HFM

artykulylista3

 

Pro Audio Bono ceramic 7 SN

58 61 112017 001
Pro Audio Bono to polski producent akcesoriów hi-fi. Działa od siedmiu lat. Oferuje stoliki, podstawy antywibracyjne, stendy i, chyba najbardziej znane, nóżki pod sprzęt.

Od momentu debiutu w katalogu firmy z Mysiadła (niedaleko Warszawy) nie zachodzą rewolucyjne zmiany. Produkty pozostają podobne, tyle że są systematycznie ulepszane.
Stoliki wykonuje się ze sklejki i wykańcza fornirami, choć w grę wchodzą także inne materiały. Jak to często w przypadku mebli bywa – powstają na indywidualne zamówienie, a co klient, to zachcianka. Zdarzają się więc półki z akrylu i innych tworzyw, a wymiary są dostosowywane do konkretnych potrzeb. Bez zmian pozostaje natomiast sedno sprawy, czyli założenie konstrukcyjne: wiszące półki. Dalszy etap wytwarzania mebli to ich strojenie. Także w konsultacji z klientem. Wielu osobom może się to wydać śmieszne, ale mebel, na którym stoi sprzęt, wpływa na brzmienie. Dysponując odpowiednią wiedzą, można je modulować w pożądanym kierunku.


Platformy antywibracyjne powstają z takich samych materiałów i na tej samej zasadzie co stoliki. Półki pod urządzenia także są podwieszane i można je wypoziomować. Konstrukcja platform jest chroniona patentem. Można je stosować osobno albo jako elementy wstawiane w stolik. Do tłumienia wykorzystano właściwości kilku materiałów: sklejki, aluminium i akrylu. Odrzucono natomiast MDF i kamień, ponieważ eksperymenty z nimi nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.
Warto zwrócić uwagę na sklejkę. Nie jest to materiał typowy, dostępny w sklepach budowlanych, ale wykonywana na zamówienie PAB-a kanapka, sklejona z ułożonych prostopadle cienkich warstw forniru, co ma zapewnić takie same właściwości fizyczne – sprężystość i wytrzymałość – we wszystkich kierunkach i na całym obszarze. Standardowo, każda platforma opiera się na nóżkach z metalu, akrylu lub lignofolu. Można sobie również zażyczyć stopki na łożyskach tocznych, co zdecydowanie podniesie cenę, ale ponoć przynosi zauważalne efekty.

 

58 61 112017 002Śrubki montażowe
– na przykład do kolumn.


Stendy występują w trzech wersjach. Podstawowa jest zbudowana w całości ze sklejki i waży niewiele: 12-15 kg. Cięższa (ponad 20 kg) to już mieszanka sklejki, MDF-u i metalu. Można ją sobie zażyczyć także w wersji PAB-LIG, czyli z bardzo gęstej sklejki, sprasowanej pod ciśnieniem 300 atmosfer. Taką konstrukcję mają podstawki wykonywane na zamówienie francuskiego dystrybutora Harbetha. Są strojone pod konkretny model i można sobie zażyczyć wyposażenie ich w stopki na łożyskach. To droga impreza, bo podstawowa wersja kosztuje 1800 zł, a z łożyskami – 3800 zł.

58 61 112017 002Śrubki montażowe
– na przykład do kolumn.


Negatywne wibracje
Muzyka to drgania o różnej częstotliwości. Zadaniem sprzętu jest je wytwarzać. Pożądane są jednak tylko te, wywoływane przez membrany głośników. Jeżeli pojawiają się inne, mogą jedynie zaburzyć te „właściwe”, docierające do ucha. Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana, bo nie tylko głośniki są ich źródłem. Wibruje wszystko: mechanizm w odtwarzaczu, transformatory we wzmacniaczu i napęd w gramofonie. Jeden klocek oddziałuje na drugi; nie można także pominąć niepożądanego wpływu otoczenia. Producenci sprzętu starają się z tym walczyć. Wytłumiają elektronikę. Izolują sekcje w odtwarzaczach, a nawet umieszczają talerz gramofonu na poduszce magnetycznej. Wszystko to dowodzi, że sprawa jest ważna i warto zapewnić elementom systemu komfort pracy.

