W końcu udało mi się obejrzeć film z pierwszego miejsca listy krajowych przebojów. Od kilku dni jest nim "Bohemian Rhapsody". Jeżeli ktoś nie widział i zastanawia się czy warto to powiem, że tak, pod warunkiem oczywiście, że Królową się lubi. Ja jakimś zagorzałym fanem nie jestem ale doceniam nie tylko głos Fredka i od czasu do czasu słucham różnych hiciorów wielkiej czwórki. Temat jest właściwie samograjem, wystarczy wybrać to i owo z historii i poooszło. Krytycy wybrzydzają, dla niektórych najważniejsze są "homofobiczne reakcje publiczności" (widocznie nie miałem szczęścia, bo nie zauważyłem) a publiczność pewnie i tak przyjdzie. I ma rację. A jeżeli ktoś słucha krytyków, to niech idzie na film "Winni" - wyżyje się intelektualnie, asystując przy rozwiązywaniu odwiecznych dylematów ludzkości.

W kategorii - film krótki
ładne, pomysłowe, ciekawe, warto poświęcić pięć minut.

Film z koncertu - naszej Kasi kochanej...
Dla fanów - mus. Dla zainteresowanych - warto.
Nie raz już przeglądałem zasoby YT dotyczące Kasi, widok tego nagrania, nawet pt. "Full koncert" nie bardzo mnie wzruszał, bowiem od dawna (1994) miałem i znałem ten koncert w wersji VHS i nawet płytę CD dołączoną... wiec "full' traktowałem jako całość tamtego wydawnictwa.
Okazało się teraz, że pod linkiem, którym się właśnie dzielę, jest CAŁOŚĆ a tamto wcześniej i oficjalnie wydane to były tylko fragmenty zaledwie.
W owym czasie, ledwie 21 letnia "smarkula" a już profesjonalistka i perfekcjonistka wybrała i zgodziła się na publikację tylko tamtych fragmentów.
Oto całość, w tym +45 minut więcej.

Polecam film contratiempo - kto nie widział ten niech najlepiej jak najszybciej nadrobi zaległości , na pewno warto , bo film wciąga od pierwszej do ostatniej minuty

Polecam udać się na Jokera - majstersztyk fimlowy

Nie tyle na dzisiaj co na jutro. Film o warszawskim winylowym półświatku:

mam zamiar na player zobaczyc te Listy do M...skoro kina póki co zamknięte

Aż taka desperacja w społeczeństwie?
Nie sądziłem, że "lokdałn" odciśnie takie piętno na psychice.
Listy do M? matkobosko co to się porobiło.

Obejrzałem "Skowronki na uwięzi" (Skřivánci na niti) Jiřego Menzla. Zrobiony w 1969 film od razu został awansowany na półkownika i przeszdł w stan spoczynku dopiero w 1990 r. Nic w tym dziwnego, bo rzecz jest o gnojeniu ludzi w czasach stalinowskich. I tak niepokazujący prawdy o tamtych czasach ale dla cenzury w tamtych czasach nie do zaakceptowania. Wprawdzie skojarzenie filmu czeskiego reżysera, w dodatku stworzonego na podstawie książki Bohumila Hrabala, ze Szwejkiem nie jest specjalnie odkrywcze ale zaprzeczyć szwejkowskiemu duchowi się nie da. Prześladowani znoszą swój los z taką samą godnością i pogodą ducha, choć niektórzy wycierpieli więcej niż bohater Haska. Gdybym miał przyznawać gwiazdki, to dałbym 4,5 na 5.
www.cda.pl/video/2980749bb/vfilm

Co za pytanie? Oczywiście, że "Zielona granica".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Film wprawdzie nie na dzisiaj, w dodatku nie film tylko serial ale Ojciec Założyciel wątku już dawno się wyniósł i pewnie nawet do niego nie zagląda, więc pewnie mi wybaczy (choć, by być ścisłym, pewnie nie wybaczy). Otóż w niedzielne przedpołudnia w TVP Kultura jest emitowany słynny serial "Rawhide". Słynny, bo swoją pierwszą większą rolę zagrał w nim Clint Eastwood, a potem reszta świata (w tym ja) dowiedziała się o jego istnieniu dzięki "Blues Brothers". Linku do ich wersji nie podaję, bo nie wyobrażam sobie, żeby ktoś nie znał. Zresztą z czasem może wyparować i wtedy miejsce po nim będzie gorejącą raną, a to zawsze przykry widok. No, może nie zawsze, np. kiedy Kmicic przypalał Kuklinowskiego, to przykrość była zerowa albo i ujemna. A "Rawhide", mimo że western z lat 50-tych, to wcale nie jest taki jednowymiarowy.

