HFM

artykulylista3

 

Ayre DX-5 DSD

54-56 02 2014 01
Ayre działa na high-endowym rynku od 1993 roku. Deklaracja firmy jest jasna – dostarczać brzmienie najwyższej jakości, łączące realizm przekazu z przyjemnością odbioru. Sprawdzamy, czy spełnia się w przypadku odtwarzaczy wieloformatowych. Do testu trafił DX-5 DSD.


Budowa
Ayre DX-5 DSD to uniwersalny odtwarzacz audio/wideo. Zakres obsługiwanych formatów może przyprawić o zawrót głowy. DX-5 czyta wszystkie współczesne rodzaje dysków optycznych, począwszy od Blu-raya (BD-Video), poprzez DVD-Video, odchodzące w mroki historii DVD-Audio, niespełnione SACD, nadal mające się dobrze CD, podkręcone HDCD, po nagrywane w domowych warunkach CD-R/RW, DVD±R/RW, DVD±R DL czy BD-R/RE.
Jeśli któregoś z formatów sam nie dekoduje, to wyjściem HDMI przesyła oryginalny sygnał do urządzenia zewnętrznego.
Obudowę wykonano z profili i grubych blach aluminiowych. W testowanym egzemplarzu wszystkie mają drobno szczotkowane powierzchnie. Dostępna jest także wersja anodowana na czarno.
Jakość obróbki jest perfekcyjna, dzięki czemu odtwarzacz można wziąć za jeszcze droższy. Napęd Blu-ray ma plastikową szufladę, która w zestawieniu z monolitem obudowy sprawia wrażenie delikatnej. Jej działaniu nie można jednak nic zarzucić.

54-56 02 2014 02

Wnętrze wypełnione po brzegi.


Niebieski wyświetlacz przekazuje podstawowe informacje na temat rodzaju płyty, formatu plików, odtwarzanych utworów, połączenia ze źródłem USB i siecią LAN. Po jego obu stronach znajdują się kolorowe diody sygnalizujące tryby pracy. W niewielkim wyfrezowaniu umieszczono przyciski sterujące podstawowymi funkcjami. Gniazdo USB osłania zaślepka.
Projekt jest czysty wzorniczo, a większość funkcji dostępna tylko z pilota. Sterownik z mnóstwem przycisków nie budzi skojarzeń z hi-endem, ale trzeba się z nim zaprzyjaźnić.
Tylną ściankę wykonano równie perfekcyjnie jak frontową. Znalazły się na niej wejście USB do przetwornika c/a (asynchroniczne, przyjmujące sygnał do 24 bitów/192 kHz), wyjścia analogowe (RCA i XLR), wyjścia cyfrowe AES/EBU, HDMI audio i A/V, kompozyt oraz sieciowe RJ-45. Pod gniazdem zasilania ulokowano złącza komunikacyjne systemu Ayre oraz zestaw mikroprzełączników służących do wyboru trybu serwisowego i zaawansowanych ustawień filtrów cyfrowych.

54-56 02 2014 03

Wyjścia HDMI i kompozyt oraz AES/EBU. LAN nie przesyła danych strumieniowych.


Temperatura pracy urządzenia wymogła zastosowanie wentylatora. Wnętrze zagospodarowano w całości. Ayre przywiązuje dużą wagę do jakości zasilania. W DX-5 rozdzielono linie zaopatrujące w prąd tor audio i wideo. Zgodnie z filozofią firmy, transformatory to konstrukcje typu E-I. Większy ma moc 100 VA, mniejszy 50 VA. Ayre stosuje filtry RFI własnego projektu, oddzielne dla każdego trafa. Wspiera je bateria kondensatorów o łącznej pojemności 33000 µF i układy scalone Texas Instruments, stabilizujące napięcie. Oddzielne zasilanie ma także tor USB. Płytki sygnałowe schowano pod ekranem. Widać liczne elementy dyskretne, układy scalone, mieszany montaż. Trudno odczytać, jakich przetworników użyto. Instrukcja wspomina jedynie, że wykorzystano 16x oversampling i kilka zegarów taktujących o bardzo niskim jitterze, a także firmowy filtr cyfrowy MP (minimal phase). Tor analogowy jest zbalansowany, z zerową pętlą globalnego sprzężenia zwrotnego.

