HFM

artykulylista3

 

Bitwa o bity, czyli wściekłem się.

47-57 01 2014 01Od dobrych kilku lat wśród tzw. znawców kina domowego pokutuje opinia, że nie ma sensu wydawać kroci na kable HDMI. Bit to bit i albo jest, albo go nie ma. Innymi słowy: skoro coś zostało wysłane, to musi dojść w identycznej postaci.


Pół biedy, jeśli powyższe „rewelacje” padają u cioci na imieninach z ust domorosłych autorytetów. W końcu mamy demokrację i każdy ma prawo do głoszenia dowolnych głupot. Jeśli natomiast stoją za nimi „eksperci” z czasopism branżowych, to sprawa staje się poważniejsza.
Oto fragment artykułu sprzed dwóch lat, zaczerpnięty z poczytnego czasopisma poświęconego kinu domowemu:
„Koszmarnie drogie kable HDMI w wyświetlanej jakości obrazu niczym nie różnią się od tanich kabli HDMI za parę zł. Cała reszta to marketingowy „lans”. Dlaczego więc ludzie uważają, że droższe kable są lepsze? To pozostałości po starych analogowych czasach, kiedy faktycznie tak było. (…) Jeżeli z kablem jest coś nie tak, to w ogóle nie wyświetli on obrazu. W każdym innym przypadku obraz będzie taki sam.


Obraz po HDMI nie może mieć więcej szumów, mniejszej rozdzielczości, gorszych kolorów – piksele się nie zmieniają. Obraz jest albo go nie ma. Zasada zero-jedynkowa. Taka jest zaleta cyfrowego zapisu. (…) Absolutna większość z nas nie potrzebuje kabla HDMI powyżej kilku metrów, a w takim przypadku nawet najtańsze HDMI przekaże idealny obraz i dźwięk. Co więcej, większość tanich przewodów na długich dystansach też sobie poradzi. Jeżeli płacisz więcej niż 20 zł za krótki kabel HDMI, to znaczy, że przepłacasz.”
A co ma w tej kwestii do powiedzenia najbardziej opiniotwórczy miesięcznik z branży komputerowej? Oto co napisał w czerwcu 2013:
„Kiedy do transmisji obrazu i dźwięku używamy sygnału analogowego, to za pomocą technik pomiarowych faktycznie da się stwierdzić niewielkie różnice pomiędzy kablami zwykłymi a wykonanymi z metalu szlachetnego. Przewaga tych ostatnich polega na lepszej przewodności, a przede wszystkim dłuższej żywotności złota. Nowoczesny interfejs HDMI jest jednak cyfrowym standardem przesyłania obrazu i dźwięku. Przedmiotem transmisji nie są częstotliwości, a binarne wartości 0 i 1. Tutaj obowiązuje zasada: wszystko albo nic. Jeśli dane dotrą do odbiornika, to są one przedstawiane dokładnie w takiej postaci, w jakiej zostały wysłane przez nadajnik. Mimo że w zwykłych kablach miedzianych jakość sygnału jest trochę słabsza niż w przypadku złotych, to informacje przesyłane są kompletnie. Tym samym obowiązuje całkowicie jasna reguła: drogie kable z elementami ze złota nie są w stanie zapewnić większej ostrości, bardziej nasyconych kolorów albo czystszego dźwięku. Nawet złoto z wartości binarnej nie jest w stanie wydobyć jakości nowej i lepszej. Jeśli sygnał jest przenoszony skutecznie, to w przypadku użycia kabli ze złotem wyświetli się taki sam obraz, jak przy zastosowaniu najtańszego kabla miedzianego.”


W tonie tym wypowiada się większość redaktorów pism komputerowych, wyznających religię tabelek i pomiarów.
Na co dzień nie oglądamy jednak sygnałów testowych, lecz programy telewizyjne nadawane przez satelity, dostarczane przez sieci kablowe oraz filmy na DVD i Blu-rayu. Każde źródło obrazu zachowuje się inaczej, w różnej rozdzielczości są też audycje emitowane przez stacje telewizyjne. Wrzucanie wszystkich tych elementów do jednego worka jest głupotą, a nie zapominajmy o zjawisku jittera, nękającym wszelkie transmisje cyfrowe. Mówiąc w skrócie: polega ono na przesunięciu czasowym strumienia zer i jedynek, w efekcie którego sygnał „1” będzie trwał dłużej lub krócej niż „0”. Innymi słowy: dojdzie to samo, ale nie tak samo. Swoje trzy grosze dokłada jeszcze elektroniczny smog spowijający nasze mieszkania i mający destruktywny wpływ na transmisję sygnałów, cyfrowych w szczególności. Czyżby te zasady nie dotyczyły HDMI?
Nie miałem zamiaru rozpoczynać kolejnej krucjaty, ale czytając podobne idiotyzmy, zwyczajnie się wściekłem. Uważam, że obowiązkiem prasy branżowej jest rzetelne informowanie czytelników o wadach i zaletach poszczególnych urządzeń i rozwiązań technicznych, a nie rozpowszechnianie życzeniowych teorii. Dlatego wziąłem na warsztat 16 kabli HDMI z różnych segmentów cenowych i porównałem ich możliwości. Bez uprzedzeń i lekceważenia wynikającego z niskiej ceny, każdy potraktowałem z należytą starannością.


Jako źródło sygnału posłużył odtwarzacz Blu-ray Cambridge Audio Azur 752 BD, który poza bardzo dobrym torem wideo dysponuje dwoma wyjściami HDMI. Wystarczyło identycznie je skonfigurować i zmieniać wejście w telewizorze, by natychmiast porównywać wybrane pary. Telewizor, Panasonic z LED-owym podświetleniem, został ręcznie skalibrowany za pomocą specjalistycznych plansz.

Autor: Mariusz Zwoliński
Źródło: HFM 01/2014

Pobierz ten artykuł jako PDF