HFM

artykulylista3

 

Borys Szyc - Feelin’ Good!

124-126 02 2010 BorysSzyc

EMI Music Poland

Interpretacja: k2
Realizacja: k3

Borys Szyc ostatnio nie narzeka na brak ofert angażu ani dowodów uznania. Gdy zaś artysta przeżywa tak korzystny okres w swej karierze, czasem pozwala sobie na fanaberie. Fonograficzny debiut Szyca da się interpretować właśnie w takim kontekście – kaprysu gwiazdy show-biznesu.
„Feelin’ Good!” to 10 funkująco-popowych piosenek: coverów, jak i kompozycji napisanych przez towarzyszących aktorowi muzyków. Szyc nie chwyta za pióro, partyturę ani żaden instrument i koncentruje się na roli wokalisty. Problem w tym, że wokalistą, najoględniej ujmując, nie jest.
Zamieszczone na płycie aranżacje przebojów nie są szczególnie interesujące, choć instrumentaliści, tacy jak Grzech Piotrowski, przemycają do muzyki próbki swoich talentów.
Teksty są banalne, a frazy w rodzaju: „chemia między nami/w sercu mam dynamit” to sztampowe popowe koszmarki. Kobiece chórki i gościnne wokale brzmią jak w tysiącu innych nagrań.
Największym mankamentem przedsięwzięcia pozostaje jednak wokal Szyca. Czy śpiewa łagodnie, czy zadziornie nie wychodzi ponad poziom średniozaawansowanego uczestnika wieczorów karaoke.
Najlepszą piosenką na „Feelin’ Good!” jest, wydana dwa lata temu, „Choć wieje, pada, grzmi”. Ten mocny akcent, paradoksalnie, obnaża jednak słabość płyty. Śpiewająca tutaj Justyna Steczkowska tylko uwydatnia, jak bardzo nijakie są pozostałe występujące tu wokalistki i jak daleki od profesjonalizmu pozostaje sam Szyc.

Autor: Bartosz Szurik
Źródło: HFiM 02/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF