HFM

artykulylista3

 

Auralic Aries

hfm11 5006Oferta Auralica jest skromna, ale kompletna. Bez problemu można zbudować dzielony system wysokiej klasy. Jeszcze do niedawna urządzenia nie odstawały funkcjonalnością od podobnych rozwiązań konkurencji. Sytuację zmienia wprowadzony niedawno nietypowy transport sieciowy Aries.


Auralic Aries to pierwszy na świecie produkt, który umożliwia bezprzewodowy przesył plików DSD do przetwornika..


Koncepcja
Wygoda przechowywania muzyki na dysku sprawiła, że obsługa srebrnych i czarnych płyt urosła dziś do rangi ceremonii. Ale nawet pomimo łatwości zarządzania zbiorem plików zgromadzonych w komputerach PC, wiele osób nie chce wykorzystywać ich jako transportu w swoich systemach hi-fi.

Powodów jest wiele, a gabaryty, walory wizualne czy po prostu niechęć do komputerów to jedynie początek. Remedium dla audiofila stanowią wysokiej klasy odtwarzacze sieciowe i strumieniowe. Powstały po to, aby bez komputera, łatwo i wygodnie, można było przesyłać muzykę do systemu stereo. Jedne wymagają widocznego w sieci lokalnej dysku z plikami. Inne mają wbudowany własny. Mówiąc prościej: pełnią funkcję łączników pomiędzy zbiorem utworów, a przetwornikiem c/a.
Auralic Aries to właśnie takie urządzenie.

hfm11 5001

Aries jest w rzeczywistości znacznie mniejszy niż na zdjęciach


Konfiguracja
Konfiguracja jest banalna. Gdy się raz samodzielnie przejdzie cały proces, nagle wszystkie sieciowe zależności stają się oczywiste.
Aries musi być nieustannie połączony z domową siecią. Podłącza się go bezpośrednio do routera za pomocą kabla ethernetowego. Użytkownik musi zadbać o to, aby w tej samej sieci były dostępne zasoby plików, wraz z działającym serwerem, zgodnym ze standardami uPnP lub DLNA. Może to być np. fizyczny dysk sieciowy. Ale jeżeli się takowego nie posiada – nic straconego. Wystarczy zainstalować jeden z wielu darmowych programów, umożliwiających utworzenie serwera na komputerze. Dalej należy w nim udostępnić folder z muzyką, tak aby był widoczny w domowej sieci. Następnie Ariesa łączy się z przetwornikiem c/a za pomocą jednego z wyjść cyfrowych.
Kolejny krok to instalacja na iPadzie firmowej aplikacji Auralica – Lightning DS. iPad na razie jest niezbędny, ale w najbliższych tygodniach mają się pojawić wersje dla telefonów Apple’a oraz urządzeń opartych na Androidzie. Aplikacja pełni rolę bezprzewodowego interfejsu użytkownika; pilota, a zarazem odtwarzacza. Aries podłączony do sieci będzie widoczny w Lightning DS.

hfm11 5001

Wyjąwszy USB typu A, wejścia
cyfrowe to rynkowy standard.


Następnie trzeba go wybrać w opcjach programu i wskazać udostępniony uprzednio zasób z muzyką. Reszta jest intuicyjna. Na tablecie zostaje wyświetlona biblioteka plików. Można je sortować, dodawać do list i odtwarzać według własnego uznania. Przyjazna i prosta obsługa to spora zaleta Lightning DS.
Programiści Auralica pomyśleli też o osobach korzystających ze strumieniowych serwisów muzycznych. W Lightning DS uwzględniono obsługę WIMP-a, Qobuza, radia internetowego, SongCasta oraz apple’owskiego Air Playa. Jedyne, co subskrybent musi zrobić, to podać login i hasło do jednego z nich. Po tym zostanie zaindeksowana jego prywatna biblioteka. W praktyce to świetna sprawa, bo dostęp do tak samo wyglądającej listy odtwarzania niezależnie od urządzenia bardzo ułatwia życie. Auralic już zapowiedział, że w nadchodzących miesiącach będzie dodawał obsługę kolejnych serwisów muzycznych.
Gdy chce się korzystać z personalnej biblioteki, np. WIMP-a, muzyka jest przesyłana do Ariesa bezpośrednio z bazy tego programu. W takiej sytuacji do sieci nie musi już być podłączony lokalny, fizyczny nośnik plików.  

hfm11 5001

 


