HFM

artykulylista3

 

Grażyna Bacewicz - Simfonietta

120-123 02 2010 GrazynaBacewicz

Warsaw Philharmonic Chamber Orchestra/ Jan Lewtak
PWM Edition 2009

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

Grażyna Bacewicz zaczynała karierę muzyczną od skrzypiec i to nie tylko jako solistka. Jako koncert mistrzyni orkiestry Fitelberga podpatrywała możliwości techniczne instrumentalistów, aby wykorzystać te doświadczenia w pracy kompozytorskiej.
Na smyczki w różnych konfiguracjach pisała najczęściej. Na płycie zarejestrowanej przez zespół kameralistów Filharmonii Narodowej znalazły się cztery utwory na orkiestrę smyczkową i, jako swoisty bis, jeden z oberków Bacewiczówny w udanej transkrypcji orkiestrowej Jana Lewtaka. Dwie pozycje („Simfonietta” z 1935 i „Symfonia” z 1946) to prapremiery fonograficzne.
Program kompaktu ułożono chronologicznie, co pozwala śledzić rozwój warsztatu i przemiany stylu artystki.
W każdej z kompozycji od razu rzuca się w uszy jakiś ciekawy element, wart bliższego rozpoznania. W „Simfonietcie” jest to melodyjny temat środkowej części, grany legato szerokimi pociągnięciami smyczków. W „Symfonii” (w której w ogóle dużo się dzieje) – zwraca uwagę eklektyczna, odcinkowa budowa pierwszej części. W „Koncercie na orkiestrę smyczkową” – uderzający kontrast między ociężałością części II a brutalizmem części III. W „Divertimencie” – fascynująco brzmi część ostatnia – Giocoso – ironiczna, gorzka, o niesfornej strukturze i chimerycznej artykulacji.
Interpretacja stołecznych kameralistów tchnie zapałem, świeżością i radością muzykowania, przy jednoczesnej dbałości o niuanse wykonawcze. Bacewiczówna byłaby zadowolona.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 02/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Shadows of Silence - Dalbavie, Sørensen, Kurtág, Lutosławski

120-123 02 2010 ShadowsOfSilence

Leif Ove Andsnes (fortepian)
Symphonieorchester des Bayerischen Rundfunks/Franz Welser-Möst
EMI 2009
Dystrybucja: EMI Music Poland

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

Dyskografia Leifa Ove Andsnesa liczy ponad 30 pozycji. Norweski pianista rejestruje europejską klasykę – m.in. Rachmaninowa i Schuberta – lecz od czasu do czasu przedstawia kompakty „autorskie”, których program starannie układa z ulubionych utworów, tworząc ponadgodzinne nastrojowe suity.
Po utkanej ze skandynawskich pejzaży płycie „Horizons” (2006), Andsnes pokusił się o muzyczną refleksję nad „Cieniami ciszy”. Znalazł je w kompozycjach współczesnych, z których najstarsza (koncert Lutosławskiego) pochodzi z roku 1987.
Za prolog i epilog opowieści posłużyły dzieła Duńczyka Benta Sørensena na fortepian solo – „Lullabies” oraz tytułowe „The Shadows of Silence”. Mało dźwięków, mnóstwo barw, klimatycznych niuansów artykulacji i dynamiki. Andsnes jawi się tu jako subtelny poeta klawiatury. Instrument solo jest też bohaterem kulminacyjnego punktu programu – „Játékok”, czyli „Gier” Györgya Kurtága. To, zgodnie z nazwą, pasjonująca gra z tradycją, konwencjami i brzmieniem.
Ogniwa pośrednie w programie Andsnesa stanowią dwa koncerty fortepianowe, obrazujące ciszę brutalnie zaburzoną przez wspólną inwazję orkiestry i fortepianu. Solista przeistacza się w jastrzębia, a bawarski zespół rewelacyjnie oddaje bogactwo kolorystyki kompozycji Lutosławskiego i Dalbaviego.
Wyśmienity projekt fonograficzny i wykonanie.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 02/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Modest Musorgski - Z izby dziecięcej, Bez słońca, Pieśni i tańce śmierci

