HFM

artykulylista3

 

Pieśni Powstania Styczniowego

2014-10-15 10 16 57-77-78 Hifi 04 14.pdf - Adobe Reader

Fundacja Filharmonia im. Romualda Traugutta 2013

Interpretacja: k4
Realizacja: k2

Melodyjne pieśni Powstania Warszawskiego są powszechnie znane, przypominane w kolejne rocznice zrywu stolicy. A co śpiewali uczestnicy Powstania Styczniowego w latach 1863-64? Mija 150 lat od przegranej rezurekcji i w związku z jubileuszem ukazała się omawiana tu płyta. Filharmonia im. Romualda Traugutta to grupa muzyków i aktorów, którzy zebrali się po wprowadzeniu stanu wojennego w 1982, aby wykonywać polskie pieśni patriotyczne i podnosić rodaków na duchu. Zmienił się ustrój, zmieniła się Polska, a Filharmonia im. Traugutta dalej śpiewa polskie pieśni, by żyły w zbiorowej pamięci. Repertuar FiT obejmuje utwory wokalne od epoki Konstytucji 3 Maja do Powstania Warszawskiego. Pięknie wydana płyta ze śpiewami powstańców styczniowych jest wyjątkowa: pokazuje historię w pieśniach i obrazach, jako że jej oprawę graficzną stanowią litografie (z kolekcji Krzysztofa Kura, współpomysłodawcy projektu), przedstawiające sceny powstańcze. Włodzimierz Korcz opracował wyśmienite aranżacje na kwartet smyczkowy, fortepian, chór kameralny i solistów (brawa dla wszystkich za szlachetną interpretację i dykcję!) – w klimacie XIX-wiecznej muzyki salonowej, która na uszach słuchaczy staje się pieśnią masową, żarliwą, wzruszającą, zarażającą patriotyzmem współczesnych odbiorców.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 04/2014

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Konrad Skolarski (fortepian) Nostalgic Trip

6

Dux 2012

Interpretacja: k4
Realizacja: k2

w wiek średni (ur. 1980), buduje karierę niespiesznie i starannie. Mimo sukcesów w konkursach i występów na prestiżowych scenach, mimo doktoratu, wciąż się uczy; jest nawet pod stałą opieką pedagoga fortepianu. Efektem poszukiwań własnego miejsca w świecie muzyki, a także repertuaru i stylu jest najnowsza płyta – „Nostalgic Trip”, 70-minutowy recital w klimacie refleksji i zastygania. W trakcie tytułowej podróży Skolarski porusza się na skali dynamiki w zakresie od mezzo piano do pianissimo; na skali barwy zajmuje pasmo szarości (gdzieniegdzie muśnięte fioletem lub szafirem) – ale te szarości są raczej ciepłe i miękkie w dotyku. Podobnie powściągliwe są tempa podróżowania po klawiaturze. Przy wolnych tempach pauzy też się wydłużają, zapraszając słuchacza do „pomieszkania” w dźwiękowym powidoku. Intymne sam na sam z miniaturami fortepianowymi zaczyna Skolarski od transkrypcji jednego z preludiów Bacha, po czym przepływa przez wybrane preludia, nokturny i etiudy Chopina, drobne utwory Brahmsa, Medtnera (cudowna „Canzona Serenata”), Czajkowskiego, Rachmaninowa i Skriabina, by zakończyć pod skrzydłami umierającego „Łabędzia” Saint-Saënsa w transkrypcji Godowskiego. Jednolity nastrój nie nuży, ponieważ Skolarski do perfekcji opanował niuansowanie środków wyrazu. Tym większe wrażenie robią momenty ożywienia, jak w preludium b-moll Rachmaninowa. Płyta jest dedykowana ojcu Konrada, Markowi Skolarskiemu, muzykowi, tekściarzowi, dziennikarzowi. R.I.P.