Budowa
Auralic Aries to niewielkie (7/25/20 cm) i lekkie (0,8 kg) urządzenie, o nietypowym, falistym i mocno futurystycznym kształcie. Przypomina nieco grubą książkę. Jego obudowa jest w całości plastikowa, dlatego osoby posiadające aluminiowe sprzęty Auralica mogą kręcić nosem. Ale jest w tym logika. We wnętrzu Ariesa zamontowano antenę Wi-Fi, która jest podatna na zakłócenia. To główny powód, dla którego zrezygnowano z aluminium. Inna sprawa, że po wzięciu do ręki Aries sprawia wrażenie srebrnego routera wartego kilkaset złotych.
Urządzenie jest dostępne w dwóch wersjach. Droższa ma wbudowane dwa niezależne zegary Femto dla wyjść cyfrowych oraz potężny, niskoszumny zasilacz Purer-Power. Model oznaczony jako LE ma standardowy zasilacz oraz tańsze zegary. Kosztuje o 2100 zł mniej.
Na górnej pokrywie Ariesa widnieje logo firmy. Dolna jest jej lustrzanym odbiciem. Zamontowano na niej gumową podkładkę, tabliczkę znamionową oraz zaślepki wkrętów spajających plastikowe elementy.

hfm11 5001

Droższa wersja ma zegary Femto i wypasiony zasilacz.
Wyświetlacz podobny do tego w modelu Vega.


Pomiędzy falistymi częściami obudowy znajduje się czarna skrzynka. Na jej bokach wykonano perforacje służące do odprowadzania ciepła. We front wkomponowano wyświetlacz. Pokazuje informacje dotyczące aktualnie odtwarzanego utworu, jego czas trwania, pasek postępu, numer na liście z piosenkami oraz włączone opcje losowego odtwarzania lub zapętlenia. Jest czytelny i można go wyłączyć pilotem.
Na tylnej ściance zamontowano cztery wyjścia cyfrowe. Optyczne, współosiowe oraz AES/EBU umożliwiają transport muzyki o maksymalnych parametrach 32 bity/384 kHz. USB typu A (płaskie) jest wymagane do obsługi plików DSD. Tuż obok znalazło się wejście USB, też płaskie. Dzięki niemu będzie można podłączyć do Ariesa dysk przenośny. Od strony sprzętowej rozwiązanie jest więc gotowe. W oprogramowaniu funkcja ma się pojawić w ciągu kilku tygodni.
Bliżej prawej krawędzi umieszczono gniazda ethernetowe oraz dla zasilacza.

hfm11 5001

Wnętrze nieprzeładowane
elektroniką.


Aries w środku to minikomputer oparty na Linuksie oraz firmowej platformie sprzętowej Tesla. Składa się z czterordzeniowego procesora ARM Cortex-A9 o szybkości 1 GHz, 1 GB pamięci DDR3 i 4 GB pamięci flash. Te podzespoły zapewniają moc obliczeniową wystarczającą do sprawnej obsługi każdego formatu audio.


System
W odsłuchach wykorzystałem słuchawki Sennheiser HD 800 ze wzmacniaczem Questyle CMA800R oraz kolumny KEF LS50 i monobloki NuForce REF9 V3SE. W roli DAC-a pracował Xonar Essence III. Był połączony z komputerem za pomocą konwertera S/PDIF Audiobyte Hydra-X+ i kabla koncentrycznego Forza AudioWorks.

hfm11 5001

 


Wrażenia odsłuchowe
Audiofile unikają nawet tych urządzeń sieciowych, które są skonstruowane z myślą o nich. Wielu jest przekonanych, że dodanie w systemie urządzenia przesyłającego muzykę bezprzewodowo tylko nastręczy im problemów. Pojawią się trudności w konfiguracji, no i przede wszystkim pogorszy się jakość dźwięku.


Auralic udowadnia, że tak nie jest. Po podłączeniu Ariesa okazuje się, że spadek jakości nie następuje. Jeżeli wejścia cyfrowe w przetworniku c/a różnią się między sobą brzmieniowo – na pewno to usłyszymy. Nie można jednak mieć o to pretensji do Ariesa.
Auralic nie powoduje spadku dynamiki czy rozdzielczości. Stereofonia pozostaje niezmieniona zarówno wszerz, jak i w głąb. Jeżeli jest plastyczna bez Ariesa, to po jego włączeniu nie zmieni się na gorsze. Może tylko barwa dźwięku ulegnie delikatnemu ociepleniu, co pokazuje, że urządzenie nie jest w stu procentach transparentne. Słuchawki HD 800 i kolumny LS50 czerpały z tego podniesienia temperatury barw pełnymi garściami. Ale nawet jeśli podłączy się Ariera do systemu o już ocieplonym przekazie, to wpłynie na niego nieznacznie. Z pewnością nie do tego stopnia, aby było źle.

hfm11 5001

 


Konkluzja
Aries to świetne urządzenie. Obsługa tabletem jest banalnie prosta i przyjemna. Konfiguracja również nie nastręcza problemów. Możliwość pobrania listy z serwisów takich jak WIMP to kolejny duży plus.
Ale najważniejsze jest to, że włączenie Ariesa do systemu nie powoduje degradacji dźwięku. Wiele osób tego właśnie obawia się najbardziej. Nie tym razem. Brzmienie jest naprawdę dobre, podobnie jak funkcjonalność. Polecam.

 

auralic o



Dawid Grzyb
Źródło: HFM 11/2014

Pobierz ten artykuł jako PDF