że nie będzie żadnych przerw w streamingu. Z naimowskim systemem zintegrowano też usługi Spotify czy Tidal. Mamy do nich bezpośredni dostęp dzięki osobnym ikonkom, które pokazują się na wyświetlaczu. Możemy również korzystać z radia internetowego oraz – to akurat opcja – z radia DAB. Wbudowana pamięć pozwala zapisać kilkadziesiąt tysięcy utworów, a rozszerzymy ją, dodając kartę SD. Obsługiwane są wszystkie formaty plików muzycznych, w tym WAV, FLAC, DSD, Apple Loossles, Windows Media oraz MP3. Firma oferuje też własną aplikację (regularnie aktualizowaną) na tablet bądź komputer, która umożliwia między innymi odtwarzanie muzyki w systemie multiroom i wiele innych atrakcji. Pomijam już tak oczywiste kwestie jak możliwość podłączenia dowolnych urządzeń zewnętrznych przez złącza analogowe bądź cyfrowe – od odtwarzacza CD po konsolę do gier. Mało? To nadmieńmy jeszcze, że Uniti można łączyć z innymi urządzeniami Naima, a także wyposażyć w zewnętrzny zasilacz.

 

4449022018 001Charakterystyczny druciany
„wąs” to antena Bluetooth.
Anteny Wi-Fi zostaly zatopione
w radiatorach.

 

A jak wygląda całe to bogactwo „pod maską”? Po zajrzeniu do wnętrza przypomniał mi się żart rysunkowy z okresu świątecznego obżarstwa: „Nic już w siebie nie wcisnę” – mówi korpulentna dziewczynka, którą ciężar przygiął do podłogi – „No, może jeszcze serniczek”.
W Naima nie wciśniemy już nawet serniczka. Wnętrze zostało zabudowane tak gęsto, że ledwo się w nim mieszczą resztki powietrza. Zastosowano architekturę wielopiętrową, przypominającą trochę indiańskie puebla: płytki są mocowane za pomocą śrub dystansowych, na nich montowane są kolejne płytki, itd. Jakim cudem wszystko nie interferuje tu ze wszystkim, pozostanie słodką tajemnicą inżynierów Naima. Podobnie jak niewrażliwość elektroniki na pracę potężnego zasilacza toroidalnego, który zapewnia wzmacniaczowi moc aż 80 watów przy ośmiu omach. Zajmuje on pół obudowy i niemal styka się z wrażliwymi elementami elektronicznymi. A co z brumem, tętnieniami i oddziaływaniem elektromagnetycznym? Naim raczy wiedzieć.

 

4449022018 001Cyfrowe sterowanie analogowym
potencjometrem i czujnik ruchu
w jednym.

 

Ze względu na ciasno zabudowane wnętrze, wszystkie płytki wykonano w technice SMD, która pozwoliła znacząco zmniejszyć zastosowane układy. Prawie nie zobaczymy tu pedantycznie prowadzonych kabli, z których Naim słynie. Są jedynie krótkie odcinki wychodzące do gniazd głośnikowych i kilka odczepów transformatora; pozostałe połączenia wykonano techniką powierzchniową. Charakterystyczny drut ciągnący się niemal przez całą szerokość obudowy to antena Bluetootha. Oprócz niej są jeszcze dwie anteny Wi-Fi, które postanowiono ukryć w radiatorach, żeby nie burzyć pięknych linii urządzenia.
A propos radiatorów – to kolejna zagadka. Olbrzymi zasilacz i mocne tranzystory powinny generować spore ilości ciepła, co z pewnością nie przysłużyłoby się delikatnemu procesorowi oraz innym układom. Tymczasem przez większość czasu radiatory pozostają ledwo ciepłe, nawet przy sporym wysterowaniu urządzenia. Mistrzostwo.
Jak deklaruje producent, końcówki mocy przeniesiono ze wzmacniaczy zintegrowanych Nait, a sekcję filtrów wykonano z przewlekanych kondensatorów najwyższej jakości. Cyfrowym sercem urządzenia jest wydajny procesor DSP SHARC 4. generacji, który, przy użyciu bufora RAM, dokonuje 16-krotnego nadpróbkowania sygnału. Do jego zadań należy też redukcja jittera.

 

4449022018 001W stereo i w kolorze.