58 61 112017 002Śrubki montażowe
– na przykład do kolumn.


Historia akcesoriów antywibracyjnych sięga dzieciństwa gramofonu. Już wtedy zauważono, że niewłaściwe wytłumienie silnika czy brak „resorów” przekłada się na brzmienie. Później zaobserwowano, że zjawisko dotyczy w zasadzie całej elektroniki. Najprostszym sposobem zredukowania wpływu wibracji jest postawienie sprzętu na czymś, co wygasi zewnętrzne zakłócenia, a najlepiej także pochłonie te wytwarzane przez sam obiekt. We wczesnych latach 90. XX wieku polscy audiofile radzili sobie z tym domowym sposobem. Stawiali kolumny i gramofony na korkowych podkładkach czy gumowych zaślepkach ze sklepu hydraulicznego; inwencja nie miała granic. Pamiętam, że sami polecaliśmy takie rozwiązania. Dawało to efekty, z którymi trudno było dyskutować. Jeżeli ktoś zamierza, to niech zauważy, jak trudno znaleźć obecnie kolumny podłogowe bez metalowych szpikulców albo gumowych podkładek w komplecie.
Po nasyceniu rynku elektroniką przyszła pora na akcesoria. Swoje nóżki sprzedawali producenci sprzętu, a także wyspecjalizowane firmy. „Opinia publiczna” reagowała różnie. Z jednej strony, przybywało ludzi, którzy zdążyli już skompletować systemy i poszukiwali sposobów poprawy ich jakości; z drugiej – pojawiło się grono sceptyków, którzy robili sobie żarty z podobnych ustrojstw. Tak jak w przypadku kabli, największe emocje wzbudzały ceny. Bo zawsze były to rzeczy drogie. Sęk w tym, że wyznawcy „zdrowego rozsądku” zwykle podliczali koszty producentów i wychodziło im, że krwiopijcy robią wszystkich w konia. Czasem zapewne było w tym ziarno prawdy, ale generalizowanie to jednak nie jest droga do właściwych wniosków. Najlepszym przykładem PAB ceramic 7 SN.

58 61 112017 002Made in Poland.


Stopki
Właściciel i założyciel Pro Audio Bono, Władysław Skrzypczak, od początku działalności eksperymentował z różnymi rozwiązaniami i materiałami. Szybko się zorientował, że najlepsze rezultaty przynosi aplikacja łożyska tocznego, pochłaniającego drgania poziome, generowane głównie przez kolumny. Ceramiczne kulki to serce konstrukcji. W modelu testowanym poprzednio (PAB ceramic 5) zarówno one, jak i pierścienie były zbudowane z dwutlenku cyrkonu. W „siódemkach”, którymi zajmiemy się dziś, zastąpiono go azotkiem krzemu. Obudowa jest szlifowana z bloku stali nierdzewnej zawierającej  65 % żelaza, 20 % chromu, 10 % niklu i 2 % manganu. Do wykonania jednej stopki potrzeba około 1 kg takiego stopu, a jego koszt zbliża się do 100 zł. Firma korzysta z gotowych łożysk, jednych z najlepszych na rynku. Cena detaliczna za sztukę też wynosi 100, ale tym razem euro. U konkurencji łożyska zawierają przeważnie 7-9 kulek, tutaj konstrukcja wymusza 10-12. Jak sami Państwo widzicie, koszt wytworzenia niebezpiecznie zbliża się do ceny detalicznej, stąd produkty PAB-a nie są szeroko dostępne. Pozostaje niewielka przestrzeń na marżę, a wypada przecież zapytać: gdzie środki na badania i promocję? Pan Władysław twierdzi, że dobry produkt powinien obronić się sam, natomiast jego doskonalenie traktuje jako życiową pasję. Wszystko, co znajdziecie w katalogu PAB-a, powstaje w Polsce.

58 61 112017 002Pod spodem hologram.