Autor: Andrzej Milewski
Źródło: HFiM 04/2014

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Philippe Jaroussky - Farinelli Porpora Arias

3

Erato 2013

Interpretacja: k4
Realizacja: k2

Dawniej, aby śpiewać kontratenorem, dziesięcioletni chłopiec musiał zostać okaleczony. Dzisiejsi kontratenorzy mogą się cieszyć integralnością cielesną, a niektórzy śpiewają olśniewająco. Mają ciekawe, a nie tylko cienkie, głosy. Czy przeniesieni do XVII, XVIII wieku wyszliby zwycięsko z wokalnego pojedynku z legendarnymi kastratami? Niewykluczone. W końcu Philippe Jaroussky śpiewa te same arie co Farinelli, bez taryfy ulgowej dla dokładności i tempa realizuje zapis partytury. Dodaje niezbędną garść zuchwałości i szczyptę szołmeństwa. Wśród plejady współczesnych kontratenorów, Jaroussky pozostaje artystą jedynym w swoim rodzaju. Ma niezwykłą, ciepłą barwę głosu i brzmienie wyrównane i pewne w całej skali. Potrafi śpiewać z siłą i żarliwością, jak również z ujmującą subtelnością. To mistrz długiego oddechu i pianissima. Świadom, że nie potrzebuje już nikomu udowadniać swego kunsztu w krtaniołomnych frazach, na płytę z ariami Nicoli Porpory (1686–1768), skomponowanymi dla Farinellego, Jaroussky wybrał też arie liryczne – jak niesamowity, dziesięciominutowy monodram wokalny „Alto Giove” z opery „Polifemo” czy „Sente del mio mortir” (z „Orfeo”). Ozdobą albumu jest udział Cecilii Bartoli, szczególnie w duecie z opery „Mitridate”. Orkiestra Andrei Marcona dopełnia dzieła. Dziewięć na jedenaście pozycji z kompaktu to fonograficzne prapremiery. Ta płyta nie zasługuje na pięć kropek. Sześć oddałoby jej cześć.

Autor: Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 04/2014

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Lutosławski Utwory wokalno-instrumentalne

5

Dux 2013

Interpretacja: k4
Realizacja: k2

Utwory wokalne stanowią pokaźną część spuścizny Witolda Lutosławskiego. Pod względem genezy jest to zbiór niejednorodny: opracowania kolęd, piosenki dla dzieci, szlagiery pop w stylu lat 50. XX wieku i dzieła muzyki par excellence „poważnej”. Te ostatnie zostały zebrane na płycie wydanej w roku obchodów 100-lecia urodzin Lutosławskiego. Pięć kompozycji z lat 1937-90 ułożono chronologicznie, począwszy od „Lacrimosy” – pracy dyplomowej w konserwatorium. Jakże wspaniałą drogę artysta przeszedł od „Lacrimosy” do indywidualnego stylu. Lutosławski szukał tekstów literackich, które współgrałyby z konstrukcją i charakterem planowanych kompozycji. Język francuski odpowiadał mu brzmieniowo i składniowo, dlatego wszystkie powojenne dzieła wokalne powstały do wierszy poetów francuskojęzycznych: Henriego Michaux („Trois poèmes”), Jeana-François Chabruna („Paroles tissèes”) i Roberta Desnos („Espaces du sommeil” i „Chantefleurs et chantefables”). Lutosławski pisał dla sław, jak Peter Pears i Dietrich Fischer-Dieskau; poprzeczka interpretacyjna została zawieszona bardzo wysoko. Wykonawcy omawianego tu albumu pięknie sprostali zadaniu. Jasny, „niewinny” sopran Łucji Szablewskiej-Borzykowskiej; roztropnie dozujący ekspresję tenor Rafała Bartmińskiego; chłodno precyzyjny baryton Stanisława Kiernera i świetnie poprowadzony łódzki chór („Trois poèmes”) to gwiazdy nagrania, do którego warto wracać.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 04/2014

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Wspomnienie. Bernard Ładysz o sobie