 

Rozgrzewka
Wydawać by się mogło, że o wygrzewaniu urządzeń napisano już wszystko, a jednak niektórzy producenci nadal potrafią zaskoczyć. Uniti Nova trafiła do mnie w stanie dziewiczym, prosto z fabryki, nastawiłem się więc, że przez kilka pierwszych dni będzie brzmieć dość kulawo. Pomyliłem się. Urządzenie brzmiało koszmarnie nie przez kilka, lecz przez kilkanaście (!) dni, co ciekawe - tylko na wejściach cyfrowych! Podłączenie odtwarzacza CD lub zewnętrznego radia internetowego do wejścia analogowego sprawiało, że dźwięk błyskawicznie się wygładzał i nabierał spójności.

 

4449022018 001Logo zmieniło kolor i nie jest już
podświetlane na zielono.

 

Czyli dokładnie na odwrót, niż podpowiadałaby teoria i zdrowy rozsądek. Na tym nie koniec niespodzianek. Poprawa brzmienia nie nastąpiła płynnie (wtedy mógłbym podejrzewać, że ucho się w końcu poddało i przyzwyczaiło do złego dźwięku), lecz skokowo, po którymś włączeniu urządzenia. To kolejna, bodaj trzecia już, tajemnica Naima. Należy o tym koniecznie pamiętać, jeśli przyjdzie nam odsłuchiwać urządzenie całkiem nowe. Bądźmy cierpliwi i dajmy mu szansę.

 

4449022018 001Wszystko w jednym.

 

Konfiguracja
Odsłuch przebiegał w różnych konfiguracjach, które i tak nie wyczerpały możliwości urządzenia. Źródłami dźwięku były przede wszystkim Primare CD 32, z którego sygnał był dostarczany do koaksjalnego wejścia cyfrowego, pokładowe radio internetowe, iPhone – łączący się przez Bluetooth – oraz pliki z domowego komputera. Sygnał z Naima płynął przewodami Nordost Red Dawn do kolumn Dynaudio Contour 1.8.

 

4449022018 001Wyświetlacz.

 

Wrażenia odsłuchowe
Dla fanów marki mam dobrą wiadomość – mimo radykalnej zmiany wizerunku Naim pozostał starym dobrym Naimem. W tym brzmieniu odnajdziemy w zasadzie wszystkie charakterystyczne cechy, z jakimi od dekad kojarzy się firma z Salisbury. Kiedy po długiej rozgrzewce Uniti Nova odezwała się wreszcie pełnym głosem, przed oczami stanął mi testowany jakiś czas temu zestaw NAP200/NC-N 172 XS. Tak, to ta sama szkoła dźwięku! Może się różnić w szczegółach, jednak wspólnej proweniencji nie da się ukryć. Zainteresowanych odsyłam do tamtej recenzji, my tymczasem skupmy się na bohaterze testu.

 

4449022018 001Wyświetlacz.

 

Uniti Nova to przede wszystkim dynamika, żywiołowość i drive. One sprawiają, że na plan pierwszy wysuwają się właściwości rytmicznego każdego utworu. Jest to cecha, na której – w moim przekonaniu – zyskuje każdy repertuar, nawet ten spokojniejszy. Myślę, że dzięki Naimowi niejeden z nas powróci do dobrze znanych płyt i nagrań, a te nagle dostaną zastrzyk energii. Świetna dynamika to oczywiście zasługa rozbudowanej i dopracowanej sekcji zasilania, do czego Naim zdążył nas przez lata przyzwyczaić. Jednak owa cecha nie wynika jedynie z samych parametrów technicznych. Uważny słuchacz szybko dostrzeże, że dźwięk został tu skomponowany według zasady: „błyskawiczny, mocno podkreślony atak – krótkie, twarde wybrzmienie”. Dzięki temu wszystko wyda się nam żwawsze, ciekawsze i bliższe.

 

4449022018 001Kilka przycisków, czytelny
wyświetlacz i kosmiczne pokrętło
głośności.

 

Urządzenie potrafi kapitalnie oddać pracę sekcji rytmicznej, co sprawia, że jego styl można by określić jako „brzmienie klubowe”. Nie przypadkiem najlepiej słuchało mi się właśnie muzyki synkopowanej, gdzie bezpośredniość przekazu i podkreślenie rytmu wychodzą na pierwszy plan. Zarówno przy małych ansamblach, jak i rozbudowanych big-bandach wrażenie uczestnictwa w zdarzeniu muzycznym na żywo, dziejącym się tu i teraz, było naprawdę dojmujące. A przecież mówimy o sprzęcie, który, przynajmniej cenowo, dopiero się ociera o granicę hi-endu!

 

4449022018 001Marsjanie wylądowali!
Pokrętło rozbłyśnie, gdy wyciągniemy
ku niemu rękę.