Zagraniczni producenci stopek opartych na łożyskach wahliwych wykorzystują nacisk na kulki. W PAB-ach cały ciężar na nich wisi. To nowatorskie rozwiązanie zapewnia ponoć skuteczniejsze tłumienie, a także większą żywotność. Łożyska są odporne na ścieranie i nie wymagają smarowania; podobne stosuje się w drogich gramofonach.
Metalowe detale ukształtowano tak, że stopki do złudzenia przypominają przerośnięte standardowe nóżki. Z założenia miało nie być ich widać, co na szczęście się nie udało. Podnoszą urządzenie o dodatkowe cztery cm, dodając mu lekkości, a przy okazji ułatwiają chłodzenie. Nośność w granicach 10-40 kg (sztuka) pozwala ustawić na nich nawet potężne końcówki mocy.

58 61 112017 002Zawsze większym
elementem do góry.


Zastosowanie
SN-y są sprzedawane na sztuki, po 620 zł. Producent jako komplet traktuje trzy, zapakowane w kartonowe pudełko i przykręcone do elementu z pleksi. Gwinty i śrubki, które widzimy na zdjęciach, nie są elementem systemu tłumiącego. Mają jedynie ułatwić montaż.
SN-y wprowadzają zmiany, o czym dalej. Najważniejsza jest jednak ich świadoma aplikacja. Fakt, że poprawiły brzmienie jednego elementu, nie oznacza, że możemy od razu wysyłać do producenta przelew za komplet do całego systemu. W ten sposób nie tylko ogołocimy portfel, ale możemy sobie zaszkodzić. Efekt będzie się kumulować i dostaniemy, jak mawiają starzy Niemcy, „za dużo cufilu”.
W moim systemie podłożenie stopek pod wzmacniacz nie dało wyniku wartego inwestycji. Owszem, poprawiło rysunek basu, ale tak nieznacznie, że zakwalifikowałbym tę obserwację raczej do dziedziny bliższej psychologii niż empirii. Z drugiej strony – wiem, że McIntosh nie jest specjalnie czuły na tego rodzaju ulepszenia. Jeżeli stwierdzicie, że się mylę, macie lepsze ucho, i tyle.

58 61 112017 002Można trzy sztuki.
Można i cztery.


Podobno znacznie większy sens ma uzbrojenie w SN-y kondycjonera zasilającego albo innych polepszaczy prądu. Tego nie udało mi się stwierdzić. Nie dlatego, że akcesoria nie działały. Po prostu, Ansae Power Tower jest wysoka i ma niewielką podstawę. Staje się niestabilna, jeżeli podstawimy pod nią cokolwiek. Tym bardziej, że nie przewidziano żadnych otworów, w które można by wkręcić śruby montażowe.
Sytuacja się zmieniła, kiedy PAB-y wylądowały pod odtwarzaczem CD. Tutaj efekty były zbliżone do tych, jakie uzyskujemy, wymieniając okablowanie. Jednoznacznie pozytywne, pewnie także dlatego, że szły w kierunku, który lubię.
Jakoś nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, żeby na stopkach stawiać kolumny. Zawsze uważałem, że firmowe szpikulce i marmurowa płyta, podklejona filcowymi plackami ze sklepu meblowego, wystarczą. Myliłem się.
4960 zł (8 x 620 zł) to już duży wydatek – około 1/3 ceny Audio Physiców Tempo VI. Z drugiej strony, podobna wartość przewodów głośnikowych nie wywołuje zdziwienia. Nośność każdej stopki wynosi 27 kg, więc do dyspozycji jest około 100 kg, choć warto zostawić zapas. W grę wchodzą duże podłogówki, a jeżeli wydajemy na nie 30-50 tys. zł, to zakup akcesoriów PAB jest zdecydowanie wart rozważenia. SN-y sprawdzą się także jako element podstawek pod monitory. Działanie powinno być takie samo; konstruktor utrzymuje nawet, że jest czytelniejsze. W każdym razie, nie przesadzę, jeśli powiem, że moje kolumny zagrały o klasę lepiej. Tak, jakbym kupił wyższy model albo przynajmniej zdecydował się na upgrade u producenta. Relacja poniesionego wydatku do osiągniętej poprawy okazuje się na pewno korzystniejsza niż w przypadku wymiany kabli.
Mam też i złą wiadomość. Do kolumn podłogowych z bas-refleksem dmuchającym w dół stopki się nie nadają albo efekty mogą być bardzo różne. Konstruktorzy głośników zakładają bowiem ściśle określony dystans pomiędzy wylotem tunelu a podłogą i jego zmiana może przynieść więcej szkody niż pożytku.
Jeżeli miałbym obrazowo określić zakres zmian wprowadzanych przez stopki, posłużyłbym się następującą skalą. W przypadku kolumn byłoby to umowne 100 %, źródła – 30-35 %, a wzmacniacza – góra 5 %. Jeżeli macie dzielony, większy sens ma postawienie na stopkach preampu; końcówka jest mniej wrażliwa. Według informacji, które uzyskałem od posiadaczy, nie należy się koncentrować tylko na SN-ach. Pro Audio Bono ma w ofercie inne modele, na przykład mosiężne. Są wyraźnie tańsze, co nie znaczy, że gorsze. Zastosowanie różnych materiałów zmienia zakres częstotliwości, w których działa konkretna stopka. Podobno najlepsze efekty daje mieszanie, na przykład SN pod źródłem i AVSF pod preampem lub kondycjonerem. Co pod czym? Najlepiej sprawdzić samemu.

