HFM

artykulylista3

 

Asus Essence One MKII Muses Edition

1821 0708 2015 01
Asus Essence One się nie zestarzał, choć od jego premiery minęły ponad trzy lata. Jednak w dobie popularności plików DSD i szybkiego rozwoju techniki to i owo można by już poprawić.

Inżynierowie Asusa mają tego świadomość. Ta powiązana z komputerami firma chce być na czasie. Dlatego leciwa jedynka doczekała się odświeżonej wersji.


 
Budowa
Essence One nie zmienił się przez lata. „Jedynka” i „dwójka” to w zasadzie takie same konstrukcje, zarówno z zewnątrz, jak i od wewnątrz. Dopisek MKII oznacza możliwość pracy z materiałem DSD, a dopisek Muses Edition –wzmacniacze operacyjne Muses 01, które zastąpiły układy fabryczne. Jeżeli ktoś się uprze, może do pierwszej wersji Essence One dokupić specjalną kość eprom, która umożliwi urządzeniu odtwarzanie plików DSD. Kości Muses 01 też są do nabycia osobno. Wszystkie te elementy można zamontować samodzielnie; zajmuje to kilkanaście minut i nie wymaga lutowania.

Nowy DAC Asusa zamknięto w sporej obudowie z aluminium. Góra, dół oraz boki stanowią „rękaw”, w który wsuwa się tackę z płytkami drukowanymi. Panele frontowy oraz tylny to osobne elementy. Nieco chropowaty wierzch zdobi logo z lwem. Tył to stal, a przód – szczotkowane i anodowane aluminium. Wzornictwo Muses Edition jest ciekawe, bo nieco pękate, a sam produkt – solidny i schludny.
Na przedniej ściance zamontowano włącznik zasilania z podświetlanym okręgiem oraz przyciski aktywacji upsamplingu, wyboru wejścia cyfrowego wraz z diodami oraz wyciszenia. Niestety, są plastikowe, co w cenie powyżej 3000 zł nie przystoi. Pokrętło regulacji głośności współpracuje z analogowym potencjometrem firmy Alpha. Działa płynnie, choć zdecydowanie powinno być aluminiowe.
Obok znajdują się diody, sygnalizujące aktualną częstotliwość próbkowania, w tym tryb „bit perfect”. Kolejne pokrętło, także plastikowe, steruje głośnością wyjścia słuchawkowego 6,3 mm. Większych uwag nie mam, choć przełączanie pomiędzy źródłami mogłoby być szybsze, a diody – bardziej stonowane.

1821 0708 2015 05
Diody wskazują częstotliwość próbkowania sygnału na wejściu.



Z tyłu znalazło się miejsce dla analogowego wyjścia RCA, a zaraz obok XLR. Trzy wejścia cyfrowe to optyczne, RCA oraz złocone USB typu B. Jest jeszcze przełącznik napięcia oraz gniazdo IEC z bezpiecznikiem, który można samodzielnie wymienić w razie awarii. Tył przetwornika trochę się grzeje. Na spodzie zamontowano cztery plastikowe nóżki z gumowymi podkładkami.

Wnętrze

W porównaniu z pierwszym Essence One, wnętrze MKII Muses Edition nie zmieniło się ani odrobinę. Na wspólnym laminacie ulokowano sekcje cyfrową oraz analogową. Zasilanie, oparte na transformatorze toroidalnym, znalazło się na osobnej płytce, podobnie układy z przyciskami.
Asynchroniczny odbiornik USB  to układ CM6631A (32 bity/192 kHz). Za konwersję c/a odpowiadają przetworniki Burr Brown PCM1795 (32 bity/192 kHz), po jednym na kanał. Rolę odbiornika sygnału cyfrowego pełni AKM AK4113VF. Wielozadaniowy układ DSP to procesor Analog Devices – ADSP-21261. Odpowiada za filtrację cyfrową oraz upsampling. Wzmocnienie sygnału na wyjściu słuchawkowym realizuje para popularnych kości LME49600. Przełączniki NEC-a oraz kondensatory Wimy i Nichicona to nieodłączne elementy serii Essence.
Wzmacniacze operacyjne to Muses 01. Są wymienne, osobno dla torów zbalansowanego i niezbalansowanego, ale raczej nie warto tego robić, bo to jedna z najlepszych dostępnych dziś opcji. W roli konwerterów I/V pracują w sumie cztery takie układy; kolejna para realizuje filtrację dolnoprzepustową. Trzy kości LM4562NA to bufory, a dwie LME49720 – wzmacniacz słuchawkowy.