 

Pamiętam, że opisując wspomniany wcześniej dzielony system Naima, narzekałem trochę na jednowymiarową przestrzeń, która skupiała się głównie na pierwszym planie. W Uniti Nova ten aspekt zupełnie przemodelowano, za co chwała brytyjskim inżynierom. Przestrzeń jest obszerna, z wyraźnie zaznaczoną głębią i szeroką bazą. Dźwięki bez trudu odrywają się od kolumn i potrafią wybrzmiewać daleko poza nimi, jeśli taka akurat była koncepcja realizatora. Istotna jest też jej uniwersalność. W przypadku kameralnych składów gros zdarzeń zostanie wypchniętych na pierwszy plan, w kierunku słuchacza. Natomiast przy liczniejszych zespołach, którym potrzeba więcej miejsca, plany zostaną cofnięte za linię bazy i rozpięte na łuku. W dźwięku pojawia się oddech, swoboda i dużo powietrza.

 

4449022018 001Znak czasów. Pięć „zwykłych” wejść cyfrowych, a do tego Ethernet, USB i HDMI (ARC).

 

Ma to olbrzymie znaczenie w repertuarze tzw. poważnym, gdzie scena nie może być zbyt ciasna, a sekcje instrumentalne – ustawione zbyt blisko siebie, jeśli całość ma przekonywająco imitować koncert. W fenomenalnie nagranych „Koncertach podwójnych” Vivaldiego pod dyrekcją Midori Seier oprócz pięknie odwzorowanej przestrzeni zachwyciło mnie ogniskowanie źródeł pozornych. Ostra lokalizacja nie pozostawiała wątpliwości, gdzie w danej chwili znajduje się solista i która grupa instrumentów włącza się właśnie do gry. Wrażenie obszernej przestrzeni łączyło się z wiernym odwzorowaniem akustyki wnętrza.

 

4449022018 001Rzut z tyłu.

 

Brzmienie smyczków zostało podane zamaszyście, bezpośrednio i „na twarz”. Lubię taką szkołę, choć wolę, gdy uzupełnia ją nieco bogatsza barwa. Akurat w tej dziedzinie Naim zawsze miał najmniej do powiedzenia. Barwa smyczków nie jest może monochromatyczna, lecz nie oczekujmy, że będzie się mienić setką odcieni. Wysokie tony wprawdzie nie wpadają w ostrość, ale są twarde i bezkompromisowe, co momentami może być nieco męczące. Bardzo dużo będzie tu zależało od sprzętu towarzyszącego; przede wszystkim zaś od samych głośników wysokotonowych.

 

4449022018 001Terminale głośnikowe akceptują tylko banany.

 

Inaczej ma się rzecz ze średnicą. Choć nadal trudno mówić o „lampowym” cieple i feerii barw, dźwięk ma wyraźnie kremową, przyjazną dla ucha fakturę. Ciekawie wypadają zarówno głosy ludzkie, jak i instrumenty solowe, mieszczące się w tym przedziale pasma. Solowe, ponieważ przy większych składach szczegółowość środkowego zakresu pasma nie jest imponująca. Było to słyszalne zwłaszcza w trudnym, gęstym repertuarze wczesnobarokowym („Grand motets” Giacoma Antonia Pertiego), gdzie liczne sekcje instrumentalne i chóry przeplatają się ze sobą w przeróżnych konfiguracjach, by na końcu spotkać się w potężnym tutti. Tutaj Uniti Nova szła trochę na skróty, stawiając raczej na ogół niż na szczegół. Szwankowała separacja planów, a czytelność niższej średnicy pozostawiała sporo do życzenia. Jestem jednak realistą i zdaję sobie sprawę, że aby przekonująco odtworzyć tak wyspecjalizowany repertuar, należy sięgnąć po sprzęt z wyższej półki i raczej nie w typie „wszystko w jednej obudowie”.

 

4449022018 001Elegancki pilot z czarnego akrylu
wyposażono w czujnik przechyłu.
Gdy wykryje ruch, przyciski
się podświetlają.

 

Konkluzja
Na koniec pokręciliśmy trochę nosem, ale tylko dlatego, że poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko. A przecież Uniti Nova ma być po prostu uniwersalną platformą sprzętową dla licznej grupy odbiorców o zróżnicowanych gustach muzycznych, korzystających z wielu źródeł muzyki. Ma też dowodzić, że urządzenie typu „all-in-one” może osiągnąć audiofilską jakość brzmienia, a ceniący wygodę użytkownik nie musi iść na kompromis. I te założenia Uniti Nova spełnia wręcz z naddatkiem (czy też „z ogonkiem”, jak mawiał Nikodem Dyzma).

 

naimuniti o

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 
Bartosz Luboń
Źródło: HFM 02/2018


Pobierz ten artykuł jako PDF