Czego słuchacie na co co dzień? Chodzi mi o współczesne przeboje

Nie są nowiutkie nowości sprzed miesiąca ale dla mnie czas ma już nieco inna perspektywę więc 3 czy 5 lat do "ledwo wczoraj" więc:
Nu-jazz i wszystkie jego okolice czyli od Amon Tobina, przez Nilsa Peter Molveara, JaggaJazzist, Hiden Orchestra, Cinematic Orchestra, a z polskich PinkFreud, Skalpel, Igor Boxx, Contemporary Noise Quintet/Sextet i ostatnio bardziej w stronę rocka skręcająca Jazzpospolita.

Z bardziej "tanecznej" strony jeśli można tak powiedzieć o tych formacjach: GusGus (dwa ostatnie albumy), Baasch i na niedzielne popołudnia DePhazz.

Odkrywam sobie też na nowo całkiem niedawno wydane Delta Machine formacji już niemłodej ale nadal ciekawie świeżo ewoluującej i to w znacznie większym stopniu niż nie jedna nowa gwiazdka na "szołbiznesowym" rynku nie mająca do zaproponowania nic ponad odgrzewane kotlety z przed 30 lat w pseudonowej aranżacji.

Czyżbym zamordował wątek kierując go na zbyt nieprzebojowe terytorium ? Może chodziło o dokonania współczesnym pop-gwiazdek względnie udające granie rocka amerykańskie kapele pokroju Nickelback ? Jeśli tak to chyba nie nie znajdziemy takich na tym forum, a przynajmniej nie wśród osób udzielających się w wątkach muzycznych.

Nie zamordowałeś. Są już wątki "Czego słuchają nasi forumowicze" czy "Co nowego na półce" i tam się spowiadamy z trochę większym entuzjazmem. Przebój to rzecz względna ale skoro dominują wpisy pozytywne, to znaczy że Autorzy piszą o swoich hitach. Ja już np. któryś raz słucham płyty z muzyką Krzesimira Dębskiego. Dla mnie to, jak na razie, przebój tej jesieni. I to współczesny, zgodnie z życzeniem Ojca Założyciela wątku.

Jak rzekł Adam, przebój to rzecz względna. Tak więc podaję moje przebojowe płyty współczesne, czyli mierząc moją miarką, wielokrotnie już posłuchane z przyjemnością bynajmniej niemalejącą.
The National (oczekiwanie)
Procol Harum (nieoczekiwanie)
Roger Waters (zupełnie nieoczekiwanie)
Ciekawe co się wykluje z Greta Van Fleet? Braci Kiszka.
Znacie?
(słucham Trójki to znam, na razie z EPki)

P.S. Zawiódł mnie nowy Van Morrison, co gorsza nie potrafię tego uzasadnić a On blusowy bardzo...może "za bardzo"?

A ja obecnie słucham Martyniuka, jakoś mi ta muza dobrze wpada w ucho

Wychodzi na to , że moje "morderstwo" to był pikuś. Chylę czoła i ... idę nażreć się szarego mydła w celu zmiany smaku na bardziej wyraźny

Nie brałbym tak bardzo na serio jednozdaniowych, charakterystycznych wpisów, które od kilkunastu dni pojawiają się na Forum. Sprawa jest o tyle ciekawa, że w stopce nie ma żadnego stręczenie niezrównanych produktów jakiejś firmy*. Może więc chodzić np. o prace gimnazjalną pt. "Hejt w sieci" lub zdobycie jakiegoś grantu europejskiego w tej samej dziedzinie, a wpisy miały na celu wywołanie reakcji takiej jaką spowodowałyby na różnego rodzaju onetach. Nie okazaliśmy się dobrymi samarytanami.

A żeby nie wpadać na krzywy ryj do tego wysublimowanego wątku: ostatnio słuchałem Natalii Sikory i porcji shredów. Najlepsze są te jazzowe, m. in dlatego że niektóre wcale nie są oczywiste na pierwszy rzut ucha dla kogoś kto nie zna oryginału. Ale te są:





Klasyczne też są smakowite:

---

* Hipoteza fantastyczna: były ale w mieście jest nowy szeryf, który na razie się nie ujawnił.

Jeśli to ma być "trollign" to jak na razie jest jakiś taki ... homeopatyczny.

Vivaldi fajny, może dlatego, że bardziej mi (mamoniowi) znajomy.