Ostatnio stwierdziłem, że warto było by "kompleksowo" zapoznać się z polską kinematografią powojenną powiedzmy do ok. 1980. Zacząłem nieco od środka, czyli od 1960. Lecę film po filmie, rok po roku posługując się listą z Wikipedi (dla zainteresowanych: pl.wikipedia.org/wiki/Kategoria:Polskie_...5%82ug_roku_premiery) i z premedytacją opuszczając produkcje, których głównym tematem jest II Wojna Światowa.
Zaskoczył mnie film "Życie raz jeszcze", który został wyprodukowany w 1964, a "premierę" miał w 1965. Celowo używam cudzysłowu, bo zapewne "premiera" odbyła się tylko dla wybranych, po czym film powędrował na półkę na ponad 20 lat. Film reżyserował Janusz Morgenstern i teraz już wiem, dlaczego Gomółka pognał Żydów do Izraela w 1968. No jak robili takie filmy, to w Polsce miejsca dla nich na pewno nie mogło być ...no i kto im na to pozwolił nie zachowując choć minimum czujności rewolucyjnej!!!
Dla zainteresowanych link do filmu
www.cda.pl/video/73490771e

PWA napisał:

... teraz już wiem, dlaczego Gomółka pognał Żydów do Izraela w 1968. No jak robili takie filmy, to w Polsce miejsca dla nich na pewno nie mogło być ...no i kto im na to pozwolił nie zachowując choć minimum czujności rewolucyjnej!!!

Dziwne, że jeszcze nie zostałeś wychłostany biczem czujności apolitycznej. Strażnicy mają wolne?

Ku swojemu zaskoczeniu znalazłem dobry film na kanale Tele 5, który do tej pory kojarzyłem z badziewiastymi produkcjami i najczęstszymi chyba (choć krótkimi) reklamami w trakcie. Tym razem przeczytałem w opisie, że bohaterem będzie Wilhelm Furtwangler, którego uważam za jednego z kilku największych dyrygentów w historii (i tylko żałuję, że urodził się zbyt wcześnie aby zostawić nagrania dobrej jakości technicznej). Ten film to "Sztuka wyboru" ("Taking Sides") Istvána Szabó. W czasie panowania Hitlera zdaniem przesłuchującego go amerykańskiego majora zrobił zbyt mało aby mu się przeciwstawić. Bo wiadomo, że w III Rzeszy jeżeli komuś coś się nie podobało, to mógł przyjść do wodza i powiedzieć "towarzyszu Adolfie, nie pasi mi wasza polityka". I nawet jeżeli bezskutecznie, to zawsze można było liczyć na niezależnych dziennikarzy, a jeżeli ktoś przesadził z krytyką, to system sprawiedliwości go obronił. Zwłaszcza jeżeli miał żydowskiego adwokata, bo ci mają kiepełe. Więc amerykański major stara się zgnoić wielkiego człowieka, bo ten wprawdzie np. pomagał Żydom uciec z Niemiec ale nie uratował wszystkich, poza tym występował przed wierchuszką Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników. Nie wiem czy taka była intencja reżysera (chyba tak) ale ten major jest najbardziej antypatyczną postacią filmu i nawet oślizły skrzypek ukrywający przynależność do NSDAP i sowiecki pułkownik (zachęcający go, żeby odpuścił bo ceni Furtwanglera jako artystę) wydaje się sympatyczny. A ja tak se myślę, że do Szostakowicza nikt nie miał pretensji za współpracę z komunistami w czasach stalinowskich. Czy dlatego, że nie było dekomunizacji czy może dlatego, że wszyscy wiedzą, że alternatywą były w najlepszym razie wczasy na Syberii jeżeli nie los Mikołaja Kondratiewa , który tylko zajmował się ekonomią.

Konsekwentnie realizuję swoje zamierzenie, o którym wspominałem w którymś z wcześniejszych postów. "Przeleciałem" już całe lata 60-te i zacząłem się cofać wstecz na ten moment zatrzymując się na roku 1958
"Dom", to dość znana animacja Waleriana Borowczyka i Jana Lenicy, ciekawa i dość mocno osadzona w surrealizmie, którą wcześniej wielokrotnie oglądałem i którą cenię. Tym razem jednak zwróciłem uwagę na ścieżkę dźwiękową, której kompozytorem jest Włodzimierz Kotoński, znana postać w polskiej muzyce współczesnej, kompozytor uważany za pierwszego w Polsce twórcę muzyki elektronicznej.
Byłem zaskoczony, jak w roku 1958 można był stworzyć tego typu muzykę, której brzmienie w zasadzie jest bardzo bliskie niektórym kompozycjom współczesnej elektroniki.
Zgoda, od roku istniało już Studio Eksperymentalne Polskiego Radia, a Kotoński był jednym z pierwszych twórców, który komponował w nim swoją muzykę. Mimo wszystko, środki techniczne tego studia były dość skromne, bo inne nie mogły być. I nie chodzi tu tylko o pieniądze, ale przede wszystkim dostępne w tym czasie technologie. Pomimo tego, muzyka z filmu urzekła mnie właśnie współczesnym brzmieniem.
Porównałem ja ze wczesnymi nagraniami Tangerine Dream czy Klausa Schulze i stwierdzam, że chłopaki w swoich eksperymentach może i byli pionierami, ale raczej "odgrzewanych kotletów"...bez urazy
Dla zainteresowanych linka poniżej