8

Polskie Radio SA 2013

Interpretacja: k4
Realizacja: k2

O takim albumie mógłby marzyć każdy śpiewak w jesieni życia. Dwie godzinne płyty; kronika życia i dorobku artystycznego. Na pierwszym krążku – fragmenty wywiadów przeplatane archiwalnymi nagraniami muzycznymi, na drugim – sam śpiew. Do tego starannie opracowana książeczka ze wzruszającymi fotografiami. Dziewięćdziesiąt lat życia, ponad pół wieku na scenie – czas procentuje cennymi radami wokalnymi i życiową mądrością. Gawęda o wileńskich korzeniach, przeżyciach wojennych, początkach kariery i warsztacie wokalnym jest prowadzona w żartobliwym tonie. Bernard Ładysz, największy bas współczesnego polskiego teatru operowego, kierował się zasadami, które wpoiła mu matka: śpiewać trzeba sercem i przekazywać szczere uczucia. Piękna, liryczna, nasycona barwa głosu, duża skala, pełnia brzmienia najniższych dźwięków, długość oddechu – to wszystko nie wystarczyłoby na scenie, gdyby nie emocje i talent aktorski. Arie z oper i musicali, pieśni kompozytorów polskich i rosyjskich, piosenki ludowe, pieśni masowe w interpretacji Ładysza pochodzą z lat 1952-90, z czasów jego współpracy z Centralnym Zespołem Artystycznym Wojska Polskiego, Teatrem Wielkim, Polskim Radiem, a także „Podwieczorkiem przy mikrofonie”. Ładysza, nawet w najlżejszym repertuarze, słucha się świetnie, bez cienia wrażenia, że oto gwiazdor opery zabłąkał się w świecie pop. I tylko łezka kręci się w oku, że kiedyś najbanalniejsza piosenka (cudowne socrealistyczne „Miasto pokoju”) miała tak perfekcyjne wykonanie i aranżację…

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 04/2014

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Jakub Kościuszko – Guitar Recital (Bach, Tansman, Piazzolla, Jarrett, Metheny)

guitar recital cover

QBK, Akademia Sztuki 2012

Muzyka: k4
Realizacja: k2

Druga płyta w dyskografii Jakuba Kościuszki nie zawodzi oczekiwań. Już pierwszy album, pod intrygującym tytułem „Here Comes the Silent Dusk” z muzyką Marka Pasiecznego, zaprezentował młodego wirtuoza jako poszukiwacza ciekawego repertuaru, który potrafi ułożyć program albumu jak frapujący recital opowiadający pewną historię.
Kompakt nazwany po prostu „Guitar Recital” również ma narracyjną nić przewodnią. To subiektywna opowieść o dziejach muzyki poprzez ciąg gitarowych transkrypcji – z tracklisty tylko dwa mazurki Tansmana i temat Pata Metheny były oryginalnie skomponowane na gitarę. Brawa za wybór!

Kościuszko jest mistrzem nastroju. Potrafi wydobyć melancholię, zadumę lub krotochwilność z fragmentów o charakterze, zdawałoby się, czysto motorycznym (w sonacie BWV 1003 Bacha). Nigdy się nie spieszy, nie goni dla efektu, chociaż cechuje go imponująca biegłość techniczna. Lubi rzeźbić szczegóły dynamiki i artykulacji („Milonga del angel” Piazzolli), aczkolwiek umie też pokazać zadziorność i furię („Muerte del angel” tegoż Piazzolli). Pięknie i z elegancją prowadzi frazę, lecz miejscami daje się porwać synkopowanym rytmom (transkrypcja kolońskiego koncertu Jarretta). Dobrze się czuje w linearnym świecie kantyleny, ale w okamgnieniu przenosi się do świata polifonii, wielu planów brzmieniowych i wtedy jego gitara zmienia się w orkiestrę.
Płyta jest znakomita także pod względem realizacji akustycznej. Czysta przyjemność słuchania.


Autor: Hanna Milewska
Źródło: HFiM 02/2014

Pobierz ten artykuł jako PDF