Konfiguracja
W czasie testu odtwarzacz wędrował pomiędzy dwoma systemami – głównym stereo oraz multimedialnym, wyposażonym w TV LCD i konsolę gier. W stereo wykorzystywałem go jako odtwarzacz CD/SACD. W drugim zestawie konfigurowałem ustawienia DX-5 oraz poznawałem jego możliwości multimedialne.
Wgląd do 128-stronicowej instrukcji (po angielsku) okazał się koniecznością. Ekran TV można nazwać górnolotnie oknem na świat. Inna sprawa, czy taki świat nam odpowiada. W przypadku Ayre staje się jednak niezbędny. Tylko dzięki niemu można się dostać do menu konfiguracji oraz odtwarzania plików. W przypadku DVD czy Blu-raya jest to naturalne; można powiedzieć, że działa samo, ale w DX-5 menu ekranowe służy także do wyboru wszystkich typów plików (audio, wideo, obrazy) oraz źródła ich odtwarzania (płyta w napędzie, pamięć USB). Łatwiej będzie wykorzystać Ayre jako DAC USB i odtwarzać pliki z komputera, wykorzystując jego własne oprogramowanie.

54-56 02 2014 04

Wejście USB do DAC-a oraz wejście DSD w formacie HDMI.


Okazuje się, że Ayre potrafi także przeglądać zasoby sieci domowej. Według instrukcji, gniazdo LAN służy tylko do aktualizacji oprogramowania odtwarzacza (sprawdziłem, było aktualne) oraz dostępu do sieciowych zasobów powiązanych z płytami Blu-ray. Jednak po podłączeniu i wykryciu sieci Ayre bez problemu odnalazł serwer NAS i inne aktywne komputery. Możliwe było także odtwarzanie znajdujących się tam plików graficznych, filmów oraz muzycznych MP3. Przez LAN nie zagrały natomiast pliki WMA. Trochę szkoda, ale w tym obszarze DX-5 umie i tak więcej, niż zapowiada instrukcja.
W czasie użytkowania odtwarzacz mocno się nagrzewa i trzeba mu koniecznie zapewnić wentylację. Ciepły pozostaje nawet w pozycji stand-by. Producent uprzedza, że pełnię możliwości osiąga po minimum 100 godzinach grania, ale okres ten może się wydłużyć nawet do 500 godzin.

54-56 02 2014 05

Ascetyczne wzornictwo skrywa bogatą funkcjonalność.


W czasie odsłuchów Ayre grał ze wzmacniaczem Audio Research VSi60/KT120 i kolumnami ATC SCM-35. Jako odtwarzacz odniesienia wykorzystałem Audio Researcha CD-7. Urządzenia, połączone przewodami Fadel Coherence One, stały na stolikach StandArt STO i SSP. System grał w pomieszczeniu o powierzchni 36 m².

Wrażenia odsłuchowe
Głównym założeniem testu była ocena możliwości brzmieniowych Ayre DX-5 DSD w systemie stereo. Od pierwszych odsłuchów odtwarzacz zdeklarował się po przyjaznej stronie mocy. Określiłbym ją jako analogową i zgodną z naturą muzyki.
Brzmienie DX-5 jest łagodne łagodnością mędrca, który wie, że nie musi krzyczeć, by został usłyszany. Potrafi jednak budować napięcie i wzbudzać emocje poprzez bogactwo wypowiedzi. Takie właśnie jest przesłanie Ayre. Przekazuje muzykę w sposób płynny, pozornie ugładzony i skondensowany. Pozornie, bo to tylko zabieg mający uprzyjemnić odsłuch. W rzeczywistości nie polega on na pozbawianiu muzyki dramaturgii; raczej na przemyślanym sposobie narracji. Opowieści zaplanowanej od wstępu, poprzez rozwój akcji, jej kulminację, aż po ostatnie wybrzmienie. Po zakończeniu jednej chętnie prosimy o następną i trudno mieć dosyć.