58 61 112017 002Komplet prosto od producenta.


Wrażenia odsłuchowe
Niezależnie od tego, pod czym umieścimy stopki i jakiej muzyki zechcemy posłuchać, otrzymamy te same bonusy.
Po pierwsze, bas. W samej ilości nie ma różnicy. Zmienia się za to jego charakter. Wyraźnie przyspiesza atak, lepiej kontrolowane są wybrzmienia. Przez to szybkie przebiegi nabierają konturów i łatwiej policzyć poszczególne dźwięki. Poprawia się wrażenie sprężystości, ale i rozciągnięcie – najniższe częstotliwości dostają dodatkową porcję mięsistości.
Po drugie, przestrzeń. Scena nie zostaje powiększona, za to kontury źródeł, a w symfonice – grup instrumentalnych – są rysowane dokładniej. Ostrzejsza lokalizacja poprawia przejrzystość. Wzrasta wrażenie realizmu.
Po trzecie, wysokie tony. Następuje lekkie oczyszczenie, usunięcie „śmieci” z tła. Poprawa nie jest może aż tak czytelna, jak w przypadku basu, niemniej dźwięki wybrzmiewają wyraźniej.
Po czwarte, czytelność. Wrażenia w średnicy są identyczne, chociaż najmniej spektakularne. Wystarcza to jednak, wraz z przyspieszeniem tempa basu i usunięciem metalicznego nalotu z góry, aby dojść do jednoznacznych wniosków: jest bardziej przejrzyście. Może też odrobinę jaśniej, co odbieram bardziej jako doświetlenie szczegółów z tła niż podkreślenie zakresu. Nie ma śladu wyostrzenia. Odwrotnie – dźwięk jest gładszy i szlachetniejszy.


I wreszcie, po piąte, dynamika. W skali makro nic się nie zmienia, za to w mikro – całkiem sporo. Wynika to wprost z wcześniej poczynionych obserwacji i w pewnym sensie jest ich sumą, a zarazem kropką nad „i”.


Konkluzja
Ceny akcesoriów wywołują emocje. Ale osoby, którym udało się już skompletować wymarzony system, a które szukają dalszych sposobów jego ulepszenia, zwykle o nich nie dyskutują. W odróżnieniu od tych, które nie wydadzą złamanego grosza na szmatkę do czyszczenia winyli. A propos winyli, PAB-y powinny się świetnie sprawdzić pod gramofonem. To drugie, po kolumnach, oczywiste ich zastosowanie.
Warto też wspomnieć, że porównywalne zagraniczne produkty są droższe, natomiast klasa wykonania przemawia na korzyść polskiej firmy. W każdym razie, ja już zdecydowałem: Tempo VI staną na SN-ach. Za jakiś czas może przyjdzie pora na CD. I znów mój system stanie się lepszy.

2017 12 28 21 47 38 58 61 HIFI 11 2017.pdf Adobe Reader

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 
Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 11/2017

Pobierz ten artykuł jako PDF