HFM

artykulylista3

 

Nagrody roku 2017 - końcówki mocy

1543012017 001



Nagrody roku końcówki mocy

 

 

 

1543012017 027

 

 

 

 

 

ModWright Instruments KWA 100SE test: 3/2016, cena: 26000 zł



1543012017 001

 

Muzykalność, dobrze zorganizowana przestrzeń i naturalne ciepło to cechy amerykańskiej końcówki mocy projektu Dana Wrighta i Alana Kimmela. Nie trzeba się tych walorów doszukiwać – są czytelne; wręcz pchają się na afisz. KWA 100SE eksponuje realizm muzyki, tworzony przez dźwiękowe kontrasty. W fotel wgniata bas z albumu „Companion” Patricii Barber, a wibrujące pod jej dłońmi organy Hammonda wywołują mrowienie na skórze. Słodki fortepian Davida Chesky’ego i mruczący kontrabas kontrastują z metalicznym blaskiem czyneli na płycie „Club de Sol”. Kontrabas jest konturowy i wielobarwny, kiedy wirtuoz puszcza strunę swobodnie. A oklaski publiczności – tak naturalne, jakbyśmy sami siedzieli w klubie i klaskali. KWA 100SE jest rzetelny i precyzyjny. Dla części z Was będzie to ostatni wzmacniacz, jaki kupicie. I słusznie, bo z łatwością opiera się konkurencji.

 

 

Przeczytaj cały test urządzenia

 

1543012017 025

Emotiva XPA Two Gen 3 test: 9/2016, cena: 5250 zł

wyroznienie2017

 

Emotiva trzeciej generacji zawdzięcza swą wydajność zasilaczowi impulsowemu, który może dostarczyć nawet 3 kW mocy ciągłej. Tor sygnałowy to moduły z tranzystorami bipolarnymi JNW0302G/NJW0281G, po trzy pary na kanał, skonfigurowane w układzie symetrycznym i pracujące w klasie AB. Każda z końcówek może dostarczyć 300 W przy obciążeniu 8-omowym. Jeśli pierwsze wrażenie się liczy, to w przypadku Emotivy XPA Two jest ono piorunujące. W dziedzinie dynamiki wzmacniacz nie ma kompleksów względem bardziej renomowanych urządzeń. Prezentuje dźwięk szybki i świetnie kontrolowany. Żaden repertuar nie sprawia mu kłopotu. Gra rzetelnie, z energią i swobodą.

Przeczytaj cały test urządzenia





 

 

 

1543012017 026

McIntosh MC302 test: 11/2016, cena: 29800 zł

wyroznienie2017

 

Amerykańskie końcówki nigdy nie należały do ułomków, ale w przypadku sprzętu tej klasy co McIntosh aż nie wypada pytać o liczbę watów. Jeszcze ważniejsze jest to, czego nie da się ująć w tabliczce znamionowej – muzykalność. Jeżeli zapewnicie „Trzysta dwójce” godne towarzystwo, możecie być pewni, że wsiąkniecie na długie godziny. Wielka symfonika, jazz, rock, kameralistyka – bez różnicy. McIntosh za każdym razem przedzierzgnie się niczym kameleon, żeby z każdego gatunku wydobyć to, co najistotniejsze: atmosferę, głębię i barwę. Potrafi zagrać słodko i miękko, ale umie też ostro przyłożyć. To brutal, ale o gołębim sercu.

Przeczytaj cały test urządzenia