98-99 03 2010 modestMusorgski

Bogumiła Tarasiewicz (mezzosopran)
Karol Schmidt (fortepian)
Dux 2009

Interpretacja: k4
Realizacja: k3

Modest Musorgski nie tylko sam pisał słowa pieśni (jest autorem tekstów cyklu „Z izby dziecięcej”), lecz także w gronie przyjaciół sam je śpiewał barytonem, akompaniując sobie na fortepianie i ujawniając przy tym zdolności aktorskie. Takich też umiejętności – połączenia muzykalności z talentem dramatycznym – wymagają pieśni Musorgskiego od wykonawców. Częsta konstrukcja dialogowa sprawia, że śpiewak musi wykreować głosem dwie postaci w jednym utworze. Galeria protagonistów obejmuje osoby w różnym wieku – od malca do starca, z różnych grup społecznych, obu płci. Rytmy ludowych tańców dodatkowo dyscyplinują podawanie frazy.
Na omawianej płycie znalazły się trzy najbardziej znane cykle pieśniarskie Musorgskiego. Bogumiła Tarasiewicz wycyzelowała interpretację w najdrobniejszych szczegółach. Doskonale imituje głosik niesfornego dziecka i zatroskanej niani w pierwszym cyklu („Z izby dziecięcej”), by po chwili dostosować środki ekspresji do opisu nieszczęśliwej miłości bohatera „Bez słońca” i w końcu zanurzyć się w wokalnej frenezji „Pieśni i tańców śmierci”. Jak przystało na autorkę podręcznika „Mówię i śpiewam świadomie”, Tarasiewicz daje przykład śpiewaka, który systematyczną pracą potrafił ze skromnego materiału głosowego wyszlifować prawdziwy diament – perfekcyjnej emisji, nienagannej dykcji, operowania barwą. Jeśli towarzyszy temu inteligentna analiza tekstów pieśni i wrażliwy, biegły akompaniator – aż przyjemnie posłuchać.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 03/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Krzysztof Meyer - Symfonia nr 7, Koncert na skrzypce, wiolonczelę i orkiestrę

98-99 03 2010 krzysztofMeyer

Magdalena Rezler-Niesiołowska (skrzypce)
Julius Berger (wiolonczela)
Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia w Katowicach
Dyr. Gabriel Chmura, Łukasz Borowicz
Dux 2009

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

„Fascynuje mnie wielka forma zamknięta, czyli 20-40-minutowe «opowiadanie dźwiękowe». Chciałbym, aby moje utwory były dla słuchacza ważną, obchodzącą go historią wypowiedzianą za pomocą dźwięków, nie zaś strumieniem bodźców akustycznych przepływających mimo woli, obok jego uszu” – deklaruje Krzysztof Meyer.
Siódma w jego dorobku symfonia (2003) i koncert podwójny na skrzypce i wiolonczelę (2006) skłaniają do pesymistycznych refleksji eschatologicznych. Rozmach, wielowarstwowość i powaga tych dzieł znalazły godnych interpretatorów w osobach dyrygentów – Gabriela Chmury i Łukasza Borowicza.
Tytuł „Symfonia czasu przemijającego” celnie określa program. Jego wykładnikiem są efekty brzmieniowe i rytmiczne. Melomani rozpoznają w I części tykanie zegara przeznaczenia, odgłosy kroków śmierci, sygnał trąbki wzywającej do ostatniego pożegnania. To z jednej strony aluzje do wielkich poprzedników Meyera, podejmujących ten sam temat, z drugiej zaś – poszukiwanie indywidualnego sposobu opowiadania o rzeczach ostatecznych. Część III jest jakby gorzkim echem słynnego „Adagietta” Mahlera.
W „Koncercie na skrzypce i wiolonczelę” zwraca uwagę dominacja instrumentów solowych nad orkiestrą. Dialog, konflikt, to znów przenikanie się partii skrzypiec i wiolonczeli płynnie posuwa narrację.
Muzyka przygnębiająca, ale czasem tak trzeba.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 03/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Ombre de mon amant - Anne Sofie von Otter