54-56 02 2014 06

Napęd Blu-ray.


Historie są wciągające, barwne i wiarygodne. Pomimo możliwych do wychwycenia technik upiększających, realizm nie ulega osłabieniu. Brzmienie DX-5 opiera się na bogactwie barw i ich nasyceniu. Kolory są delikatnie ocieplone; trudno temu zaprzeczyć i trudno mieć za złe. Dzięki nim muzyka nigdy nie brzmi jałowo ani beznamiętnie. Brzmienie pozostaje płynne, a kiedy trzeba – potrafi wystrzelić fontanną dźwięków. Dotyczy to nawet darzonych sentymentem, a trudno strawnych dla audiofila nagrań z lat 80.
Muzyka nie jest rozbijana na atomy, a mimo to słychać każdy szczegół. Nadążając za jej nurtem, nie jesteśmy rozpraszani przez zaskakujące bodźce. Ayre serwuje to, co intuicyjnie spodziewamy się usłyszeć. Tak jak w oklaskach publiczności spodziewamy się zobaczyć uderzające o siebie dłonie, a nie suchy trzask desek.

 


W porównaniu z Ayre brzmienie Audio Researcha CD-7 ma więcej lekkości w zakresie wysokich tonów, przy podobnym nasyceniu dźwięku. Sytuacja ulega zmianie z płytami SACD. Wtedy lekkości przybywa. Zmiana proporcji wysokich tonów wpływa na nieco inny odbiór muzyki, której klimat staje się bliższy „brzmieniu nowoczesnemu”. Więcej uwagi skupiają na sobie skraje pasma. Obiektywnie SACD gra pełniejszym i bardziej realistycznym dźwiękiem. Szczególnie wyraźna przemiana dotyczyła brzmienia werbla w jazzowym trio, który nabiera bardziej bojowego charakteru. Na przemianie zyskują nagrania klasyczne. Muzyka fortepianowa, barokowa, kameralistyka nabierają wigoru. W symfonicznych tutti pojawia się mocniejsze uderzenie, ale wkrada się niepokój. Tak jakby trudnej było zapanować nad kumulacją dźwięków.

54-56 02 2014 07

Wielki pilot multimedialny.


W trakcie odsłuchów nie potrafiłem w locie porównać warstw CD i SACD płyt hybrydowych (odtwarzacz przełączał się tylko pomiędzy 2Ch i MCh), więc to wrażenie opiera się na porównaniu różnych nagrań. W ocenie potęgi symfoniki najlepszy efekt uzyskałem z płytami HDCD. Ten format zapewnił w moim systemie najlepszą równowagę pomiędzy barwą, detalicznością i uporządkowaniem.
Najmniej zmiana formatów wpływała na bas. Ten pozostawał nasycony i masywny. Dzięki dobrej kontroli nie tracił tempa, a dzięki wyrazistości towarzyszył każdemu repertuarowi w odpowiedniej proporcji. Muzyce barkowej nie dodawał żałobnych akcentów, a rockowej zapewniał fundament. Nawet w cichych fragmentach stopa perkusji pojawiała się punktualnie i odczuwalnie. Wszystko zgodnie z obietnicą.

Konkluzja
Ayre DX-5 DSD to uniwersalne źródło cyfrowe o analogowym brzmieniu. Z mądrością łączy w sobie te dwa światy.

 

 

54-56 02 2014 T

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Autor: Paweł Gołębiewski
Źródło: HFiM 02/2014

Pobierz ten artykuł jako PDF