1821 0708 2015 06
Para wyjść zbalansowanych w DAC-u za 3300 zł? No, no...



Konfiguracja

Do odsłuchu Essence One MKII Muses Edition wykorzystałem słuchawki Sennheiser HD 800, wzmacniacz Hegel H160, końcówki mocy Trilogy 992, przedwzmacniacz hybrydowy 908 oraz przetwornik c/a LampizatOr Level7 z lampami Psvane WE101D-L. Zagrały kolumny Gradient 6.0, Xavian Perla i KEF LS50. Okablowanie stanowiły łączówki i sieciówki Forza AudioWorks, a jako listwa sieciowa pracował Gigawatt PF-2.

Wrażenia odsłuchowe

Na brzmienie Essence One MKII Muses Edition bardzo mocno wpływają wzmacniacze operacyjne, które są w nim zamontowane. Wnoszą zmiany na tyle dobrze słyszalne, że nazywanie ich subtelnymi po prostu nie przystoi. Układy Muses 01 dają dźwięk ciepły, miękki i nasycony. Ale też rozdzielczy i przestrzenny. Na pierwszym miejscu zawsze jednak stoi muzykalność, która zapewnia nieprzeciętną przyjemność z odsłuchu.
Essence One MKII gra analogowo i ubarwia brzmienie, zarówno jako sam DAC, jak i w roli przedwzmacniacza słuchawkowego.
Dźwięk jest nasycony i dociążony. Taka prezentacja jest podlana rozdzielczym i przestrzennym sosem. Owszem, przetwornik Asusa nie jest mistrzem detaliczności i stereofonii. Wieloplanowość sceny też nie sprawi, że odbiorca zacznie przecierać oczy ze zdumienia. Ale nawet mimo to, te aspekty trzymają pewien bezpieczny poziom, a uwaga odbiorcy jest skupiona na dźwięczności instrumentów i plastyczności dźwięku. Essence One MKII to sprzęt, przy którym się wypoczywa.
Pierwszy plan jest podany dość blisko. Stereofonia, choć umiarkowana, okazuje się zadowalająca. Wzmacniacz słuchawkowy ma trochę niższą temperaturę barw, ale jest też nieco bardziej punktowy i żywiołowy. Jakościowo na tyle dobry, a pod wieloma względami uniwersalny, że słuchacza nieprędko najdzie ochota na zastąpienie go innym.

1821 0708 2015 06
W tej cenie pokrętła i guziki powinny być aluminiowe.


Nowy Essence ma wbudowaną funkcję ośmiokrotnego upsamplingu. To programowe zwiększanie częstotliwości próbkowania grup sygnałów 44,1 kHz i 48 kHz oraz ich wielokrotności do, odpowiednio, 352,8 kHz i 384 kHz. Dopiero w takiej formie dane trafiają do kości c/a. Dźwiękowo nie zawsze jest dobrze, bo przekaz po upsamplingu staje się bardziej miękki, kameralny i jeszcze cieplejszy. Dla niektórych to może być już za dużo. Ale warto sprawdzić we własnym systemie.
Produkt Assusa gra przyjemnie i muzykalnie, co trzeba brać pod uwagę przy konfiguracji systemu. Jeżeli wzmacniacz gra miękko i słodko, to rozsądnie będzie dobrać kolumny o naturalnej barwie. Warto też pamiętać, że nawet tak dobre kości jak Muses 01 można wymienić. Jeśli ktoś lubi eksperymenty, czeka go dużo frajdy.

Konkluzja

Dodanie obsługi plików DSD oraz świetnych wzmacniaczy operacyjnych to bardzo dobra decyzja. Usprawiedliwia wzrost ceny w stosunku do modelu bazowego. Odświeżony Essence One gra naprawdę dobrze, na analogową modłę. Okazuje się też bardzo funkcjonalny i nie popełnia krytycznych błędów. Asus się uczy, nadąża za trendami, a my czekamy na ciąg dalszy.





asusessenceone o




Dawid Grzyb
Źródło: HFM 07-08/2015

Pobierz ten artykuł jako PDF