98-99 03 2010 ombreDeMonAmant

Les Arts Florissants / William Christie
Archiv Produktion 2010
Dystrybucja: Universal

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

„Nowym romansem” nazwała szwedzka śpiewaczka swoje spotkanie z operą francuskiego baroku. Stało się to za sprawą Marka Minkowskiego, który zaprosił ją do wykonania arii Fedry na gali Rameau w 2002.
Powiększywszy repertuar, Otter przystąpiła do nagrania całej płyty z ariami Jeana-Philippe’a Rameau, Marka-Antoine’a Charpentiera i Michela Lamberta. Towarzyszą jej pierwszej klasy fachowcy od muzyki dawnej – William Christie z zespołem.
Otter wciela się w role dwóch heroin antycznych, których losy opiewała sztuka następnych epok: Medei i Fedry.
Nie bez przyczyny sięga po te partie dopiero teraz, dźwigając piąty krzyżyk, kiedy doświadczenie i dojrzałość głosu pozwalają jej na stworzenie interpretacji perfekcyjnej technicznie, a zarazem wiarygodnej emocjonalnie. Fedra i Medea to wszak kobiety nie pierwszej młodości, uwikłane w tragiczny splot zdarzeń, na wpół oszalałe z miłości.
Otter wydobywa z partytury zadziwiające niuanse, operując barwą (i bez żalu poświęcając jej piękno dla prawdy emocji), oddechem i artykulacją precyzyjnie jak skalpelem; zwłaszcza w zakresie dynamiki piana i pianissima. Jej śpiew balansuje na granicy Sprechgesangu – to aktorstwo wokalne najszlachetniejszej próby, z przemyślanym każdym słowem, sylabą i dźwiękiem.
Tytułowa aria płyty – „Cień mojego kochanka” Lamberta – jest monologiem-lamentem tak jak cień nieuchwytnym. To dotknięcie pojęcia „morendo”.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 03/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Ewa Podleś - Beethoven, Haydn, Rossini, Verdi, Donizetti

98-99 03 2010 BeethovenHaydnRossiniVerdiDonizetti

Polska Orkiestra Radiowa / Łukasz Borowicz
Dux 2009

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

Szlachetne zaiste były geneza i cel koncertu, którego zapis wydano na kompakcie i udostępniono słuchaczom niezaproszonym na wykonanie live. Z okazji dwóchsetlecia wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego uczeni i oficjele delektowali się muzyką w sali Filharmonii Narodowej.
Program zestawiono smakowicie i ciekawie, z kompozycji rzadziej słyszanych (uwertura do baletu „Twory Prometeusza” Beethovena, kantata „Ariadna na Naxos” Haydna) i z hitów klasyki (uwertura do „Cyrulika sewilskiego” Rossiniego, aria Azuceny z „Trubadura” Verdiego). Recital Ewy Podleś został obudowany utworami instrumentalnymi Beethovena i Rossiniego w znakomitym wykonaniu orkiestry pod batutą Łukasza Borowicza.
Daniem głównym wieczoru i gwiazdą była oczywiście Ewa Podleś. Jej cenny kontralt zdaje się brzmieć teraz jeszcze ciemniej, jeszcze pełniej i mocniej. Zachwyca zwłaszcza masywny i pewny dół skali. Podleś uczyniła ze swego głosu absolutnie posłuszne narzędzie tworzenia kreacji wokalno-aktorskich. Dwudziestominutowy monolog Ariadny zamienia się w przejmującą analizę psychologiczną lamentującej kobiety. Aria Azuceny, wykonana w dość dziarskim tempie, zaskakuje rozciągniętym o oktawę biegnikiem finałowym. Aria „Tankreda” Rossiniego to popis giętkości głosu. Brawurowa interpretacja toastu Orsiniego z „Lukrecji Borgii” Donizettiego (na bis) to esencja radości śpiewania i dzielenia się tą radością z publicznością, również za pośrednictwem tej płyty.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 03/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF