Pomysłem jest, że niemieccy faszyści w 1945 roku, pryskają z Ziemi... na Księżyc. Tam na ciemnej stronie zakładają bazę, która z góry przypomina swastykę. Mijają dziesiątki lat, do momentu gdy amerykańska misja kosmiczna odkrywa tajemnicę. W ich ręce wpada czarnoskóry kosmonauta J. Washington którego naziści będą próbowali wybielić.
Księżycowi naziści wyznają nadal swoje ideały, a dzieciom wpaja się wyższość rasy nordyckiej. Okazuje się, że szalonemu naukowcowi wystarczy telefon komórkowy aby ożywić gigantyczną maszynę zagłady.
Największym problemem samego filmu jest mnogość szalonych pomysłów autorów z których nie chcieli zrezygnować. Do scenariusza upchnięto kolanem bałany, co stworzyło pseudo komedię z faszyzmem w tle.
Największą wadą Iron Sky jest zamiar komedii. Gdyby nie to i usunięcie kilku "pomysłów" ze scenariusza wyszedł by całkiem dobry film paradokumentalny z przymrużeniem oka.
Już jest zapowiedziana kontynuacja na co najmniej dwa filmy.